 |
Znowu nie mogę spać, wiem że ty też tak masz.
Po prostu tęsknię, znów trzymam cię za rękę gdzieś w snach.
Żaden cyfrowy świat nie da nam nas.
|
|
 |
Chyba mam fobię, na pewno problem.
Bo gapię się w sufit i myślę o tobie.
|
|
 |
Kompletnie nie wiem, co ze sobą począć. Cały mój świat się rozpada. Jestem smutna, zagubiona, załamana i za dużo czasu spędzam w swojej głowie.
|
|
 |
Dzień 11. Myślałam, że znaczę więcej. Że jestem warta więcej. A przez dwa tygodnie utrzymano mnie w przekonaniu, że jestem nikim. Oczekiwałam więcej. Myślałam, że własna matka o mnie zawalczy, że zrobi cokolwiek żebym poczuła się lepiej. Nie znalazła czasu żeby zapytać jak się z tym wszystkim czuje, nie znalazła czasu żeby wsadzić mnie na chwilę do samochodu, nie znalazła czasu... Oczekiwałam więcej. I to chyba jest to co boli mnie najbardziej. Co uczyniło mnie wrakiem. Nie sam wypadek, a to co stało się później...
|
|
 |
Dzień 10. To całe pierdolenie o bezinteresownej pomocy, miłości i szczerych chęciach jest gówno warte. I nie ważne czy masz przyjaciół, czy kochającą matkę. Pomoc nie jest koniecznością, pomoc jest łaską. I musisz być wdzięczna. Bo nikt nie rozumie tego, że to że nie możesz sama to nie znaczy że pragniesz pomocy. Pragnę ciszy i samotności. Chcę żyć jak przed wypadkiem i szkoda że nikt tego nie rozumie że nie potrzebuję łaski tylko pomocy. Dało mi to do myślenia bo wiem że jak będę mogła to już przenigdy o pomoc nie poproszę
|
|
 |
Dzień 9. Jesteśmy. Ja i nadzieja. Siedzimy w ciemnym pokoju oczekując lepszego jutra. Dzisiaj chyba to nie ważne czy Go kochałam, czy nie. Czy On mnie kochał. Pokazał mi coś innego. Pozwolił mi się zgubić. A teraz ja muszę się sama odnaleźć...
|
|
 |
Nikt nie jest zazdrosny o kogoś, na kim mu nie zależy.
|
|
 |
Dzień 8. Przeszłam przez ciemność. Doszłam do dna. Nie widziałam nadziei. Szukałam czegokolwiek, pomocy w samotności. Z dna szuflady wyciągnęłam różaniec. I choć nie wierzę. Ściskałam go w dłoni i błagałam Matkę Boską o nadzieje, o siłę, o cokolwiek. I przyszła. Nie wiem czy to zbieg okoliczności, magia czy coś jeszcze innego, coś ponad ten cały syf...
|
|
 |
Dzień 6. Leżę. Nic się nie zmieniło. Dzisiaj nie daję sobie rady z bólem. Wiem, że się nie odezwiesz, ale zupełnie nie przeszkadza mi to, że czekam, a od czekania wykręca mnie na drugą stronę. Chcę mi się wyć. Uspokaja mnie trochę zielone światełko na FB. Nie umiem znieść tego, że jesteś zaledwie kilka kilometrów ode mnie i nie chcesz przyjść. Nawet teraz. Chcę abyś już wyjechał. Żebyś układał sobie to życie. Twoja nieobecność gdy jesteś paraliżuje mnie.
|
|
 |
Dzień 5. Chciałam wierzyć że to między nami było warte więcej. Chyba najgorsze są te miłości "zapałkowate". Te, które zaczynają się po alkoholu i są na 200%. 200% emocji, wrażeń, przygód, bycia ze sobą, tlenu w płucach, szczęścia, śmiechu, poznawania się. i gasną. szybko. jak zapałka. Nagle robi się ciemno i zimno, a pudełeczko jest puste. A ja zostałam jak ta "dziewczynka z zapałkami" tylko, że plan od początku był kiepski. Nie da się przeżyć zimy ciepłem zapałki...
|
|
 |
Pora już usnąć, mówi się trudno, bo późno już a łzy się cisną do oczu, więc upadam jak one abyś mogła to poczuć. A cisza wokół jak pieprzony knebel,
stawia mnie na uboczu, bym upadał dla Ciebie.
|
|
 |
"Kiedy dziewczyna Cię pyta: KIM ONA JEST? to lepiej mów kim ona jest bo Twoja dziewczyna już właściwie to wie, zna jej adres, jej pesel i jej numer buta. A z całą pewnością dokładnie obejrzała jej konto na Facebooku ze szczególnym uwzględnieniem wszystkich zdjęć."
Piotr C., Pokolenie Ikea
|
|
|
|