 |
Co w niej kochałem? Dosłownie wszystko. Kochałem jej delikatną barwę głosu, która potrafiła być uwodząca ale i stanowcza i ostra. Jej czysto błękitne tęczówki w których dostrzegałem błysk szczęścia przy każdym spotkaniu. Jej wredny charakter który przeznaczony był nawet dla mnie. Kochałem ją za każdy akt miłości którym mnie obdarzała. Obmywała każdą ranę dzielnie znosząc moje napady złości.Wspierała za każdym razem gdy popełniałem błędy. Odciągała od nałogów, dbała, zaciskała pięści przy każdej awanturze, gdy nie potrafiłem się pohamować. Rozumiała, każde złe słowo, które padało z moich ust. Kochałem jej intuicje i przeczucie, zawsze wiedziała kiedy coś się wydarzyło i nigdy nie zwątpiła w moje człowieczeństwo, które gdzieś tam we mnie tkwiło i ze skurwiela zrobiła mężczyznę przepełnionego uczuciem właśnie do niej. Kochałem ją za upartość która doprowadzała ją zawsze do ostatniego słowa i nie pozwalała sobą manipulować. Codziennie kochałem ją bardziej z każdym powrotem ale i odejściem.
|
|
 |
myślę, że najbardziej bolesne nie jest złamana kość, albo serce, jedno i drugie w końcu się zrośnie. nie jest to także złamany paznokieć, siniak na kolanie, stłuczone żebro, wybity palec, spalona skóra. wszystko to można naprawić, spróbować poskładać na nowo i na pewno nam się uda. najbardziej boli, kiedy kolejny dzień z rzędu stajesz na tym samym rozdrożu i nie czujesz nic, pustka. starasz się przypomnieć sobie kiedy spieprzyłeś to życie, które nie oszukujmy się - było piękne. stoisz na samym środku. możesz iść w cztery różne kierunki, ale nie wiesz który jest najlepszy. idziesz po kolei każdą z dróg i znów wracasz w dokładnie to samo miejsce. pewnego dnia poddajesz się i pozwalasz monotonii zawładnąć twoim życiem. przestajesz odczuwać jakiekolwiek bodźce emocjonalne. stajesz się ambisentencyjny, oszukujesz już samego siebie. właśnie przegrałeś najważniejszą walkę, tą którą musimy toczyć z samym sobą. ale ty się poddałeś i teraz jesteś nikim, zwykłą kukłą prowadzoną przez los na ślepo
|
|
 |
|
Gaszę papierosa,w pełnej od łez popielniczce.Odsłaniam firankę i patrzę w niebo,które dziś przybrało kolor granitu.Zaczynam rozumieć,że jest przecież takie samo jak moje serce,ciemne,nie mające końca,ale również kocha gwiazdy,tak samo jak ja Ciebie.Niebo pragnie nadać im odpowiedni blask,by świeciły i wskazywały drogę zbłądzonym gdzieś na krańcach świata tak samo jak ja pragnę nadać blask Twoim źrenicom.Niebo powoli utula się do snu,ja też powinienem,ale kurwa nie mogę,bo moja nadzieja na lepsze jutro została przysłonięta tak samo jak ten księżyc,który zakryły chmury.
|
|
 |
nie mam siły do napisania chociażby jednego słowa tutaj. wszystko jest źle, dosłownie wszystko. znowu upadam, po drodze obijając się o betonowe ściany jak marionetka, aby wreszcie bezwładnie uderzyć o dno. muszę się wziąć w garść, poukładać wszystko w jedną swoistą całość i znów powrócić do pełnego życia. jednak coraz częściej ogarnia mnie strach, że już tak nie potrafię, albo że po prostu się do tego nie nadaję. drżącymi rękoma biorę szluga, zapalniczkę i wychodzę. idę w ciemności przed siebie, nie zwracając uwagi na przechodnich. z oczu zaczynają spływać miliony łez, siadam na bruku, spoglądam w niebo i wiem już, że nic nie będzie takie jak kiedyś. a ty przyjdź do mnie i uderz mnie po raz kolejny. dolej do ognia mojej własnej, powolnej śmierci i odejdź, dam sobie radę sama. nie potrzebuję waszych rąk i udawanych uśmiechów. dajcie mi umrzeć w spokoju, delektując się ostatnim papierosem.
|
|
 |
Te jej oczy...Kurwa, mógłbym patrzeć w nie godzinami, gdybym wiedział, że nie speszy jej moje spojrzenie. Te jej włosy..Przypominają sztorm na morzu, a przecież są tak poukładane. Te jej dłonie..Tak delikatnie, idealne, gładkie, uwielbiam gdy gładzą mój policzek, za taką chwilę oddałbym wszystko. Kocham na nią patrzeć, kurwa nie muszę jej dotykać, wystarczy, że na nią spojrzę, a moje serce już zaczyna bić szybciej. Powoduje we mnie huragan myśli, wciąż zastanawiam się nad kolejnymi ruchami, czuję się jak niedoświadczony gówniarz, bo nie chcę zawieść, nie chcę jej speszyć, nie chcę by czuła się niekomfortowo w moim towarzystwie. Chcę jej dać wszystko, ale nie mam wiele. Dałem jej serce. W sumie nie dałem, bo skradła mi je w momencie, kiedy ją zobaczyłem. Jej inteligencja przewyższa wszystko ponad normę, jej piękno sprawia, że wciąż zazdrość wyżera mi serce, ale kocham ją mimo wszystko, kocham ją i ona również mnie kocha, nawet kiedy kłótnie dzielą nas między sobą./mr.lonely
|
|
 |
Nie wiem ile czasu zdołam jeszcze tak wytrzymać. Samo patrzenie na Ciebie mi nie wystarcza. Chciałabym móc Cię przytulić i pocałować. Pragnę poczuć Twój dotyk na mojej skórze. Chciałabym w końcu żeby Twój uśmiech był wyłącznie zarezerwowany dla mnie. Żeby twoje oczy wpatrywały się tylko w moje źrenice. Chcę by cały mój pokój był przesiąknięty Twoim zapachem. Pragnę mieć Cię na wyłączność. Chcę zasypiać i budzić się obok Ciebie. Chcę obdarowywać Cię czułymi słówkami, bo wiem, że na to zasługujesz. Pragnę Twojego bezpieczeństwa, chodź wiem, że nie mogę Ci tego zapewnić, ale jeśli zacznie dziać się coś w Twoim życiu, rzucę wszystko i podbiegnę do Ciebie. Chcę byś była szczęśliwa, dlatego nie mogę mieszać się w Twoje życie. // nic_nieznaczacy
|
|
 |
Nie jestem pewna czy kiedykolwiek pokocham kogoś z taką siłą z jaką pokochałam jego. Nie mogę nikomu zagwarantować, że będę w stanie oddać swoje serce w taki sposób w jaki oddałam jemu. Jednak mimo to ja chciałabym, aby kiedyś zjawił się ktoś kto swoją obecnością wprowadzi najpiękniejszy na świecie chaos, kto pokoloruje mój świat i zasieje szczęście. Chyba po prostu chciałabym kiedyś od nowa spróbować jak się kocha. / napisana
|
|
 |
Wierzyli w nas wszyscy bez wyjątku, każdy przywyknął do jej obecności i tego ze towarzyszyła mi każdego dnia. Na ulicy słyszeliśmy szepty ludzi, który mówili jak nam zazdroszczą tej miłości. Zabierałem ją na obiad do rodziców, którzy ją uwielbiali. Pamiętam każdy śmiech przy stole gdy moja mama opowiadała beznadziejne historyjki z dzieciństwa, które i tak wszystkich bawiły. Każde spojrzenie ojca, które zawierało dumę z syna, chociaż nigdy nie dawałem żadnych powodów do tego by mogli wypowiadać w moją stronę tak wielkie słowa. Po obiedzie standardowy wypad na miasto i do mojego mieszkania. Siadałaś we fotelu okrywając się kocem bez względu na to czy był upał czy mróz. To należało do tradycji. Ja włączałem film, który ty i tak uparcie wyłączałaś i wolałaś puścić jakąś płytę z muzyką, oczywiście sam rap. Ja stawałem przy oknie ze szlugiem w ręce i wpatrywałem się w ten piękny cud, który pozornie był tylko mój.
|
|
 |
Byłaś moją ostoją i wsparciem w każdej sytuacji. Przez ponad 3 lata trwałaś ze mną w tym skomplikowanym związku który na pewno nie był zwyczajny. Chyba przywykłem do twojej obecności, codziennie wypatruję cie w tłumie nieznajomych ludzi. Wróciłem bo życie poza granicami Polski nie jest dla mnie niczym przyjemnym, zwłaszcza że w mojej głowie nadal spacerujesz tylko ty. Zdaje sobie sprawę z ryzyka egzystowania bliżej twojej kruchej i idealnej postury ciała, ale straciłem tak wiele, że nie jestem w stanie odebrać sobie możliwości widywania cię gdzieś na mieście czy przypadkowo w sklepie. Byłaś moim natchnieniem i inspiracją. Motywowałaś mnie do walki z tą chorą rzeczywistością i odciągałaś mnie od problemów i kłopotów. Dzięki tobie wyszedłem na prostą drogę, bez potykania się, bo nie chciałam w żaden sposób wypuścić z rąk tak wielkiego skarbu jakim dla mnie byłaś. Szkoda że to spierdoliliśmy, plusem nazywasz coś co nie ma znaczenia. Próby które kończyły się porażkami. Czy to ironia?
|
|
 |
Tak po prostu wyszłaś z mojego mieszkania, robiąc dokładnie to samo co ja zawsze robiłem przy zerwaniu. Najpierw długie wpatrywanie się w oczy następnie scenka z twoją niewinnością, chociaż wina leży po obu stronach. Stanęłaś przy drzwiach i rzuciłaś mi szybkie wymowne spojrzenie pełne bólu ale i troski i opanowania. Wiesz co wtedy czułem? Jak serce rozpierdala się na miliony części, bo odeszłaś z mojego życia bez planu powrotu. Przekreśliliśmy w tym dniu wszystkie wspólne plany na przyszłość a jak pewnie wiesz, było ich wiele. Spontaniczny wyjazd, ślub, dziecko, nowe życie za granicą. Tak bardzo pragnęłaś tego a ja tak bardzo chciałem ci to dać. Od kilku lat tłumaczyłem ci że nie zaoferuję ci nic prócz miłości, a ja głupi wierzyłem, że tobie naprawdę to wystarczy. Każde zapewnienie z twoich ust było niczym trwała deklaracja, która rozmyła się przy mocniejszej ulewie. To miało trwac wiecznie i miało być wyjątkowe. Dobrze ze było chociaż przez chwilę.
|
|
|
|