 |
Dzień 68. Stałam pod prysznicem. Gorące krople spadały mi na twarz. "Idiotko" pomyślałam. Przecież tyle czasu rozpaczałam, że odwrócił się, że to wszystko się nie składa. A teraz gdy prosił o pomoc, potrzebował kogoś kto postawia Go do pionu... Zrobiłam to co potrafię najlepiej. Rozłączyłam się. Wyłączyłam telefon. Odwróciłam się na pięcie i rzuciłam się w życie tak, żeby uciec od tematu jak najdalej. Kiedy się boję uciekam.
|
|
 |
Dzień 66. Wstyd mi. Wstyd mi za ostatnie pół roku mojego życia. Brodziłam w bagnie smutku, rozczarowania i rozpaczy. Chlapałam się w błocie i nawet gdy zbliżałam się do suchego brzegu z powrotem rzucałam się w odmęt. Cierpienie jest łatwiejsze, łatwiej zwinąć się pod kołdrą w łóżku, przestać liczyć się ze światem i płakać niż stanąć przed lustrem i się uśmiechnąć. Powiedzieć "lubię Się". Wyjść poza pokój smutków i nadal się śmiać. Powiedzieć "Lubię Cię".
|
|
 |
Znowu to robisz - przywiązujesz się do każdego, kto Cię zauważy, bo jesteś samotna.
|
|
 |
Ten ostry ból z czasem przerodzi się w przewlekły. Będzie stały, więc nie będzie się można od niego uwolnić. Nie będzie się go czuło w każdej minucie, ale niewiele będzie dni wolnych od niego. Trzeba będzie nosić w sobie ten ból i przyzwyczaić się do niego.
|
|
 |
Ludzie zawsze sprawiają nam zawód, więc niemądrze jest oczekiwać od nich zbyt wiele.
|
|
 |
Są we mnie tak delikatne i wrażliwe rzeczy, że nie jestem w stanie ich nikomu wyjaśnić.
|
|
 |
Potrzebuję czegoś, co zastąpi wszystkie moje obawy. Czegoś, co wypełni pustkę, która pojawia się we mnie, kiedy spędzam za dużo czasu w samotności.
|
|
 |
Dzień 65. Zaczęłam wiosenne porządki. Powoli kończę ten etap. Nie możesz mnie za to obwiniać. Nie chciałeś być ze mną. Sam już nie wiesz, czy potrzebujesz kogoś na kim podciągniesz się w górę czy kogoś kogo ściągniesz w dół. Powoli jestem na innym etapie. Czasem jeszcze jak zasypiam, odruchowo wyciągam rękę aby Cię dotknąć i dociera do mnie coraz bardziej jak to wszystko się skończyło. Nie zatrzymuję wspomnień. Pozwalam im unosić się w ciemnym pokoju, aby mogły w końcu odpłynąć. Zawsze kawałek świata i czasu będzie nasz, trochę uśmiechu i łez. Tylko to już koniec. Dobiegliśmy końca. Roztrzaskaliśmy się o skały, tonęliśmy, a teraz został tylko ocean. Cisza.
|
|
 |
Z całej siły zaciskam wszystko, co można wewnątrz zacisnąć, aby się nie rozryczeć.
|
|
 |
Wszystko Ci wolno, ale nie wszystko warto.
|
|
 |
Dzień 61. "Potrzebuję kogoś, kto kopnie mnie w dupę, wrzaśnie na mnie i ogarnie moje życie, tylko Ty możesz sobie z tym poradzić" - Milczałam przez chwilę. Kiedyś miałam w sobie taką siłę, że mogłabym. Dzisiaj nie już nie krzyczę. I nie mam siły. Nie chcę odbierać od Ciebie telefonów i dowiadywać się jak bardzo spadasz. Każda, nawet najlepsza "impreza" się kiedyś kończy i trzeba wrócić do domu. Masz jeszcze dokąd ? Jeżeli zrobisz cokolwiek żeby ratować siebie, nas - pomogę Ci. Będę... "Narazie" - odłożyłam słuchawkę.
|
|
 |
Dzień 60. Nie poszłam na zajęcia. Gotowałam, kupiłam sobie bukiet tulipanów. Tańczyłam w samej bieliźnie. Śmiałam się. Śmieję się coraz więcej ostatnio. Odkąd zamknęłam Cię w małym pudełku i uświadomiłam sobie że mogę czasem tam zajrzeć. Wiesz, że coraz mniej chcę patrzeć. Odpisuję na Twoje wiadomości, ale nie mam już ciarek, nie śnisz mi się. Dzisiaj ktoś przyniósł mi kwiaty i śmiałam się. Dużo się ostatnio śmieję i tak bardzo szkoda, że nie możesz tego zobaczyć...
|
|
|
|