 |
|
lubię spotkać go po kilkunastu dniach rozłąki. mogę na nowo poznać jego wychudzone ciało, zbadać jak bardzo zmieniła się faktura jego skóry, dostrzec nowe iskierki w czekoladowych tęczówkach i poczuć upajający zapach perfum. lubię całować go, po tak długim czasie, bo jestem nieziemsko spragniona, robimy to z niesamowitą zachłannością. nasze ciała są niebezpiecznie blisko siebie, splatają się, a jego przyśpieszony oddech i kołatanie serca sprawia, że zapominam gdzie jestem. namiętne porywy nie trwają długo. wolimy rozmawiać przez kilka godzin, wyrywamy sobie słowa z ust, kodujemy wszystkie wypowiedziane wyrazy. czas rozstania jest nieuchronny. przytulamy się bardzo mocno. ukrywam łzy. wychodzę. zostało mi tylko kilka esemesów dziennie i oczekiwanie na następne spotkanie oraz modlitwa o to byś nie znalazł innej, lepszej kochanki niż ja.
|
|
  |
|
[2] Nie chciała go widzieć. Nie po tym jak ją zostawił pół roku temu. W głębi duszy wiedziała, że dalej gdzieś na dnie serca tęskniła za nim. Czasami chciałaby go niby przypadkiem spotkać, ale nie dziś. Dziś wiedziała, że jest zwykłym dupkiem nie wartym jej uwagi. Był zwykłym tchórzem, który był niewyżyty seksualnie. Jednak miał w sobie to coś. Niezidentyfikowany obiekt, który tak przyciągał. / gieenka
|
|
  |
|
[1] Wyszła ze szkoły promienna tak bardzo, że zdawało się iż nikt tego humoru nie da rady zepsuć. Miała kawałek do przejścia na przystanek. Nie śpieszyła się bo miała jeszcze 20 min do przyjazdu autobusu. Była taka promienna. Spódnica z ruchem lekko falowała do tylu tak samo jej długie brązowe włosy. Uśmiech i jej duże zielone oczy zwracały uwagę wszystkich, nawet tych, których uwagi nie chciała zwracać. Jednak wiedziała, że jest wiele warta i nawet taki narcyz jak on niczego nie zepsuje. Czego myślała o swoim byłym chłopaku? Bo właśnie przechodził do niej przez ulice. - Niech to szlak. - pomyślała zła. / gieenka
|
|
  |
|
Boję się, że jutro tego wszystkiego nie będzie. / gieenka
|
|
 |
|
niby jesteś blisko, przecież widzę Twój dom z okna. niby rozmawiamy, ale tylko gdy czegoś potrzebujesz. niby mówisz, że mnie kochasz, ale tylko wtedy gdy jesteś naćpany albo pijany. niby mnie całujesz, ale tylko z litości. niby o mnie myślisz, ale już dawno zapomniałeś.
|
|
 |
|
chciałabym najmniejszego kroku w przód, ale nadal stoję w miejscu. potrzebuję stabilizacji, jasności myśli, prostoty uczuć. nie potrafię się domyślać. kolejny wieczór z Pezetem, szlugami i czerwonym winem. stoję na rozdrożu i co dalej? ile jeszcze mogę czekać? zerkam przez okno. widzę Twój dom, zapalone światło, nadzieję, wiarę w lepsze jutro, w nas. ale nas przecież już nie ma. jestem ja, mój nowy, jakże wyidealizowany świat. dławię się pieniędzy i słowami płynących ze znajomych ust, niby dobrych, lecz nie Twoich. czuję dotyk, niby czuły, ale inny. jestem z kimś, niby tak, ale nadal z Tobą.
|
|
 |
|
Już nigdy nie będzie można. Bo tak jak dzisiaj nie będzie już nigdy.
|
|
  |
|
kiedy jakas zabawka się psuje, mówimy że była tandetą. zalujemy naszych pieniędzy, które wydaliśmy. Tak samo jest z przyjaźnią lub związkiem. Jesteśmy zalamani, że się skończyło, zalujemy nie pieniędzy a czasu, jednak po jakimś czasie dochodzimy iż była to tandeta. / gieenka
|
|
  |
|
Przychodzi ktoś i twój świat się jebie. Znów... [ gieenka ]
|
|
|
|