 |
dwie sekundy. jedno spojrzenie. godzina, powstrzymywania się od płaczu. wciąż nie rozumiem dlaczego tak reaguję. minęło dużo czasu, a mimo to nadal tak niesamowicie boli.
|
|
 |
sama już nie wiem kim jestem. w pewnym momencie zgubiłam się, pomyliłam drogi i nie mogę wrócić. nie wiem komu wierzyć. dla najbliższych jestem nikim, nienawidzą mnie. nienawidzą tego jaka jestem, chcą na siłę mnie zmienić. codziennie równają mnie z ziemią, oskarżając o najgorsze zachowania. egoistyczna, bezczelna, zarozumiała, dbająca wyłącznie o własne dobro, z nikim nie licząca się gówniara. nawet sobie nie wyobrażasz jak często to słyszę. wiesz, sama już zaczynam wierzyć w ich słowa. a przyjaciele? zapytaj się ich sam. przy nich mogę być sobą, bez strachu, że zaraz zaczną się na mnie wydzierać i wyzywać od najgorszych. i właśnie za to ich kocham, że znoszą moje humory. posiedzą ze mną w ciszy, pocieszą, nigdy nie zostawiają. po prostu są obok, mimo tego jaka jestem. ale co to zmienia, skoro ci w których powinnam mieć największe oparcie, tak bardzo mnie nie akceptują?
|
|
 |
wiesz czego boję się najbardziej? że nie dam rady. że z obawy przed kolejnym zranieniem, już całkowicie zamknę się w sobie, zniszczę wszelkie emocje i już nigdy nie będę w stanie zaufać drugiej osobie. boję się o to każdego dnia coraz mocniej. nazwij mnie suką bez serca, po prostu nie potrafię inaczej. kurczowo trzymam się tych co jeszcze przy mnie pozostali, choć z każdym dniem rośnie we mnie obawa, że oni także odejdą, zostawiając mnie całkiem samą.
|
|
 |
patrzę w lustro. widzę w nim same niedoskonałości. nienawidzę swojego ciała, swojej skóry. chcę uciec gdziekolwiek, gdzie nikt nie będzie mnie widział i oceniał. założyć inną skórę, inną mnie, taką, którą ja sama będę akceptowała.
|
|
 |
Posłuchaj, chodź ze mną, chociaż zupełnie nie wiem dokąd. Chodź ze mną, by sens nadać życia krokom. Ze mną ku słońcu, może gdzieś nad przepaść ze mną . Po szczęście albo po szaleństwo w ciemność ze mną [...] Weź moją dłoń, uwierz mi, odrzuć swój strach. Chodź ze mną gdzieś, nawet na drugą stronę lustra. Uwierz mi, widziałem tamten świat, jest piękny. To nasze przeznaczenie choć obaj jesteśmy ślepi. Raz w życiu rzucić wszystko, wszystko [...] Chce lecieć jak na skrzydłach wolności nad ziemią. Chce lecieć nad światem życie zostawić pode mną. Swój strach, łzy troski by promień światła ogrzał. Serce, które zwątpiło w istnienie dobra. Ulecieć ponad wszystko prosto w objęcia aniołów. Lub spłonąć na popiół w jego litości ogniu. Odzyskać wiare straconą, odzyskać radość. By móc w spokoju odejść, spokojnie na zawsze zasnąć / Eldo
|
|
 |
koniec dnia. czuję rozczarowanie i złość. ponownie nie dałam z siebie wszystkiego. znów nie wykorzystałam dostatecznie czasu. mam tego dosyć.
|
|
 |
potrzebuję siły. boję się, że nie dam rady, że wszystkie emocje się ze mnie wydostaną i nie powstrzymam łez.
|
|
 |
zrób coś, zrób coś abym już nie czuła tego bólu. uderz z pięści w twarz, zrównaj z ziemią, pchnij nożem, pozostaw nacięcia na moim ciele, poparz, wepchnij pod pędzący samochód. zrób cokolwiek. nie chcę czuć tego co czuję teraz.
|
|
 |
nie chcę dziś zasnąć. tak bardzo boję się jutrzejszego dnia, początku kolejnego tygodnia. przez kolejne 5 dni, znów będę musiała ukrywać uczucia, znosić jego i ją, wytrzymywać ignorancję i nachalne zachowania. przez kolejne 5 dni, ponownie będę uciekać przed samą sobą. przez kolejne 5 dni, po powrocie do domu będę kładła się na łóżku, zalewała łzami i ze zmęczenia zasypiała. prześpię cały dzień, aby w nocy ponownie zadręczać się wspomnieniami. zasnę nad ranem. po chwili zadzwoni budzik, ale nie da rady mnie obudzić. zaśpię. zdenerwowana pójdę się umyć i pobiegnę na autobus. po 15 minutach wejdę do szkoły, aby zacząć kolejny, przynoszący niesamowicie dużo bólu, dzień.
|
|
 |
zadzwoń do mnie rano, ale proszę zrozum najpierw, że moje życie to chaos i pasmo zmartwień. czasem chcę słyszeć tylko te bębny z samplem, by ukoić nerwy i wygrać walkę. nie jestem pewny czy wiesz o co mi chodzi, gdy mówię, że potrzebuję kilku godzin, bo chyba się gubię. jeśli nie, to trudno po prostu mi uwierzysz, siedzę cicho, bo widocznie czasem tak lubię. zostaw na później wszystko co mówiłaś przed chwilą, tylko patrz i spojrzeniem wyznawaj mi miłość. wiem, że dziś nie pierwszy raz siedzimy do późna, nie mówiąc nic i rozumiem, że Ciebie to wkurwia. pozwól naprawić mi to co we mnie zepsute, a będę Twój, kiedy tylko pokonam smutek. i chociaż czasem to przynosi przeciwny skutek, teraz posiedźmy w ciszy przez minutę / Małpa
|
|
 |
boję się, że nie dam rady. ostatnie sprawdziany, a ja nie mam siły. nie mogę nawet na chwilę się skupić. ciszy, spokoju, czasu. proszę
|
|
 |
sama przed sobą nie mam odwagi przyznać, że sobie nie radzę. wspomnienia nie pozwalają mi spać, całymi nocami zadręczam się każdą wspólnie spędzoną chwilą. wyobrażam sobie, że teraz dokładnie to samo robisz z nią. nie mogę sobie z tym poradzić. praktycznie wszystko jest dobrze, ale emocjonalnie jestem wrakiem. nie czuję nic. boję się, że tak już zostanie, że przyzwyczaję się do tego stanu i nie będę miała siły wrócić.
|
|
|
|