 |
|
powinnam była przewidzieć, że po ociepleniu stosunków z ukochaną, znów stanę się obca.
|
|
 |
|
2. nie będzie to łatwe, ale wiem, że jesteś w stanie to zrobić. udowodnij, że cię nie zniszczył, że mimo wszystko doskonale sobie radzisz. teraz wszystko zależy od ciebie, co zrobisz. wiem, że masz już dosyć tego stanu, więc nie siedź tak bezczynnie. zacznij żyć.
|
|
 |
|
1. mija kolejny dzień, a ty wciąż nie możesz znaleźć sobie miejsca. każde jest ci obce, gniecie cię, przeraża lub jest zbyt przestrzenne. nie potrafisz rozmawiać z innymi ludźmi. uciekasz do swojego własnego świata. świata gdzie on jest obok ciebie, gdzie wszystko jest takie jak było. świata gdzie po prostu czujesz się bezpieczna i szczęśliwa. ale to nie trwa długo. zostajesz sama, zamknięta w czterech ścianach niewielkiego pokoju i wszystko zaczyna do ciebie powracać. nie możesz się opanować. krzyczysz w poduszę, by nie niepokoić domowników. po chwili poduszka jest już cała mokra od łez. szarpiesz swoje ciało. pragniesz jak najszybciej pozbyć się tych wszystkich myśli. w końcu zmęczona zasypiasz. pewnie obudzisz się w środku nocy. wstań - i tak już nie zaśniesz - podejdź do lustra. co widzisz? podkrążone oczy, powieki sine, wciąż mokre od łez, potargane włosy, szara cera. nie pozwól by wciąż to trwało. otwórz szafę, wyciągnij najlepszą sukienkę i buty, zrób makijaż, rozczesz włosy
|
|
 |
|
Luzuj ziomek, każdy ma kilka ran nie do zszycia. Każdy ma coś co go rozpierdala od środka na samo wspomnienie./esperer
|
|
 |
|
jest wyjątkowy . codziennie słyszę z jego słodkich ust kocham Cię , przynosi mi świeże bułki które i tak potem sam zjada : ] codziennie wita mnie pocałunkiem w usta nie zwracając uwagi czy cała szkoła się na nas patrzy łącznie z magistrami . mimo tylu dziewczyn które mógłby mieć - on wypatruje w tłumie tylko mnie . Tylko moich szarozielonych oczu i od razu jego twarz rozświetla uśmiech . czasem zachodzi mnie od tylu całkiem niespodziewanie całując mnie w kark lub przejeżdża po nim językiem . obchodzi nas tylko to co jest między nami , nasza spontaniczność , czułość . czasem bywamy wulgarni , kłócimy się by potem wpaść w swoje ramiona . i po prostu nie wyobrażam sobie żeby jego tu nie było . nie wyobrażam sobie żeby go zabrakło . raptownie .
|
|
 |
|
patrzę na ciebie słuchając jak szeptasz przeprosiny za przeprosinami , słowa leją ci się z ust nie całkiem składnie . może kiedyś by to jeszcze na mnie podziałało . może chwyciło by mnie za serce tak , że znowu poczuła bym ten skurcz w klatce piersiowej i padła ci w ramiona . ale dzisiaj już rzygam sztucznością twoich uczuć . raptownie .
|
|
 |
|
codziennie sobie obiecywałam
, że tym razem nie ulegnę . Że będę wytrwała i nie zmięknę na widok jego oczu . ale wystarczyła jedna chwila , jedno dotknięcie się ręką by wszystko powróciło . raptownie .
|
|
 |
|
nie umiałam bez niego żyć , nie umiałam oddychać , spać , jeść , wykonywać tych wszystkich banalnie prostych czynności . paliłam papierosa za papierosem , piłam piwo za piwem , wódkę za wódką chociaż nawet tego nie lubię i zastanawiałam się gdzie popełniłam ten jeden błąd . co takiego zrobiłam , że już nie potrafisz mnie kochać . czy zbyt dużo od ciebie wymagałam ? chciałabym tylko wyjaśnienia . szczerej rozmowy na którą nie było cię stać . teraz tylko widzę jak przechodzisz na drugą stronę ulicy udając , że szukasz czegoś w telefonie . szkoda , że ja nie potrafię mieć na to wszystko wyjebane tak jak ty teraz . szkoda , że mnie tego nigdy nie nauczyłeś . raptownie .
|
|
 |
|
znów nadchodzi ten dzień, w którym największą trudność sprawi mi przełamanie się. będę zmuszona uspokoić serce, zacisnąć pięści, wierząc, że to pomoże zatrzymać napływające do oczu łzy. pójdę tam późnym wieczorem, żeby móc porozmawiać z nim na osobności. położę na pomniku dobrą whiskey i drżącymi rękoma odpalę papierosa. zacznę się zwierzać i opowiadać wszystko to, co przeżyłam. będę się uśmiechać, wspominając poprzednią jesień, kiedy jeszcze tutaj byłeś. opowiem ci, co u mojej mamy, która tak bardzo cię lubiła. następnie wezmę łyka mocnego alkoholu, szklącymi oczami podsumowując, że w zasadzie wszystko jest okej. a później przeproszę za moje głupie gadanie i zawracanie ci głowy. przecież jesteś w niebie, obiecałeś być moim Aniołem Stróżem. wiesz gdzie tak naprawdę jestem, gdy mówię, że wychodzę do znajomych. co czuję, kiedy szepczę, że jest dobrze. wiesz, jak bardzo mi Ciebie brakuje, przyjacielu. [ yezoo ]
|
|
 |
|
dziś w nocy przestaniesz mną kierować. nie wydasz już ani jednego słowa. delektując się twoim ostatnim tchnieniem bez skrupułów wbiję w ciebie idealnie wyostrzony nóż. odejdziesz, na zawsze. już nikt nie będzie mógł cię zranić. zapomną o twoim istnieniu. pozostawisz miejsce dla mądrzejszej od ciebie istocie. powinieneś być mi wdzięczny, już nic nigdy nie poczujesz.
|
|
 |
|
"nie masz pojęcia co czuję. nie płakałaś całej nocy w oczekiwaniu na odpowiedź. nie bałaś się, że utracisz tak ważną dla siebie osobę." tak, nigdy tego nie doświadczyłam. zwłaszcza nie wtedy, gdy pisałeś, że już mnie nie kochasz.
|
|
 |
|
pamiętasz mnie jeszcze? pamiętasz jak martwiłam się, gdy miałeś iść do szpitala? jak wszystko inne schodziło na drugi plan, pozwalając dominować troską o twoje zdrowie? pamiętasz jak w deszczu biegłam do Ciebie, tylko po to abyś znów się uśmiechnął? pamiętasz jak utulałam cię, byś mógł spokojnie zasnąć? pamiętasz jak jak wspólnie gubiliśmy się na dobrze nam znanych ulicach? pamiętasz nasze plany? twoje obietnice? ja pamiętam. pamiętam każde twoje słowo, każdy gest, każdą wspólną chwilę, o których nie chcę zapomnieć. i wiem, że pewnego dnia ty także wszystko sobie przypomnisz, ale mnie już wtedy nie będzie.
|
|
|
|