 |
Czasami golę tylko jedną nogę, żeby mieć wrażenie, że śpię z mężczyzną.
|
|
 |
pamiętasz co Ci mówiłam? pamiętasz jak pytałam, czy będziesz w stanie zapewnić mnie, że on już nigdy Cię nie zrani, że nie będę musiała patrzeć na Twoje łzy? dlaczego mnie nie posłuchasz, dlaczego nie zakończysz tej farsy, która jeszcze kilka lat temu prawie doprowadziła Cię do depresji? przecież on nie jest tego wart, nie zasługuję choć w minimalnym stopniu na Twoje poświecenie, na Twoje wybaczenie, na Twoją miłość, mamo. wiesz, że pomogę Ci przez to przejść, tylko musisz odważyć się na ten pierwszy ruch, na rewolucję, która wreszcie odmieni nasze życie. jestem tutaj, razem damy radę, tylko proszę, spróbuj.
|
|
 |
sezon na budzenie pieszczotą słońca i wodne szaleństwo, uważam za otwarty!
|
|
 |
i proszę Cię, dziewczynko ,naucz się - że mojego miejsca się nie zajmuje. czy to w autobusie, czy w sercu mężczyzny. / veriolla
|
|
 |
siedzieliśmy razem na dachu przez noc, która wydawała się wiecznością. brakowało nam tchu podczas rozmowy, tak byliśmy nienapojeni sobą nawzajem. nazywałam gwiazdy Twoim imieniem a Ty nieudolnie brałeś mnie na barana, żeby ułatwić mi ich dotknięcie i sprawić, żebym była bliżej nieba, które zawsze starałeś mi się uchylić. Ty tego nie potrzebowałeś, twierdząc że to ja jestem Twoim niebem. teraz siedzę tu sama. znowu nie mogę złapać oddechu, ale nie jest to spowodowane nadmiarem słów. najbardziej bolesne jest to, że nie mogę spojrzeć w niebo. nawet nie wiesz jakie trapiące jest siedzenie z zamkniętymi oczami. przecież obiecałam sobie, że już więcej na Ciebie nie spojrzę. przecież w każdej z tych pieprzonych gwiazd jesteś Ty.
|
|
 |
kocham skurwysynów, którzy potrafią wylać wiadro wody na moją jedyną odpaloną zapałkę, którą nieusilnie starałam się wskrzesić przez tak długi okres czasu po czym mają problem, że zgasła.
|
|
 |
kiedyś najlepiej nam się rozmawiało milcząc. teraz milczymy bo najgorzej jest nam rozmawiać.
|
|
 |
'wiesz, ze Cię kocham?' - zapytałeś, gdy przytulona do Twoje torsu walczyłam z narastającą falą senności. zbyt dużo alkoholu, zbyt dużo wrażeń, zbyt dużo myśli krzątających się w głowie. zmuszając się do podniesienia głowy spojrzałam w Twoje grafitowe tęczówki i szepcząc cicho: 'ja Ciebie też', ponownie opadłam z sił. wszystko odczuwałam sto razy mocniej, wszystko wydawało się ostrzejsze, głośniejsze. słyszałam Twój oddech, czułam jak splatasz nasze dłonie i całujesz każdy kłykieć po kolei. 'chcę wiedzieć, czy wiesz' - drążyłeś uparcie a ja pod wpływem impulsu pokiwałam przecząco głową. 'kocham Cię najmocniej na świecie, słyszysz?' - słowa te przesiąknięte były taką mocną, która sprawiła, że moje oczy momentalnie się otworzyły. poczułam dreszcze wędrujące po całym ciele i przyspieszające serce, które jeszcze przed sekundą biło miarowo i cichutko. po raz pierwszy zabrakło mi słów, po raz pierwszy nie wiedziałam co zrobić, byś wiedział, że kocham Cię równie mocno.
|
|
 |
właściwie, to chciałabym coś wyjaśnić. coś co od pewnego czasu ukrywałam przed całym światem. przyszedł czas by skończyć z kłamstwami, z sekretami, z tą całą iluzją. daj mi rękę i spójrz uważnie w moje oczy. to w nich ukryłam duszę, w nich zamknęłam wszystkie swoje uczucia. stoję przed Tobą naga, obdarta z jakichkolwiek pozorów i chcę być poznał prawdziwą mnie. pokażę Ci blizny, które każdego dnia zostawiali bliscy mi ludzie, pokaże szpetne szramy zdobiące brzuch, z których niedawno spływała nasączona bólem krew, pokażę serce bijące tylko i wyłącznie dzięki Twojej pomocy. uwierz, że nie mam już siły na ucieczkę, zbyt wiele razy raniłam tym siebie i innych. chcę byś zapewnił mi schronienie, by Twoje ramiona stały się azylem, który gdy tylko zajdzie taka potrzeba, ukryje mnie przed światem, chcę byś kochał tak mocno jak ja. a jeśli tylko stwierdzisz, że wymagam zbyt wiele, powiedz słowo, a odejdę. pozwolę Ci być szczęśliwym, bo teraz to jest moim priorytetem.
|
|
 |
robiłam wszystko, byleby tylko tego nie czuć. wtapiałam paznokcie w posiniałe już łydki, zagryzłam najmocniej jak potrafiłam wargi, podkurczałam kolana i obejmując je dłońmi powtarzałam uparcie, że za kilka godzin zacznie się dzień i nieznośnie myśli odejdą. miałam wrażenie, że umrę z nadmiaru bólu, strachu, z nadmiaru rozczarowania. każda kolejna łza opowiadała inną historię, pokazywała inny rodzaj bólu, każda miała inne znaczenie. a gdy w końcu pojawił się wyczekiwany sen przywitałam go z uśmiechem. na kilka godzin zabrał mnie do miejsc, gdzie chciałam być, gdzie wszystko szło po mojej myśli.
|
|
 |
na pozór jestem silną dziewczyną, idącą pewnie przed siebie, patrzącą trzeźwo na wszystko wokół. makijaż potrafi zdziałać cuda. to jak druga twarz, maska, która ukrywa podkrążone oczy, bladą cerę, wszelkie oznaki zarwanych nocek. nauczyłam się uśmiechać wtedy, gdy tego oczekują, śmiać, gdy jest to wymagane. wystarczy jednak zajrzeć głębiej, przyjrzeć się dokładnie. da się zauważyć smutek, który kryje się w oczach, przyćmiewa doszczętnie ich blask, iskierki, które niegdyś się tliły. przychodząc do domu związuje zniszczone włosy, ściągam maskę i znowu jestem szarą, bezbronną dziewczynką, która straciła wiarę w siebie. znowu nie radzę sobie z nawarstwiającymi się plotkami, z kompleksami i z własną sobą. nie tamuję łez, krzyku, nie ukrywam szpetnych blizn, zdobiących ramiona. znowu jestem tym szarym kaczątkiem, bez krzty wiary w siebie.
|
|
 |
najgorsze są momenty, gdy zostaję sama ze sobą, gdy nocą nie mogę zasnąć, bo myśli kłębiące się w głowie stają się natrętne jak nigdy. nie mam jak się bronić, jak uciec. osaczona, w końcu poddaje się i pękają wszystkie bariery. każdy kawałek ciała wypełniony tęsknotą zaczyna uwierać, każde miejsce, które niegdyś dotykałeś, parzy niemiłosiernie. a serce? najpierw zaczyna walić jak oszalałe, próbuje wyrwać się z więzienia, które samo sobie stworzyło, a na końcu, gdy widzi, że nie ma szans, że jest na przegranej pozycji, po prostu się zatrzymuje. wtedy dociera do mnie, że ja, tak jak i ono, przegrałam. stałam się Twoją niewolnicą, będącą w stanie zrobić wszystko, by na moment mieć Cię przy sobie. ciało drży, oczy wypełnione łzami patrzą szeroko w ciemność i słyszę jedynie głośne dyszenie. umieram od środka, kolejny raz z kolei.
|
|
|
|