 |
kiedyś tamta ławka była nasza.
|
|
 |
przepraszam za moje wybuchy. przepraszam za moje zawieszenia. za mój smutek trwający prawie ciągle. za to, że snuję się wszędzie jak swój cień. przepraszam za to, że nie umiem już się uśmiechać. że na twój widok mam się ochotę na ciebie rzucić jak mała dziewczynka i jak w tych wszystkich romansidłach powiedzieć ci, że nie potrafię bez ciebie żyć. zacząć całować jak opętana. przepraszam, że już nie daję rady. za moje poszarpane do cieniutkich nitek nerwy. za te łzy.
|
|
 |
szkoła? to tutaj poznaję prawdziwych przyjaciół. to tutaj jem jedną bułkę na spółkę z dziewczynami. to tutaj wypiję półlitrową fantę na jednej z przerw i zapije to kubusiem. to tutaj rodzą się pierwsze plotki, kłótnie, problemy. szkoła - narzekasz, ale bez niej by nie było tego wszystkiego.
|
|
 |
nie podskakuj, bo moja mafia cie rozjebie.
|
|
 |
chociaż mówię wszystkim dookoła, że nic z tego nie będzie, to mój PIN w telefonie to nadal twoja data urodzin.
|
|
 |
nie wiem co ty brałeś, ale jeśli uważasz, że ten plastik to ideał na żonę - to ja się poświęcę i ci podsunę swojego dilera.
|
|
 |
gdybyś mnie naprawdę mocno kochał, to byś mnie kurwa nie zostawił.
|
|
 |
nie mów, że chciałabyś jebnąć uczuciami o ścianę, bo próbowałam, a to gówno odbiło się i jebnęło mnie z podwójną siłą.
|
|
 |
Odłożyła na bok sentymenty, przestała płakać po nocach, zapomniała, kim dotąd była. Odnalazła w sobie wolę by odkrywać nowy świat. Użalanie się nad sobą i brakiem kogoś bliskiego nie miało sensu.
|
|
 |
Przeszłość mnie boli i nie daje spokoju, kiedy siedzę sama w zamkniętym pokoju, kiedy łzy cisną się same na zewnątrz, ja umieram od środka, krwawiąc od wewnątrz. Bez cienia nadziei staram się wciąż to zmienić by uwolnić swe myśli i na nowo ze wszystkim znów uwierzyć w marzenia, które chcą przyszłość zmieniać z każdą chwilą być pewna, że dam radę przetrwać. Mijają miesiące, a tkwi wciąż ten sam problem, jak obudzić się z marzeń i zacząć żyć dalej, jak przemówić do serca by przestało się lękać, jak odgonić te chwile, które wciąż wbijają sztylet.
|
|
 |
Nie lubię, gdy świat pędzi i zabiera mnie ze sobą. Lubię mozolnie wstać z łóżka, mozolnie wypić herbatę, mozolnie odpowiadać na drażniące pytania rankiem. Lubię powoli przespacerować całe miasto, patrzeć ze spokojem, bezpretensjonalnie przez okno, gubić wzrok w ciemnym horyzoncie. Lubię, kiedy nie muszę nic, kiedy wiem, że wskazówki zegarka działają na moją korzyść. Jutrzejszego poniedziałku wyjątkowo raczej nie polubię.
|
|
 |
nie musisz mnie lubić. nie jestem statusem na facebooku.
|
|
|
|