Sięgnęła do szuflady. Jej dłonie się trzęsły. Otworzyła ją i pomacała dno, jednak nie znalazła tego czego szukała. Musiała wstać z łóżka. Prawie się przewróciła, ale resztkami sił udało jej się utrzymać równowagę. Podeszła do wieszaka i zaczęła grzebać w kieszeni kurtki. Wyciągnęła małą paczuszkę i zapalniczkę. Podeszła do drugiego kąta pokoju i podniosła z biurka białą bibułę. Wróciła do łóżka i zakopała się w kołdrze. Kiedy próbowała skręcić jointa jej dłonie odmówiły posłuszeństwa. Wyglądała jakby miała Parkinsona. Była ciągle poddenerwowana i skutki tego objawiały się w jej fizycznym stanie. Wzięła głęboki wdech i wydech. Uspokoiła się nieco i znów wróciła do poprzedniej czynności. Zajęło jej to 10 minut dłużej niż powinno ale w końcu jej się udało. Uniosła go do ust i podpaliła z drugiej strony ogniem z zapalniczki. Zaciągnęła się. Wróciły jej siły. Kąciki jej ust uniosły się lekko do góry.
|