 |
Jestem w chłopaku zakochana szaleńczo, na zabój i po same czubki uszu. Chciałam, byśmy już na zawsze pozostali razem i nie potrafiłam wyobrazić sobie dalszego życia bez niego. Gdy spotkasz wreszcie tę jedyną osobę, z którą pragniesz spędzić resztę swoich dni, zaczynasz marzyć o tym, by reszta twoich dni rozpoczęła się jak najszybciej.
|
|
 |
Chciałam choć raz poczuć się kimś lepszym, kimś ważniejszym. Chciałam być kimś, kogo przytula się i do kogo uśmiecha się bez powodu. Chciałam czuć jak moją dłoń delikatnie ściska inna i mieć pewność, że jest naprawdę bezpieczna. Chciałam być kimś potrzebnym.. kimś, kogo się po prostu kocha.
|
|
 |
Mnie na niczym nie zależy, wiesz. Na niczym. Oprócz Ciebie. Muszę Cię widzieć. Muszę patrzeć na Ciebie. Muszę słyszeć Twój głos. Muszę i nic mnie więcej nie obchodzi. Nigdzie. Jeszcze nie wiem, co będzie z nami. Przypuszczam, że to się źle skończy. Ale mi wszystko jedno. Bo już jest warto. Dlatego, że ja mówię, a Ty słyszysz. Rozumiesz?
|
|
 |
Jesteśmy jak książki. Większość ludzi widzi tylko naszą okładkę, mniejszość czyta wstęp, wielu wierzy tylko krytykom, nieliczni poznają naszą treść.
/ ?
|
|
 |
Daj mi ktoś siłę, błagam. Rzadko leże na samym dnie i błagam po pomoc... / walnieta.realistka
|
|
 |
Mam nadzieje ze napawasz sie Tym do czego doprowadziłeś. O nicości coś ty zrobiła? Do czegoś doprowadziła... Aż tak napawasz sie tym jak najpierw dajesz mi szczęście, a później wszystko niszczysz?! Kabaret który robisz z mojego życia śmieszy chyba tylko ciebie egoistko. Chcesz tego bym znów błagała o śmierć? To tak bardzo Cie uszczęsliwia ? Tylko czemu nie zabijesz mnie odrazu?! Dlaczego dajesz i zabierasz?! To Twój sens istnienia?! Wypie**alaj, daj mi żyć normalnie./ walnieta.realistka
|
|
 |
Zamiast bić sie z losem, wole stanąć obok. Jestem już za mostem, lecz wiem że kolejne mam przed sobą, obojetna na wszystko, bo nie wiele zależy ode mnie. Teraz jest chujowo, ale może kiedyś bedzie jeszcze pieknie.
|
|
 |
Przecież wiedziałam, że prędzej czy później tak będzie. Dokładnie w głowie miałam obraz tego co dzieje sie teraz. Czy juz wtedy tak bardzo ją kochałam, że az tak zaryzykowałam? Wiem co sie dzieje, widze to, to jest jak najgorszy ze snów niestety teraz rozgrywany ze mną w roli głównej. Najgorsze jest to, że tak bardzo ją kocham. Ona nadaje sens mojemu istnieniu. Dla niej oddycham zyje i staram sie być lepszym człowiekiem. Jest najlepszym co mnie spotkało. Ale mam tą świadomość, że gdybym wtedy spierdolila jej teraz by tego wszystkiego nie było. Tej całej szopki, ona pewnie juz by sie pozbierała i była z kimś innym. Ale to ja miala bym ciągle rozpierdolone serce i to ja nie stała bym sie lesza.
|
|
 |
I jak to jest, że ciągle ma sie do mnie o coś pretensje. Ciągle sie myśli ze ja jestem na coś zła, że mi coś nie odpowiada. Czy jestem aż tak wstrętnym istnieniem ? Czasem daje mi sie do zrozumienia, że ja o wszystko robie problem, ale skoro ktos sam pyta czy coś źle zrobił? Widocznie ma coś na sumieniu.
|
|
 |
Ludzie nie mają dla mnie większego znaczenia, czy to egoizm? Szukam w nich oparcia, prawda. Staram sie jakoś im pomagać, rozmawiać. Ale jak dla mnie czas mógł by stanąć, a w tym świecie byśmy tylko my żyły.
|
|
|
|