 |
Lękliwy stokroć umiera przed śmiercią; mężny kosztuje jej tylko raz jeden.
|
|
 |
Przymknij oczy i zamilcz. Nie zamykaj ust, przestań na chwilę wydawać dźwięki, które nadają barwę głosowi. Rozluźnij się, oddychaj spokojnie, bez zbędnego pośpiechu. Delektuj się każdym wciągnięciem powietrza, tak jakby miał to być twój ostatni łyk życiodajnej materii.
|
|
 |
Ludzie są bezradni wobec losu, są ofiarami czasu i własnych uczuć.
|
|
 |
nie oszukujmy się, liczy się tylko jedno. życie to nie bajka, prawdziwa miłość już dawno zagościła tylko i wyłącznie na planie filmowym. ewentualnie popełniła samobójstwo widząc ten cały syf.
|
|
 |
Westchnieniem spływa oddech po szybie. Chwile samotności, jak mokre okna, przyciągają melancholię. Głaszczę słowami ciszę. Odpowiada mi westchnieniem splecionych dłoni, cichych kroków na schodach. Myśl staje słowem w gardle. I jak co wieczór czekam przy oknie. Oddech po szybkie spływa westchnieniem.
|
|
 |
Jest nam tak cicho, że słyszymy
piosenkę zaśpiewaną wczoraj:
"Ty pójdziesz górą, ja doliną..."
Chociaż słyszymy — nie wierzymy.
Nasz uśmiech nie jest maską smutku,
a dobroć nie jest wyrzeczeniem.
I nawet więcej, niż są warci,
niekochających żałujemy.
|
|
 |
Twoje włosy jak wrzosowiska pachnące wiosną.
Twe oczy jak latarnie morskie podczas sztormu morze rozświetlające.
Twe usta niczym rozżarzone węgle zostawiające pamiątkę po sobie.
Twe piersi jak góry oliwne Saby na lądzie afrykańskiej przygody,
tryskające niczym gejzer lub wulkan
lawą energetycznej witalnej białej lawy.
Twój brzuch jak pustynia piaszczysta ciepła
równinna lekko wydmiasta od falowania,
Twoje wzgórze gładkie jak łąka a niekiedy jak ścieżka pośród
traw i drzew prowadząca w dół do celu mej podróży
Docieram ścieżką do celu mej drogi.
Twa Grota jak jaskinia ciemna ciepła i wilgotna
tak wspaniała że z jej środka wypływa rozkosznego nektaru rzeka,
która do środka woła,
Wchodzę do środka i składam ofiarę z mego ciała by twój ląd zaznał
rozkoszy i zaspokoił twej chęci żądze. - Kocham Cię Mercedes nad życie. Nikomu Cię nie oddam, nigdy.
|
|
 |
Twe ciało jak ląd nieznany nikomu
Wyruszam więc w podróż w nieznane mi twego lądu zakamarki.
|
|
 |
Wbrew naszym intencjom zapach budzi zmysły. Drżenie głosu. Dłonie kultywują, na pamięć wyuczone gesty. Szept nabiera tembru. Oddech odnajduje uległe usta. Splecione palce, demonstrują zniecierpliwienie. Kolejny raz. Namiętność okradła myśli z logiki.
|
|
 |
Jak jestem.Wciąż szukam siebie tak na prawdę w tym świecie,dla mnie cały ten świat jest szarą egzystencją zwykłą długą baśnią,której nie widać końca.Monotonność co dzień widuję
|
|
 |
Poczuj coś. Cokolwiek. Bo jeśli nie, to stracisz mnie na zawsze. Nie będę kochać ducha do końca swoich dni.
|
|
 |
Miał najpiękniejsze usta. Miała ochotę dotknąć ich i sprawdzić, czy są rzeczywiście tak miękkie i ciepłe, jakimi się wydają.
|
|
|
|