|
Zwykły chłopakWysoki.Prztstojny.Duże,niebieskie oczy i krótkie blond włosy. Nic więcej po za tym.. że to miłość mojego życia. / hate.love
|
|
|
Siedząc na ławce pod blokiem doszła do wniosku, że to wszystko nie ma sensu. To do czego dążyła przez te wszystkie dni, tygodnie, miesiące, a nawet i lata, to nic. To się nie liczy. Wszystko na marne. Czego by nie robiła, jak bardzo by się starała, On Jej i tak nie zauważy. Jest mu obojętna. / youstee
|
|
|
Jak dobrze,że miłość już mnie nie jara.
|
|
|
Siedziałam zapłakana na kanapie,moje serce waliło jak oszalałe.Ktoś kto dawał sens mojemu życiu - odszedł.Bez żadnych wyjaśnień.Bez pożegnania.Jakbym była jakąś maleńką istotką,która jeszcze nie wie co to miłość.Nagle do mojego pokoju wparowała moja przyjaciółka.Usiadła obok mnie i mocno przytuliła. - Wiesz,że nie był ciebie wart,prawda? - zapytała. - Może był..może nie był..w każdym bądź razie brakuje mi go. - wymamrotałam.Znów łzy zagościły na moim policzku.Od razu je wytarłam. - Nie był i tyle.Przyzwyczaisz się. - powiedziała. - Jak mam się przyzwyczaić do nieobecności osoby,która w moim życiu była strasznie ważna? - zapytałam. -Każdy musi przeżyć odejście swojej pierwszej miłości. - rzekła. - Nie nazywaj go miłością,to zwykły dupek. - jęknęłam. - Boże,jak dobrze że chociaż ją mam. - pomyślałam. / hate.love
|
|
|
Kiedy to się stało? Kiedy straciliśmy do siebie to cholerne zaufanie, którego nie powinno brakować w żadnym związku? Kiedy zaczęliśmy mieć na siebie wyjebane? Kiedy przestaliśmy się kochać? Kiedy to wszystko zaszło tak daleko, że zaczęliśmy się nienawidzić? Teraz zamiast dawać sobie szczęście, unieszczęśliwiamy się, przynosimy sobie ból i cierpienie. / youstee
|
|
|
|
Chwila za którą kiedyś zrobiłabym wszystko,zamieniła się w koszmar. – To koniec. – powiedziałeś ostro.Spuściłam głowę. Łzy szybko spływały po moim policzku,a serce biło jak oszalałe.Chyba nie mogło znieść faktu,że zaraz nie będzie miało już dla kogo w ogóle bić. Kręciło mi się w głowie. – Dlaczego? – szepnęłam,próbując przybrać normalny ton głosu. Nie zauważył,że płaczę. – To wszystko to była jedna wielka zabawa. Zabawa rozumiesz? Zakład z kolegą,że będę z tobą chodzić. Byłaś taka silna,a przy mnie..no cóż nie ukrywajmy.Rozkleiłaś się. Nie miałam już nic do powiedzenia.Wyszłam zamykając drzwi i kolejny rozdział mojego nędznego życia. / hate.love
|
|
|
Chwila za którą kiedyś zrobiłabym wszystko,zamieniła się w koszmar. – To koniec. – powiedziałeś ostro.Spuściłam głowę. Łzy szybko spływały po moim policzku,a serce biło jak oszalałe.Chyba nie mogło znieść faktu,że zaraz nie będzie miało już dla kogo w ogóle bić. Kręciło mi się w głowie. – Dlaczego? – szepnęłam,próbując przybrać normalny ton głosu. Nie zauważył,że płaczę. – To wszystko to była jedna wielka zabawa. Zabawa rozumiesz? Zakład z kolegą,że będę z tobą chodzić. Byłaś taka silna,a przy mnie..no cóż nie ukrywajmy.Rozkleiłaś się. Nie miałam już nic do powiedzenia.Wyszłam zamykając drzwi i kolejny rozdział mojego nędznego życia. / hate.love
|
|
|
- Słuchaj… - zacząłeś. Z nerwów zaczęłam trzęść rękami. – Nie możemy być razem.Mam inną.Jest dla mnie niesamowicie ważna. – powiedziałeś.– Aha. – tylko tyle zdołałam wydusić.Z moich oczu wypłynęły pierwsze łzy. – Nie płacz.Błagam…Ranisz mnie tym. – rzekłeś. Wybuchłam śmiechem. – A ty mnie kurwa w ogóle nie ranisz.Na przykład tym,że po tylu latach chodzenia,po tylu wspólnych chwilach.Ty rzucasz mnie dla pierwszej lepszej..Zmarnowałam tylko stertę czasu dla takiego frajera. – powiedziałam – Przepraszam.Naprawdę ją kocham.Nie wytrzymałam. Podeszłam i dałam ci w twarz. – To tak na pożegnanie. – powiedziałam. Na moich policzkach zawitał strumyk łez. Moje serce nie miało już dla kogo bić. /hate.love
|
|
|
- Dzień dobry,czy dodzwoniłam się do mężczyzny mojego życia? / hate.love
|
|
|
Siedziała wtulona w miłość swojego życia,niczego jej nie brakowało,przecież mężczyzna który zdobył jej serce,mocno ją tulił szepcząc czułe słowa.Tym razem szczęście jej nie opuściło. - Kocham cię. - powiedział. - Usłyszała od ukochanego największa szczęściara. - dopowiedziała,słodko się uśmiechając. / hate.love
|
|
|
Chodziłam ulicami miast,miałam cel - ON. Błąkałam się o północy by móc tylko go zobaczyć,przytulić,pocałować i sprawdzić czy wszystko u niego dobrze. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu i mocno przytulił. Obróciłam się i lekko go pocałowałam. - Skąd wiedziałaś,że to ja? - Zapach perfum robi wszystko. Szczególnie twoich. - powiedziałam po czym się uśmiechnęłam. - Co ja bym zrobił bez ciebie? - zapytał. - Nawet nie pytaj. - odpowiedziałam,czule się do niego tuląc. / hate.love
|
|
|
|