 |
Wiedziałem, że to wszystko tak się skończy. Wiedziałem, bo przecież jak inaczej mogło to się potoczyć? Jego przeprowadzka tylko utwierdziła mnie, że na to nie ma już ratunku. Ale co miałem zrobić? Biernie przyglądałem się temu, widząc jak z każdym dniem cierpisz coraz bardziej. Widziałem jak starasz się to przede mną ukryć, więc udawałem, że wszystko jest dobrze. Do dzisiaj. Tak, do momentu, w którym zobaczyłem Cię palącą papierosy na balkonie. Siedziałaś sama, a łzy spływały po Twoich bladych policzkach. Dreszcze rozeszły się po mojej skórze, serce zwiększyło obroty, a oczy stały się szklane… Przytuliłem Cię, bo musisz wiedzieć, że od tej chwili, nie pozwolę Ci już nigdy więcej płakać. To Ty zasługujesz na miłość, nie Ja, mamo.
|
|
 |
Przestań! Nie chcę się już kłócić. Nie widzisz jak to mnie boli? W świecie gdzie każdy tylko czyha, aby podłożyć mi kłodę, aby ujrzeć jak się potykam, znalazłem swój azyl. Może to dla Ciebie niezrozumiałe, ale znalazłem go przy Tobie. Czy nie widzisz jak z każdym Twoim wykrzyczanym słowem, kolejna kropla krwi spływa po mojej klatce piersiowej? Moje serce dusi się z braku miłości, a Ty nadal brniesz w ten konflikt. Naprawdę, przestań! Bo boje się, że gdy zniszczysz to wszystko, nie będzie już dla nas ratunku.
|
|
 |
Miałaś przynieść ze sobą ukojenie. Byłaś moim ideałem, który złapał mnie za rękę i błyskiem w oku miał prowadzić mnie przez życie. Byłaś drogowskazem, który w chwilach zwątpienie miał sprowadzić mnie na logiczne myślenie. Byłaś tą, do której zwróciłbym się w pierwszej kolejności, gdy mój świat ległby w gruzach. I te cholernie piękne dołeczki w Twoich ustach, gdy z radością cieszyliśmy się z każdej wspólnie spędzonej chwili. Teraz widzę w nich tylko sztuczny uśmiech, jakbyś udawała, że wszystko jest dobrze, ale nie jest. Byłaś, no właśnie. Byłaś, bo sam już nie jestem pewien czy nadal chcesz być.
|
|
 |
Ból, który promieniuje z serca, rozchodzi się po całym ciele, krąży w moim krwiobiegu. Poprzez żyły i tętnice dociera do każdego organu. Odkąd jesteśmy razem stał się codziennością. Razem z Niepewnością wprowadzili się do mojego umysłu. Gdy tylko nadarza się okazja, bawią się w najlepsze. Próbuje zbudować swoje życie na wierze w to, że dzięki Tobie wychodzę na prostą, że to pierdolone słońce w końcu wyjdzie po burzy, ale nie daję rady. Ten duet nie pozwala mi na racjonalne myślenie. Czuję się jak marionetka na scenie zwanej życiem, którą oni pociągają za sznurki. Bawią się moimi uczuciami, a Ty się temu przyglądasz. Siedzisz w pierwszym rzędzie, to miejsce zarezerwowałem specjalnie dla Ciebie. Pomimo, że jesteś tak blisko nie dostrzegasz tego, że dzisiaj znowu nie zasnę.
|
|
 |
Jest źle. Jeszcze tak źle nie było. Dzisiaj, tak to właśnie w ten dzień. Dziwne, jeszcze wczoraj leżeliśmy razem wtuleni w siebie. Nasze ciała stanowiły jedność. Moje serce biło w rytm Twojego, wyczuwałem każdy Twój oddech na swojej skórze. Twoje słowa były tak szczere, tak prawdziwe, mówiłaś o tym, że jestem tym jedynym. I wiesz? Wtedy czułem się ważny. A dzisiaj? Dzisiaj pokazałaś mi, że jestem tylko jednym spośród moich kumpli. Niczym się niewyróżniający, wręcz nawet odstaje od nich. Nie jestem aż tak zabawny, nie umiem się śmiać z najgłupszych żartów i za dużo smutnych rzeczy przydarzyło mi się w życiu, aby mieć taki dystans do siebie, jaki mają oni. Tak, boli mnie to. Nie pytaj czy coś się stało, bo problem w tym, że właśnie nic się nie stało. Przez Twoją obojętność do mojej osoby tracę grunt pod stopami. Nie myślałem, że taki dzień nadejdzie, ale dzisiaj zwątpiłem. Zwątpiłem w nas, w Twoje słowa, Twoje czyny. Przykro mi.
|
|
 |
Czuje strach. To strach przed utratą. Tak, boje się, cholernie boje się, że Cie stracę. Każda noc spędzona bez Ciebie przynosi milion myśli. Czuje się jak ta ślepa kura, której trafiło się ziarno. Jak to jest? Uczucie, że jesteś dla mnie za dobra, że zasługujesz na kogoś lepszego. Wiesz, że dla Ciebie ćwiczę, aby moje ciało było dla Ciebie atrakcyjne? dla Ciebie uczę się nocami, abyś nie musiała się za mnie wstydzić w towarzystwie? dla Ciebie robię tyle rzeczy, o których normalnie bym nie pomyślał. Wiesz, bo tak naprawdę to ja wciąż nie dowierzam. Przepraszam, jeśli to Cie zaboli, ale wciąż nie dowierzam, że udało Ci się mnie pokochać. Wątpię w Twoje uczucia. Przez tyle czasu ludzie uświadamiali mnie, że miłość nie jest dla mnie, dlatego ciężko jest mi się zmienić. Uwierz, że robię wszystko co mogę. Dla Ciebie.
|
|
 |
To zabawne jak człowiek może stać się bliski dla drugiego. Opiszę Ci mojego brata. Jest w moim wieku, trochę wyższy, bardziej wysportowany. Interesuje go każdy mój dzień. Nie zliczę ile razy pomógł mi już w ciężkich momentach. Razem przeżyliśmy już więcej, niż nie jedna osoba w całym życiu. To z nim rozmawiam o studiach, o tym, co będę robić w życiu, o moich problemach miłosnych i wszystkich innych sprawach, które normalnie ukryłbym w sercu. Za nim poszedłbym w ogień, bez namysłu stanął w obronie nie zważając na konsekwencje. Podczas upadku podał pomocną dłoń by jak najszybciej stanął na nogi i znów mógł iść dalej ze mną po wygraną. I chociaż pochodzi od innej matki i innego ojca, to dla mnie jest bratem i tak też go traktuje.
|
|
 |
Ile jestem dla Ciebie wart? Co czujesz, gdy czule całuję Twoją szyję, po czym szeptam do ucha te dwa słowa? O czym myślisz, gdy leżąc na łóżku, milcząc wpatrujemy się w siebie? Czy czujesz ten cholerny ból jak ja, kiedy kolejny raz musimy się pożegnać? Powiedz mi. Jestem wygłodzony. Nakarm mnie swoimi słowami, obecnością i uśmiechem.
|
|
 |
Nie rozumiem, jak mogłem być aż tak ślepy na każde dobro, jakie w sobie miałaś. Na Twoje przepełnione wiarą serce, dla którego każda szansa, jaką mi dawałaś, była dopiero tą drugą, na którą zasługuje przecież każdy. Byłem głuchy na każdy krzyk Twojej duszy błagającej o choć odrobinę miłości z mojej strony. Wiesz co było najgorsze? Że moje całe serce było nią przepełnione a ja nie potrafiłem Ci jej ukazać. Ne potrafiłem zwyczajnie podejść i powiedzieć Ci jak bardzo Cię kocham, choć wiedziałem, że właśnie tego potrzebujesz najbardziej na świecie. Wiem, że potrzebowałaś mnie przy każdym hauście powietrza a ja nie potrafiłam Ci dać nawet tego. Nienawidzę siebie za to i za miliony innych rzeczy którymi doprowadzałem Twoje serce do ruiny. Nie proszę już nawet o wybaczenie bo wiem, że to zbyt wiele, wiem, że na nie nie zasługuję. \wieleprzegrałem
|
|
 |
Usłysz krzyk mojej duszy, ona Ciebie potrzebuje. Stałaś się dla niej tlenem. Przedarłaś się do mojego krwioobiegu, który rozprowadza Twoją osobę po cały ciele. Wydrapałaś już na moim sercu swoje imię, ale ono jest głupie i cicho podpowiada mi, że możesz w końcu nas zostawić, że pozostawiłaś już ślady na nim, których nie będzie można załatać. A więc proszę Cię o jedno. Bądź, bo ja nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
|
|
 |
Znowu Cię przy mnie nie ma i czuję jakbym za chwilę miał oszaleć. Wszystko wokół mnie traci sens. Wracając z dzisiejszej imprezy nie martwiło mnie już nic, szedłem ciemnymi ulicami nie martwiąc się o swoje bezpieczeństwo. Mijałem stojących z piwem dresów. I szczerze? To miałem głęboko gdzieś czy któryś z nich za chwilę się na mnie rzuci. Moje ciało przepełniał gniew, ból i milion innych nieprzyjemnych uczuć. Byłem gotów zacisnąć pięści i bić się z nimi, chociażby po to, aby rozładować złość. Nienawidzę siebie za te huśtawki nastroju. Nie chciałbym, żebyś widziała mnie w takim stanie, ale daj mi chociaż znak życia. I choć wiem, że Ci zależy, udowodnij mi to jeszcze raz najbłahszym gestem. Przecież Cię kocham.
|
|
|
|