 |
Chciała porozmawiać, ale nie miała z kim. Chciała płakać, ale nie miała sił. Chciała krzyczeć, ale nie potrafiła wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
|
|
 |
Jego imię cały czas siedziało jej w głowie, ale nie ważyła się wypowiedzieć go na głos.
|
|
 |
Sięgnęła do szuflady. Jej dłonie się trzęsły. Otworzyła ją i pomacała dno, jednak nie znalazła tego czego szukała. Musiała wstać z łóżka. Prawie się przewróciła, ale resztkami sił udało jej się utrzymać równowagę. Podeszła do wieszaka i zaczęła grzebać w kieszeni kurtki. Wyciągnęła małą paczuszkę i zapalniczkę. Podeszła do drugiego kąta pokoju i podniosła z biurka białą bibułę. Wróciła do łóżka i zakopała się w kołdrze. Kiedy próbowała skręcić jointa jej dłonie odmówiły posłuszeństwa. Wyglądała jakby miała Parkinsona. Była ciągle poddenerwowana i skutki tego objawiały się w jej fizycznym stanie. Wzięła głęboki wdech i wydech. Uspokoiła się nieco i znów wróciła do poprzedniej czynności. Zajęło jej to 10 minut dłużej niż powinno ale w końcu jej się udało. Uniosła go do ust i podpaliła z drugiej strony ogniem z zapalniczki. Zaciągnęła się. Wróciły jej siły. Kąciki jej ust uniosły się lekko do góry.
|
|
 |
Jej oczy były załzawione i czerwone. Na dodatek była blada jak ściana. Gdyby ktoś zobaczył ją tak leżącą, mógłby pomyśleć że nie żyje. Po części była to prawda. Czuła się na granicy pomiędzy życiem a śmiercią. Chłopak odchodząc, zabrał część niej. Zabrał połowę jej serca.
|
|
 |
Nigdy nie wiadomo co stanie się jutro. Może pewnego dnia obudzi się a on będzie leżał obok niej , przeczesywał jej włosy i głaskał po policzku.
|
|
 |
Dziewczyna leżała bezwładnie na łóżku i szlochała w poduszkę, zaciskając drżącą dłoń na skrawku papieru. Ten obraz powtarzał się codziennie od tygodnia. Jej życie odwróciło się o 180 stopni. Codziennie łudziła się że chłopak wróci, przytuli ją, przeprosi za nieobecność i już zawsze będą razem. Codziennie wyczekiwała na niego ale on cały czas wystawiał ją do wiatru. Nigdy nie przychodził a ona z dnia na dzień płakała coraz bardziej i coraz częściej. Zaczęła sobie uzmysławiać kilka rzeczy jednak wciąż w jej zranionym sercu kwitła nadzieja.
|
|
 |
To nie jest tak, że nie odzywam się, bo nie chcę. Wręcz odwrotnie. Mam wielką ochotę z Tobą porozmawiać, tylko zwyczajnie boję się, że widząc moje imię na ekranie telefonu wywrócisz oczami i powiesz "kurde, nie chce mi się z nią pisać, ale odpiszę, żeby nie było jej przykro".'
|
|
 |
|
szanuj wspomnienia - one nie odchodzą tak, jak ludzie.
|
|
|
|