|
w samotności wszystko staje się inne. inny pogląd na świat, inne rozumowanie. wszystko się zmienia.
smutne opisy, piosenki stają się jeszcze bardziej smutne.
a przy wesołych pojawiają się łzy i pytanie: czemu to ja nie mogę być szczęśliwa?
|
|
|
to ON jest spełenieniem moich marzeń. tylko on. i narazie jakoś nie potrafię tego zmienić. hahah, ideał? gdyby nie to, że jest perfidnym, zakłamanym chujem to owszem, jest idealny. brązowe oczy, brunet, wysoki, skate, kocha rap. nie potrafię sobie wyobrazić lepszego chłopaka.
to jest dla mnie za trudne. nie wiem gdzie mam wpaść, co mam zrobić, żeby tylko zapomnieć. haha, małolata która wypisuje jakieś bzdety o miłości, choć tak naprawdę nie wie co to jest. być może, ale właśnie to jego kocham, swoją młodzieńczą, nie dojrzałą miłością. przepraszam, nie potrafię inaczej.
|
|
|
znajduję się w straszliwym dołku. dołku z którego krzyczę z całych sił, lecz nikt mnie nie słyszy. dołku w którym jestem sama i nikt nie może mi pomóc. nie wiem skąd to się bierze i dlaczego, czy tak musi być?
nie rozumiem tej całej miłości. dlaczego tak mocno potrafimy się przywiązać do drugiej osoby? dlaczego pomimo tego, że ona nas tak dotkliwie krzywdzi nie umiemy przestać kochać?
|
|
|
Mam dość oszukiwania mamy, że jestem smutna ponieważ jestem nie wyspana, głowa mnie boli czy brzuch.
Mam dość oszukiwana przyjaciół, że już u mnie wszystko się ułożyło.
Mam dość oszukiwania jego, że jest dla mnie kolegą.
Mam dość oszukiwania siebie.
|
|
|
spokojnie mogę zniknąć z jego życia na dobre, przecież i tak by nic nie zrobił aby mnie zatrzymać. to smutne. cholera, jest jeszcze gorzej niż wcześniej.
|
|
|
Nie mogę znieść uczucia tej mojej bezradności. Nie potrafię nawet ocenić jaka jestem, szczęśliwa czy nie. Jestem wśród ludzi - jest okay, śmieje się, żartuję, zachowuję się normalnie. Przychodzę do domu i ogarnia mnie taki smutek, że nie mogę tego ogarnąć.
Chujowe uczucie.
|
|
|
mam ochotę umrzeć. na takim świecie nie warto żyć, przynajmniej ja tak sądzę. dajcie mi strzykawkę pełną czystej, bezbłędnej hery, zafunduję sobie złoty strzał i zniknę raz na zawsze. moje problemy znikną a innym dam święty spokój. tak, to by było najlepsze rozwiązanie.
|
|
|
Opieram się o poduszki i odkręcam pierwszą butelkę wódki, rozważnie dozując sobie kolejne łyki, by płyn spłynął powoli do gardła, a potem roszedł się po całym ciele. Dopiero potem wypijam następny haust. Powolny i stały dopływ alkoholu, dopóki nie rozjaśni mi się w głowie, a świat nie stanie się prostszy. Przenoszę się w dużo szczęśliwsze miejsce: świat bez wspomnień, dom bez straty.
Świat w którym widzę tylko to, co chcę.
|
|
|
mam cholerny mętlik w głowie. przez ostatnie kilkanaście dni codziennie pragnęłam aby się odezwał, a dziś, kiedy w końcu nadszedł ten jakże szokujący dzień, nie mialam ochoty nawet odpisywać. nie miałam sił. z kolejną literą czytaną w oknie rozmowy czułam moje zszarpane serce. przełknęłam bulwę w moim gardle, przetarłam rękawem łzy cieknące po policzach. piszę dalej. w końcu takie świeto nie zdarza się codziennie.
|
|
|
najgorzej jest wieczorami kiedy nawiedza mnie ta cholerna tęsknota za jego cholernymi oczami. potem to już nie chce puścić do rana, i muszę się z nią męczyć wraz z zużytymi chusteczkami, czerwonymi oczami i mokrą poduszką.
|
|
|
perfidność losu. nienawidzę Cię za to, że przez cały ten czas robiłeś mi te cholerne nadzieje, pisałeś, dzwoniłeś, spotykałeś się ze mną. na koniec wyleciałeś z tymi przyjaciółmi. bezczelność... ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że sama postępuję w tym kierunku. to wszystko przez Ciebie.
|
|
|
Jeżeli masz zamiar robić mi nadzieje, spoytkać się pisać a potem perfidnie odejść - odejdź już teraz. im szybciej tym lepiej.
|
|
|
|