 |
|
niby to nic jak powie mi ' jutro sie nie widzimy', to niby nic, że nie zobaczę go przez 5 dni. to niby nic, a jednak nie potrafię wydusić wtedy słowa, nie potrafię, bo nie chce by usłyszał mojego głosu wtedy gdy cisną się do oczu łzy. to nic gdy się rozłącza bo denerwuje się, że sie nie odzywam. to nic./emilsoon
|
|
 |
|
pomiędzy chaosem w mojej głowie, a zmęczeniem, zawsze znajdę czas dla Ciebie. zawsze będę czekać na to by na ekranie telefonu pojawiło się Twoje imię. zawsze będę rzucać wszystko po to by do Ciebie pojechać.wiesz dlaczego ? bo jesteś u mnie na pierwszym miejscu zawsze./emilsoon
|
|
 |
|
wiele osób nie wierzy w miłość. dlaczego ? bo boją sie uczucia. bo boją sie przyznać do swojej wrażliwości. boją się, bo być może ktoś ich kiedyś zranił. ale tak naprawdę każdy z nich pragnie miłości jak z filmu. każdy z nich, chce by druga osoba nie widziała świata poza nimi. każdy chce dostawać miłego smsa z rana i na dobranoc. każdy chce mieć taką osobę, do której przytulałby się tak mocno.tak naprawdę każdy chce być kochanym./emilsoon
|
|
 |
|
Uśpione pod ogromem dni i poddane narkozie, niespodziewanie drgnęło. Zaczęło bić, powoli i ostrożnie, by nie rozdrapać starych blizn i nie pogłębiać świeżych ran. Wybudzone spod sterty cierpienia i posypane odłamkami bólu, w końcu zaczęło grać własną melodią, ale nadal z ponurymi nutami. Wie jak zostało zranione i nie zapomniało smaku odrzucenia. Wciąż pamięta, jak wielkim bólem jest miłość..
|
|
 |
|
a gdybym miała cię stracić, straciłabym wszystko.
|
|
 |
|
może umiem tylko ranić, dławić w sobie smutek,
nie mogąc go zabić i za nic stąd uciec
|
|
 |
|
po trzech miechach wróciłem, gadałem z nią, mega spięcie,na szczęście usłyszałem coś, dzięki czemu chodzimy za rękę
|
|
 |
|
wiesz że Cie kocham na Boga, masz w sobie tyle bogactw, kiedy Cię spotkam na blokach od nowa chcę Cię poznać
|
|
 |
|
ludzie źle Cię prowadzą, mało kto potrafi dobrze, poprowadzę Cię na szczyty, byś szczytowała ciągle
|
|
 |
|
i sam fakt, że uwilbiam przy Tobie być, niezależnie od warunków atmosferycznych, czasu i miejsca./emilsoon
|
|
 |
|
[1] Wracałam boczną ulicą miasta, w słuchawkach dudnił kolejny kawałek mówiący o różnicach między ludźmi, o niezgodności serc, o tych nieodwzajemnionych uczuciach. Kiedy spojrzałam przed siebie, zauważyłam parę ludzi, nie zwyczajnych, bo choć widać było ich pozytywne nastawienie, byli osobami niepełnosprawnymi. Szli za rękę i za każdym razem uśmiechali się do siebie. Widziałam, że cieszą się sobą, że są szczęśliwi, że przede wszystkim akceptują siebie takich, i wiecie co jest w tym najważniejsze? Są tacy sami jak my, potrafią kochać, potrafią czuć to co my. Choć zapewne wielu ludzi wyparłoby się i powiedziało, że są gorsi. Ale dlaczego? Dlatego, że się tacy urodzili? Że takich chciał ich Bóg? Że może nie zawsze zrozumieją tak wiele i, że nie wyglądają ani nie zachowują się tak samo? A może dlatego, że to my stanowimy tą przeciwwagę i stawiając barierę lepszości, skreślamy całą resztę.
|
|
 |
|
[2] Są szczęśliwi będąc przy tym sobą, za co właśnie się kochają. To nie do opisania, pierwszy raz gdzieś wewnątrz siebie poczułam tak ogromne ciepło widząc dwoje ludzi, zakochanych, stanowiących dla siebie prawdopodobnie wszystko. Spojrzałam na ich twarze, wydawali mi się tacy wyjątkowi. W mgnieniu oka, oboje uśmiechnęli się do mnie. A ja? Bez zastanowienia podniosłam kąciki swoich ust i po prostu odwzajemniłam to tym samym. W tamtej chwili, cieszyłam się, że mogę i chcę być jedną z tych, którzy mimo wszystko chcą traktować ich jak równych sobie. / Endoftime.
|
|
|
|