z początku tylko na nią patrzył. robił to coraz częściej i częściej. potem zaczepiał ją i często z nią rozmawiał. lubił jak się uśmiechała, zwłaszcza do niego. zielony blask w jej piwnych oczach był jak skarb, którego doglądał każdego dnia i bronił, by nie zniknął lub by nie przysłoniła go szpetna kurtyna łez. głaskał ja po czole, całował w policzek. stała się dla niego wszystkim. lecz teraz już jej nie ma. ktoś skradł mu zielony klejnot jej oczu. ale on nadal będzie jej chronił przed złem, jakie ją czeka, mimo że ona już nigdy nie będzie jego. /fufuflufcia
|