 |
Ludzie chcą być szczęśliwi w każdym znaczeniu tego słowa, pragną harmonii, spokoju, ale kiedy mają to zbyt długo, sami sobie komplikują sprawy bo rozpaczliwie pragną burzy w życiu, tych wszystkich emocji, które temu towarzyszą. Jak ogrodnicy czekający na deszcz w środek upalnego lata.
|
|
 |
Człowiek nie boi się kolejnych prób, człowiek boi się cierpieć z tego samego powodu.
|
|
 |
Przebywając z kimś przejmujemy zachowania, słownictwo, czasem poglądy, albo przynajmniej jakoś, nasz własny sposób bycia, jest lekko przesiąknięty obecnością tej drugiej osoby.
|
|
 |
Najpiękniejsze uczucie? Czuć się potrzebnym. Nic temu nie dorówna.
|
|
 |
Spójrz na siebie. Jesteś młodą osobą. Przestraszoną. Czego się boisz? Przestań się przejmować. Przestań hamować słowa. Przestań myśleć co sądzą inni. Noś to na co masz ochotę. Słuchaj takiej muzyki jaką lubisz. Puść ją głośno i tańcz do upadłego. Wyjdź i pójdź tam gdzie chcesz nie myśląc o jutrze. Nie czekaj na piątek. Żyj teraz. Zrób to teraz. Podejmij ryzyko. Powiedz swe sekrety. Kiedy zrozumiesz, że to Twoje życie?
Spełnij marzenia
|
|
 |
Ogólnie żyje mi się całkiem nieźle, przynajmniej tak do 20. Później jest już inny świat. Chaos, mętlik i wieczorne tęsknoty
|
|
 |
Nie mamy czasu zastanowić się nad tym co przeżywamy
|
|
 |
"Nie uznajesz żadnych wartości. Całe twoje życie to nihilizm, cynizm, sarkazm i orgazm."
|
|
 |
„Mamo, tato, pozwólcie mi jechać na Woodstock” – wytrwale błagałam od czerwca zeszłego roku. Ciągle słyszałam jednak odpowiedź negatywną. Uzasadnień było wiele, dla mnie wszystkie niedorzeczne. W tym roku się udało. Marzenie kiełkujące w moim sercu od kiedy skończyłam dwanaście lat wreszcie miało się spełnić! Dwa tygodnie przed festiwalem byłam już spakowana, bilety czekały na biurku a ja śniłam o „najpiękniejszej łące świata” każdej nocy. Jak z bicza strzelił upłynął czas i nadszedł dzień 30 lipca. O godzinie 17 po raz pierwszy w życiu wsiadłam do pociągu. Ruszyliśmy zgodnie z planem, wszyscy podekscytowani, oczekujący, z szerokimi uśmiechami na twarzach. Co chwilę słyszeliśmy śmiejących się ludzi, w przedziale obok wytrwale ktoś szarpał za struny gitary śpiewając nieco niecenzuralne piosenki. [cdn]
|
|
 |
Minęło 12 godzin drogi w zatłoczonym, głośnym pociągu, gdzie każdy jest przyjmowany z otwartymi ramionami, gdzie w ośmioosobowym przedziale mieści się piętnaście roześmianych buzi, gdzie nikt nie mówi „jest mi źle, chcę wracać do domu”. Bo wszyscy czekają. Znoszą niewygody i marzą, aby usłyszeć już głos Owsiaka rozpoczynającego XIX Przystanek Woodstock w Kostrzynie nad Odrą. [cdn]
|
|
 |
Kilka minut po 5, dosłownie wypadliśmy z pociągu, popychani przez ludzi, potykający się o cudze bagaże. Niesamowicie było patrzeć, jak taki ogrom ludzi, wręcz rzeka obywateli naszego, i nie tylko, kraju łączy się ze sobą, nie zważając na różnice, kolor skóry, odmienne poglądy, aby przeżyć coś niesamowitego, wartego zapamiętania. Po prawie godzinie marszu z ciężkimi plecakami zobaczyliśmy JĄ. Scenę. Najpiękniejszą na świecie. Przed nami rozciągała się wielka polana, znów pełna roześmianych ludzi rozkładających swoje obozowiska. Rozbiliśmy się za Hare Kryszną, gdzie zasnąć było naprawdę ciężko, ze względu na dźwięki dobiegające ze sceny niemalże przez całą noc. [cdn]
|
|
 |
Kiedy postawiliśmy swoje namioty, udaliśmy się na zwiedzanie i w celu odświeżenia do kraników. To chyba właśnie tam zawiera się najwięcej znajomości i spędza się najwięcej czasu, tam też można najlepiej się bawić, trzeba jedynie mieć w wyposażeniu wiadro bądź butelkę, która pozwala nam bombardować wodą innych Woodstockowiczów.
Zobaczywszy ogrom imprezy, kolorowe dusze błąkające się po całym terenie, byłam wniebowzięta. TAK! Właśnie na to czekałam! Pozostało przeżyć jeszcze jeden dzień i oficjalnie rozpocząć festiwal. W tym czasie przeszłam cały teren wzdłuż i wszerz niezliczoną ilość razy, razem ze znajomymi zbudowałam chyba najbardziej pomysłowy szałas dający cień, przytuliłam kilkadziesiąt osób i przybiłam kilkaset piątek. [cdn]
|
|
|
|