 |
był jedyną osobą dla której rzuciłam moją odwieczną przysięgę, iż nie wejdę ponownie do tej samej rzeki, nie spróbuję z tym samym, nie dam drugiej szansy. mimo słów, którymi mnie karmił chcąc wyniszczyć doszczętnie, mimo zachowań, tak nieprzemyślanych, tak bolesnych, tak chorych, mimo łez, które przez Niego wylałam i bólu z jakim musiałam się zmierzyć - wystarczyło jedno 'kocie, ja kocham, Ciebie, maksymalnie', i nie potrafiłam zrobić nic innego, jak wrócić do Niego. cholera, zależało mi na tym draniu, a moje serce... bez Niego zwyczajnie nie dawało sobie rady
|
|
 |
Dziś zamknę oczy, policzę do dziesięciu
Pstryczek nim otworzę je życie nabierze sensu
Kolory tęczy znów chwycę bez trudu,
Bo życie to największy ze wszystkich cudów.
|
|
 |
Bo kobiety nigdy nie są pewne czy przestały kochać. Mogą umawiać się z innymi, pozwalać im na dotyk i pocałunki. Mogą sprawiać wrażenie zakochanych wariatek, które gubią wszystko w szale miłości. Mogą płakać ze szczęścia i organizować romanyczne spotkania. I to nie ich wina, że potem wszystko to puszczają z dymem, bo ich dawny kochanek się odezwał. Nie karćcie ich więc... One są tylko kobietami.
|
|
 |
pamiętasz kiedy pierwszy raz zwróciłaś na Niego uwagę?' - spytała koleżanka, biorąc łyka piwa. odstawiłam swoją puszkę, spojrzałam w ziemię i uśmiechnęłam się do siebie.' czy pamiętam ? nigdy nie zapomnę tego spojrzenia, a po chwili zakłopotania. tego pięknego uśmiechu, który zwalał z nóg. luzu z jakim się poruszał, tego jak był ubrany i jak pachniał. pamiętam nawet gesty jakie wykonywał rękoma. a Ty jeszcze pytasz czy ja w ogóle pamiętam ? prosze Cię' - powiedziałam, zamyślając się i dochodząc do wniosku, że nigdy w życiu nie uda mi się Go wyrzucić z pamięci.
|
|
 |
mam do siebie ogromny żal , nie mogę być obok , a przez to tracę wiele. nie mogę go przytulić , a przez to oddalamy się od siebie. nie mogę śmiać się wraz z nim , a przez to coraz gorzej się czuję. nie mogę z nim rozmawiać w cztery oczy , a przez to wątpię w to co mówi. nie mogę zaakceptować tego , co nas dzieli , bo przypomina mi się obraz ran , skaleczeń , łez , złości , ucieczek , przepołowionego serca. nie mogę po prostu żyć bez jego duszy , ciepła , tęsknoty , pieprzonego 'kocham' na co dzień , ściągania mu koszulki , szeptania , jaki jest ważny , wsłuchiwania się w każde jego słowo , pobudek po czwartej rano , czy tam w ogóle każdego dnia spędzonego z nim. naprawdę żałuję , że nie mogę nic zrobić , by było lepiej.
|
|
 |
nowa wiadomość - 'w chuj źle jest, będę za pięć minut. ogarniaj gdzie masz szlafrok'. związałam pospiesznie włosy w niesforny kucyk, zarzuciłam na pidżamę w misie za dużą bluzę, na stopy wsunęłam puchate kapcie. kiedy chwilę potem rozbrzmiał dzwonek od razu doskoczyłam do drzwi otwierając je. mój wzrok mimowolnie zatrzymał się na Jego rękach w których nie trzymał żadnej butelki wódki, czy wina. zanim zdążyłam o to zapytać, poczułam Jego wargi na swoich. odsunął mnie od siebie na nikłą odległość. wciąż czułam ciepło Jego oddechu na policzkach. - nie potrafię bez Ciebie, kurwa. nie oddalaj się nigdy więcej. nigdy, rozumiesz? - szepnął opierając się swoim czołem o moje.
|
|
 |
wrzuciłam kilka kostek lodu do szklanki z daniells'em. chciałam dolać coli, gdy nagle złapał mnie za rękę.'nie dasz rady bez?'- zaśmiał się. wiedział, że nie lubię czystej whiskey. pewnym siebie wzrokiem spojrzałam na Niego. 'oczywiście,że dam' - powiedziałam. przyłożyłam szklankę do ust i wzięłam sporego łyka. skrzywiłam się, ale mimo to nadal patrzyłam mu w oczy. 'mocne,co?'- zapytał,uśmiechając się. 'cholernie' - odpowiedziałam. 'podobnie jak moje uczucie do Ciebie' - dopowiedział, podając mi szklankę coli. napiłam się, po czym powiedziałam: ' chłodna, zupełnie jak ja. więc daruj sobie słodkie słówka'.
|
|
 |
ona nie zna się na psychologii, ale potrafi czytać z ust. ona kocha porządek, ale w jej pokoju ciężko cokolwiek znaleźć. ona zawsze mówi prawdę, która brzmi gorzej od kłamstwa. ona potrafi kochać. ona zawsze patrzy w oczy, ale nikt jej nie rozumie. ona kocha kwiaty, ale nie umie się nimi zajmować. ona ufa ludziom, ale często tego żałuje. ona kocha się śmiać, lecz bardzo często płacze. ona ucieka od przeszłości, ale często pragnie cofnąć czas. ona nie wierzy w cuda, ale gdy spada gwiazda - myśli życzenie. ona tyle razy trzaskała drzwiami, ale zawsze wracała. codziennie widzę ją w lustrze..
|
|
 |
mogę przyjechać po Ciebie? '- usłyszałam. Jego głos w słuchawce, około piątej nad ranem. 'tak' - odpowiedziałam. Po piętnastu minutach już był. Wsiadłam do auta i bez słowa ruszyliśmy. 'chciałem Ci pokazać cudowny wschód słońca' - w końcu odezwał się. 'okej, rozumiem' - odparłam,sennie wtulając się w swoją wielką bluzę i podciągając nogi ku klatce piersiowej .' lubię Cię taką' - powiedział, spoglądając co chwila to na mnie, to na drogę.' - Jaką?' - powiedziałam, ziewając. ' No taką senną, słodką i naturalną' - powiedział, zatrzymując auto.'dojechaliśmy' - dodał. Wyszłam z auta rozejrzeć się. Widok był cudowny. Słońce powoli pokazywało się nad miastem. Usiadłam na mokrej od rosy ławce, przyglądając się widokowi. Usiadł obok mnie, po chwili opierając głowę o moje ramię. 'Uwielbiam Cię, zawsze pachniesz taką cudowną świeżością' - powiedział. Uśmiechnęłam się, nie odpowiadając i zamyślając się - nie było by nic dziwnego w tej sytuacji, absolutnie - gdyby nie fakt, że od roku ma dziewczynę.
|
|
 |
Pragnął jej każdą komórką swojego ciała,ale chciał,żeby inicjatywa wyszła od niej,nie chciał niczego przyśpieszać i nalegać.Nie miał pojęcia czy sex był w planie,choć ledwo się powstrzymał by nie zerwać seksownej koszuli i nie kochać się z nią całą noc...
|
|
 |
Przepraszam za moje wady,które górują nad zaletami. Przepraszam, że jestem nieznośną istotą,która daję rady wszystkim, a sama nie potrafi ogarnąć swojego życia. Jestem jedynie człowiekiem i maksymalnie korzystam z prawa do popełniania błędów. Może to wina leży we mnie? Bo gdzieś straciłam tą dawną radość i chory optymizm? Może dojrzałam, a może po prostu tak działa na mnie złe powietrze? Jedno jest pewne... Jestem mistrzem w pierdoleniu ważnych dla mnie spraw. Pozdrowienia dla wszystkich,których zraniłam i których jeszcze zranię.
|
|
 |
Spotkałam Je dzisiaj, a Ono, to Szczęście uśmiechnęło się do mnie promiennie. Chciałam zaprosić Je do środka, ale odmówiło. Powiedziało mi, że Czas wybiela blizny, ale nie sprawi, że znikną. Nie usunie ich. Wspomniało, że Smutek jest już strasznie zmęczony, a Strach chciałby w końcu zasnąć. Spieszyło się. Obiecało, że wpadnie kiedyś, że już na dłużej... Ale nie dziś.
|
|
|
|