 |
Wiesz czego żałuję najbardziej? Tego że nie poznałeś mojego prawdziwego "ja" i osądziłeś mnie tylko na podstawie tych wszystkich plotek na mój temat usłyszanych od znajomych.
|
|
 |
I gwarantuję ci, że nie chciałbyś wiedzieć ile przepłakała przez ciebie nocy, ile opakowań chusteczek zużyła, ile kasy wydała na te wszystkie butelki taniego wina, które walają się po jej pokoju, ile papierosów wypaliła i ile stłukła naczyń przez wiecznie drżące ręce. Ale ciebie pewnie i tak by to nie wzruszyło.
|
|
 |
Widzisz? Tak się jakoś dziwnym trafem zakochałam.
|
|
 |
I spodobał mi się, mimo że nie miał w sobie niczego szczególnego.
|
|
 |
Jak na ironię tak pięknie mówił o miłości.
|
|
 |
Bał się spojrzeć w jej oczy, bo bał się, że zobaczy w nich miłość.
|
|
 |
Wiesz, ja naprawdę nie liczyłam, że zostaniesz ze mną na zawsze, ale mimo wszystko nasze rozstanie zabolało.
|
|
 |
A teraz przyznaj: łatwiej było odejść bez słowa i zostawić mnie samą niż spojrzeć mi w oczy i powiedzieć, że to koniec, prawda?
|
|
 |
Wielu ludzi mnie zraniło i wielu zawiodło. Wielu z nich mówiło mi rzeczy, które pamiętam do dziś, które wryły mi się w psychikę tak, że codziennie rano mimowolnie słyszę je ciągle od nowa. Są jak przeklęte motto życiowe. I choć wielu ludzi mówi, żebym się tym nie przejmowała, ja nie potrafię. Ciągle o tym myślę i nie potrafię wybaczyć nawet najgłupszej rzeczy, choćby tego, że w wieku zaledwie dziesięciu lat, usłyszałam od mojej ciotki, że powinnam się odchudzać, bo jestem gruba. Może teraz łatwiej byłoby mi zaakceptować siebie?
|
|
 |
Czasem niektóre osoby wkurzają mnie nie tym, że stoją obok i patrzą na każdy mój ruch, ale tym, że w ogóle oddychają.
|
|
 |
Zastanawiałam się, czy należy do
ulicznego gangu, napada staruszki
i rozbija się kradzionymi autami.
Właściwie powinnam się go bać, ale
przemawiał tak łagodnie, że szybko wyluzowałam./ [cz.2] Anna-Louise Wheatherley - Panna i chłopak z vis-á-vis
|
|
 |
- Poczekaj - usłyszałam znajomy
głos. Chłopak, który zagadał do
Janice, jechał obok mnie na
rowerze. Ciekawe po co.
Zerknęłam na niego ukradkiem.
Wydawał się nieco starszy ode
mnie. Był chudy i trochę
zaniedbany. Spod kaptura tu i
ówdzie wystawały kosmyki jasnych
włosów o miodowym odcieniu, a
oczy były intensywnie zielone.
Chętnie popatrzyłabym w nie
dłużej, lecz na razie musiałam
wyczuć, czy to przyjaciel, czy wróg.
Zarost na policzkach sugerował, że
rowerzysta zapomniał się dzisiaj
ogolić. Wizerunku dopełniał
obszerny czerwony T-shirt i luźne
czarne spodnie z łańcuszkiem
ukrytym w prawej kieszeni, gdzie
zapewne spoczywał portfel. Ten
chłopak wydawał się... jakiś
niedorobiony; krótka czarna
kurtka zsuwała mu się z ramion,
jakby narzucił ją w pośpiechu, ale
śnieżnobiałe adidasy z trzema
czarnymi paskami sprawiały
wrażenie nowiutkich./ [cz.1]
|
|
|
|