- Poczekaj - usłyszałam znajomy
głos. Chłopak, który zagadał do
Janice, jechał obok mnie na
rowerze. Ciekawe po co.
Zerknęłam na niego ukradkiem.
Wydawał się nieco starszy ode
mnie. Był chudy i trochę
zaniedbany. Spod kaptura tu i
ówdzie wystawały kosmyki jasnych
włosów o miodowym odcieniu, a
oczy były intensywnie zielone.
Chętnie popatrzyłabym w nie
dłużej, lecz na razie musiałam
wyczuć, czy to przyjaciel, czy wróg.
Zarost na policzkach sugerował, że
rowerzysta zapomniał się dzisiaj
ogolić. Wizerunku dopełniał
obszerny czerwony T-shirt i luźne
czarne spodnie z łańcuszkiem
ukrytym w prawej kieszeni, gdzie
zapewne spoczywał portfel. Ten
chłopak wydawał się... jakiś
niedorobiony; krótka czarna
kurtka zsuwała mu się z ramion,
jakby narzucił ją w pośpiechu, ale
śnieżnobiałe adidasy z trzema
czarnymi paskami sprawiały
wrażenie nowiutkich./ [cz.1]
|