|
widzisz moją dłoń? moje palce? już nie będę więcej splatać ich z twoimi. widzisz moje usta? już nigdy nie poznasz ich smaku. widzisz moje oczy? tylko one wciąż będą tak samo zielone, tak samo roześmiane i pełne rozpaczy jednocześnie, wciąż tak samo będą cię pragnąć. /fufuflufcia
|
|
|
co się stało z twoim przesłodkim uśmiechem? z twoimi skrzącymi się radośnie oczami? twoją twarz wykrzywia teraz paskudny grymas, który twoi 'przyjaciele' jak to ich nazywasz, uważają za twój uśmiech. co się z tobą stało? gdzie ten sam chłopak, którego poznałam lata temu? niech się pokaże, niech zdejmie maskę chociaż dla mnie, zanim stanie się jego prawdziwą twarzą... /fufuflufcia
|
|
|
trzymali się za ręce i chcieli iść. każde w inna stronę. ona ciągnęła jego, on ją. stali więc w miejscu. żadne z nich nie wiedziało co robić. ciągnąć dalej i stać w miejscu? puścić i iść samotnie? odpuścić i podążyć w ślad drugiej połówki? żadna z opcji nie była satysfakcjonująca, wszystkie wiązały się ze stratą. i kiedy trzeba podjąć tak trudną decyzję, najłatwiej jest po prostu zniknąć... /fufuflufcia
|
|
|
to co było już nigdy nie wróci. to co będzie jest wszystkim /fufuflufcia
|
|
|
patrzę w twoje oczy i wiesz co widzę? pomimo uśmiechu na twarzy widzę rozpacz, widzę cierpienie i tęsknotę, widzę jak mnie proszą, jak błagają. patrzysz w moje oczy i wiem co widzisz. widzisz łzy. ja nie umiem ukryć ich tak dobrze jak ty. przypatrz się im, bo po raz ostatni patrzą w twoje tak jak dziś. /fufuflufcia
|
|
|
nawet kurwa najlepsi graficy na całym tym pieprzonym świecie nie będą potrafili odtworzyć mi tego co widzę w twoich oczach /fufuflufcia
|
|
|
nasze kłótnie sprawiają, że toniemy. każde z nas uporczywie szuka koła ratunkowego, coraz bardziej pogrążając inne. koło jest jedno a nas dwoje. działając razem ocalelibyśmy razem. ale ty nie chciałeś współpracować. z satysfakcją patrzyłeś jak pochłaniają mnie ciemne fale, tonąc razem ze mną. w końcu to ja wygrałam, ja ocalałam, pokazałam, że jestem silniejsza. ale jakim kosztem... /fufuflufcia
|
|
|
każesz mi zrozumieć co czujesz, nie rozumiejąc tego, co czuję ja. /fufuflufcia
|
|
|
potrzebuję pomocy. gubię się w tym wszystkim. głupota przewiązała mi oczy grubą przepaską. każdy mój krok przynosi ze sobą nowe niebezpieczeństwo. nie mogę się już wycofać. nie mogę spojrzeć za siebie. chciałabym zatrzymać się, rzucić się w ciemność, nie czuć, nie cierpieć, nie istnieć, zapomnieć. /fufuflufcia
|
|
|
z początku tylko na nią patrzył. robił to coraz częściej i częściej. potem zaczepiał ją i często z nią rozmawiał. lubił jak się uśmiechała, zwłaszcza do niego. zielony blask w jej piwnych oczach był jak skarb, którego doglądał każdego dnia i bronił, by nie zniknął lub by nie przysłoniła go szpetna kurtyna łez. głaskał ja po czole, całował w policzek. stała się dla niego wszystkim. lecz teraz już jej nie ma. ktoś skradł mu zielony klejnot jej oczu. ale on nadal będzie jej chronił przed złem, jakie ją czeka, mimo że ona już nigdy nie będzie jego. /fufuflufcia
|
|
|
wzięła żyletkę do ręki. malutki kawałek metalu zaciążył jej w dłoni. ogarnęło ją potworne zimno. przyłożyła niepozorne narzędzie do przegubu. w rękach słabiej nastolatki żyletka stała się narzędziem mordu, które drwiło sobie z dziewczyny, tylko czekając, aż zanurzy się w jej miękkim ciele i wykąpie w szkarłacie ciepłej krwi. metal zalśnił chłodnym blaskiem. dziewczyna zamknęła oczy. łzy spływały jej po policzku. przełknęła ślinę, zagryzła wargi i jednym płynnym ruchem odebrała sobie życie. /fufuflufcia
|
|
|
|