 |
Widzisz? Dziś się już nie smucę. Uśmiecham się częściej niż smucę. Nie kontroluję nawet siebie, gdy do nich piszę. Nie kontroluję swojej mimiki twarzy szczególnie w chwilach, gdy On jest na gadu? Dlaczego? Bo coś wreszcie zaczęło nabierać sensu. Pojawił się ktoś, kto mnie odmienił, kto ma na mnie dobry wpływ, przy kim jestem sobą, przy kim nie czuję, że coś udaję, czy kłamię. Bo nie muszę tego robić. Mogę od razu pisać do Niego o czym tylko chcę. Mogę pisać wprost co mnie wkurza, co boli, a co sprawia radość. A On? Nie odrzuca tego, wręcz przeciwnie. Widzę, że to akceptuje, przynajmniej też mam takie odczucia podczas rozmów z Nim. I chociaż wciąż nie jestem pewna tego co będzie, jak los ułoży naszą przyszłość, to na obecną chwilę wiem jedno. Nie chcę z Nim tracić kontaktu. Nie chcę, bo nie zniosłabym tego.
|
|
 |
A co jeżeli stanie się tak, że ich stracę, że odejdą oboje jednego dnia i wszelki ślad po nich zaginie? Nie wiem co bym teraz bez nich zrobiła, nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Dlaczego? Bo to oni zmienili moje życie, mój świat. Przy nich odzyskałam nadzieję na to, że słońce może wychodzić każdego dnia , niezależnie od tego, czy dzień będzie pochmurny, czy też nie. Oni sprawili, że potrafię się uśmiechać, a to jest niebywałe. Tak wiele lat nie potrafiłam tego robić. Nikt nie był w stanie mnie do tego zmusić, a dziś? Jestem wręcz uzależniona od tego, że codziennie się uśmiecham. Szczególnie, gdy z Nimi piszę, gdy mam możliwość rozmawiania z Nią.. Bo to co wokół się dzieje zaczęło nabierać sensu. Pojawił się w moim życiu ktoś, kto odmienił je, na lepsze.
|
|
 |
Nie wiem co się dzieje. Nie potrafię określić tej nagłej zmiany. Przestałam ciągle o Nim mówić, ograniczyłam to wszystko do minimum, a moje myśli opętane zostały Jego imieniem. I co najdziwniejsze w tym jest? To, że ja nie mówię, że mam tego dość, nie, bo wręcz przeciwnie. Mi się to podoba, cholernie mi się podoba ten fakt, ale zaś z drugiej strony... Boję się. Po prostu się boję Jego reakcji na to wszystko, na to czy nie zaczynam nieświadomie posuwać się zbyt daleko? Owszem, wiem, że znam Go krótko, bo zaledwie kilka tygodni. Mało z Nim rozmawiam przez ciągły brak czasu, a jednak to jest silniejsze. To uczucie, które we mnie siedzi jest znacznie silniejsze od moich myśli. Wiem, że mi na Nim zależy, ale nie potrafię na głos tego powiedzieć. Nie potrafię się przyznać, ponieważ się boję... Tak zwyczajnie się boję Jego reakcji i tego, jak się zachowa, gdy to do Niego dotrze.
|
|
 |
- A co jak się w Tobie zakocham.? Przecież Ty mnie nie pokochasz... Przecież nie umiesz... - Skąd wiesz, że Cię nie kocham.? / blackthing & Kot. ;*
|
|
 |
Cokolwiek się stanie, nie zapominaj o mnie. / blackthing
|
|
 |
Kocham, jak mnie całujesz. Mógłbyś to robić bez przerwy. / blackthing
|
|
 |
Nie, skarbie. Nie zniszczyłeś mnie tym razem, a wręcz przeciwnie. Sprawiłeś, że czuję się o wiele silniejsza niż ostatnio. Nauczyłam się kolejnej rzeczy, że nie czeka się na kogoś kto tak naprawdę dla mnie nie powinien istnieć. Kto odszedł, a jogo przywróciłam sama do własnego życia. Przecież to był mój błąd. Moja głupota, że pozwoliłam Ci, abyś mnie zwodził swoimi tekstami i obietnicami. Sprawiłeś, że przez chwilę, dosłownie chwilę zwątpiłam w ludzi, ale też pomogłeś mi wyjaśnić kilka spraw. Dzięki Tobie zrozumiałam kto ma szansę być w moim życiu, a kogo muszę, jak najszybciej z niego usunąć. Inaczej będzie źle. Nie pozwolę sobie na to, aby uronić przez Ciebie jakiejkolwiek łzy. Nigdy... Przenigdy. Za wiele mnie to kosztuje.
|
|
 |
Przestałam być zagubioną wewnętrznie dziewczynką, która wszędzie szuka pomocy, bo nie wie z kim ma rozmawiać o własnym życiu. Przestałam patrzeć w przeszłość i ją opłakiwać. Przestałam się chować po kątach i rozmyślać o tym wszystkim co złe. Zwyczajnie zerwałam z pewnymi zasadami, które przez cały czas mnie niszczyły. Dopiero teraz to wszystko zrozumiałam. I wiem, że późno, ale wciąż twierdzę, że lepiej późno niż wcale, bo w końcu czas czegoś uczy. Zawsze pozwala na coś spojrzeć inaczej i brać różne wersje życia. Jednak teraz to co będzie, cała przyszłość będzie zależeć wyłącznie ode mnie. A nie chcę nawet próbować myśleć o tym, jakby miała wyglądać gdybym miała ją w jednej chwili zniszczyć głupotą oraz błędnym posunięciem. O przyszłość, o życie się walczy, a nie poddaje i z łatwością oddaje zwycięstwo, jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło.
|
|
 |
Nie zapomnę tego dnia do końca życia. Wrzesień 2009 rok. Wtedy zaczęło się moje piekło. Kolejna kłótnia w domu. Strach przed tym wszystkim. Wykończenie psychiczne po śmierci chłopaka, który był kimś ważnym dla mnie. Mama nie dawała sobie rady ze mną. A ja? Byłam bardzo dobita tym wszystkim bardziej niż myślałam. Jeszcze spotkanie z ojcem wyprowadzały mnie z równowagi. Ten człowiek dążył do tego bym szybko się poddała i mu uległa. A ja to robiłam nie wiedząc, jak. Próbowałam brać leki, podciąć sobie żyły, a na końcu chciałam skoczyć z dachu. Nikt nie znał moich planów. Do momenty, gdy to wszystko nie uciekło spod mojej kontroli. Wtedy babcia zadzwoniła po pogotowie. Przyjechali, pogadali, dali zastrzyk i wsadzili w biały kaftan bezpieczeństwa. Dwie godziny w nim byłam zanim wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym. Zwykły dzień, a ja straciłam wiarę w życie.
|
|
 |
Pogubiłam się, a dziś za to płacę. Dlaczego? Bo por raz kolejny pozwoliłam sobie uwierzyć w ludzi, w to, że nie wszyscy są źli. Nie słuchałam rozumu ani sumienia. Szłam za głosem serca. Wiedziałam, że tak będzie najlepiej, prawda? A jednak się myliłam Dziś to cholernie boli. To całe zbłądzenie, moja ucieczka... To kolejny raz mnie zniszczyło, wiesz? Zaufałam nieodpowiednim ludziom z przeszłości, którzy nigdy nie powinni się znaleźć w moim życiu. Przekroczyłam każdą barierę stawianą przede mną. Nie zauważyłam, że za bardzo w to się zagłębiłam. Nie zrozumiałam, że przez raz dostałam głęboko w serce, co sprawiło, że kolejny raz umarłam.
|
|
 |
Chciałam Ci ufać, chciałam wierzyć w Twoje słowa i mieć pewność, że nie jesteś nikim fałszywym. A ty co zrobiłeś mówiąc, że za te kilka godzin u mnie będziesz? Olałeś mnie całkowicie. Sprawiłeś, że czuję niesmak, gdy tylko o Tobie pomyślę, bądź wspomnę. Nie mogę spojrzeć na ostatnio wybrane numeru, bo tam jest Twój numer. A wtedy mną coś kieruje od środka i zaczyna się rozmyślanie z wewnętrzną walką. Chcę do Ciebie napisać i wygarnąć wszystko. Chcę , abyś wiedział, że w moich oczach straciłeś jakąkolwiek nadzieję na to, że kiedykolwiek dowiesz się czegoś o moim życiu. Znienawidziłam Cię. Tak bardzo Cię znienawidziłam, że już wszystko co z Tobą się wiąże jest mi obojętne. Liczę jednak na to, że los się odwróci kiedyś i sam poczujesz smak życia. Tego prawdziwego życia.
|
|
 |
Jest mi tak zajebiście źle.
|
|
|
|