 |
kiedyś dotrze do Ciebie, że pozbawiłeś się czegoś naprawdę pięknego. że zabiłeś coś, co mogło nazywać się Naszym wspólnym życiem. oszukałeś tą miłość, by móc się przez chwilę zabawić. ale nadejdzie w końcu ten dzień, gdy przeglądając listę kontaktów w telefonie, gdzieś pomiędzy panną 24, a panną 26 przeczytasz Moje imię. wspomnisz kim dla Ciebie byłam i jak wiele zrobiłam. przypomnisz sobie, że kochałam, a Ty bezpodstawnie zburzyłeś to uczucie. będziesz żałował i zapijał wspomnienia. ale to Ci nie pomoże. w końcu przeszłość kiedyś każdego dopada. [ yezoo ]
|
|
 |
-masz.-syknęłam rzucając Mu na stolik biały proszek.spojrzał się na Mnie,jak na zbawiciela,a zarazem zdziwił się,dlaczego to robię.-nie musisz dziękować.-dodałam siadając na fotelu naprzeciwko Niego.pospiesznie rozsypał wszystko układając w nierówne kreski.już zabrał się do wciągnięcia tego świństwa,gdy po pokoju rozbrzmiał się Mój sarkastyczny śmiech.-wiedziałam.cholera,wiedziałam!-krzyknęłam.-gdy Ja potrzebowałam byś był obok,byś wysłuchał,pomógł,albo wspólnie pomilczał,nigdy nie miałeś czasu.odmawiałeś Mi,albo zlewałeś każdy Mój telefon.-krzyczałam,czując jak po policzkach powoli spływają łzy.-teraz,dostając to gówno cieszysz się,jak idiota,któremu udało się obrabować bank bez żadnego przypału.masz to, co chciałeś.chyba oboje wiemy, co bardziej kochasz.-przerwałam próbując złapać oddech.-ale kochanie..-zaczął.-Twoje kochanie jest tam.-rzuciłam wskazując na proszek i w nadziei,że jeszcze zmieni zdanie,powoli opuszczałam Jego pokój. na marne. już Mu nie zależało. [ yezoo ]
|
|
 |
życie rozpierdoliło nas szybciej niż myśleliśmy.
|
|
 |
spojrzał na Mnie i delikatnie chwycił za rękę. przymknął na chwilę powieki oznajmiając, że przewija sobie w głowie wspomnienia. zupełnie jak na jakiejś kasecie, czy płycie. cofa i przyspiesza. widzi Nas szczęśliwych i rozdrażnionych. stęsknionych, a czasem smutnych. po chwili mruknął pod nosem, że kocha Mnie, ale czasem nienawidzi. że pragnie, a mimo to ma dość. że chciałby być, ale musi odejść. że nie może zostać, bo czeka na Niego lepsza przyszłość. [ yezoo ]
|
|
 |
cz.2 | Być idiotą, być idiotą - to marzenie wszystkich głupców. Być idiotą, być idiotą bez skrupułów, żadnych smutków. Być idiotą, być idiotą wkurwiać ludzi, grać na nerwach. Być idiotą, być idiotą - dla niektórych sprawa pewna. Mówić wciąż żałosne żarty, płynąc żabką pograć w karty. Być idiotą to aż tyle - być perfekcyjnym debilem / tak o dla odstresowania :D // f_b
|
|
 |
cz.1 | Być idiotą, być idiotą - co ty możesz o tym wiedzieć? Być idiotą, być idiotą - to tak łatwo jest powiedzieć.! Być idiotą, być idiotą to jest bracie wielka sztuka! Prawdziwego dzisiaj to ze świecą szukać. Mieć 2 giga mózgu w głowie? To jest banał, każdy powie. Ale sztuką jest najprędzej nie mieć ani szczypty więcej... Ciągle myśleć 'Jestem wielki!', bez kompleksów i udręki, wciąz szalejąc i świrując - być idiotą bez usterki.
|
|
 |
To Twoja wina , Twoja wina
bez happy endu smutny finał
wciągasz jak video gra
kradniesz mój najlepszy czas
I znów
To Twoja wina //video
|
|
 |
za każdym razem kiedy uwierzę
Ty znów odchodzisz
dobiłaś mnie kolejny raz
to ze mną jest coś nie tak
bo ledwie się pozbieram znów czekam
kiedy to zrobisz// video
|
|
 |
i chociaż wiem że kłamiesz
znów nie mam sił by się bronić // video
|
|
 |
cz.2 | Cisza aż piszczy, sieka mi bębenki. Gdyby nie szelesty, pewnie by zabiła, lecz może i dobrze, bym przynajmniej wtedy chaosu mych myśli nie słyszała, nie czuła | Najgorsza jest niewiedza a jej mam pod dostatkiem, w niej można zatonąć jak w tych liści gromadzie, więc znikam i chowam się przed światem ukradkiem, gubiąc się we własnych uczuć nieładzie. // stary, jesienny wiersz wyciągnięty własnie z dna szuflady. // f_b
|
|
 |
cz.1 | Nad głową ciąży masywne powietrze, zimne, chytre, klujące w policzki. Zaduma brzóz buja się na wietrze gubiąc kolory, których nie da się zliczyć. Promienie walczą z gęstą mgłą poranną, próbując się przedrzeć do bez wiecznej ziemi. Podobnie jak one walczę z mylą pewną, do walki nam grają melodie jesieni.
|
|
 |
Kabaret słodkich słówek, komedia przesłodzonych gestów. Teatr z Twoim udziałem już mnie nie bawi. Powtarzasz ten sam spektakl przed każdą żeńską widownią. Twoja wymuszona, słodka do omdlenia warunkowa miłość... Nie działa na mnie w żaden sposób! Ale mam prośbę... Nie graj już przedstawień, nawet w mojej głowie... - "Sarkazm love" / wiersz pisany ponad rok temu, o tej samej osobie, która znów mi siedzi w głowie.... // f_b
|
|
|
|