 |
I.Znowu siadam w tym miejscu na parapecie. Biorę zeszyt i zaczynam pisać. Dochodząc do połowy strony stwierdzam, że moje słowa nie mają sensu, nie kleją się. Wiem, że stać mnie na coś lepszego, ale wewnętrznie zagubienie nie pozwala mi nic swobodnie stworzyć. Czuję mętlik i pewien niedosyt czegoś. Czuję, że źle robię, bo odsuwam się od kogoś bądź kogoś od siebie poprzez odpychanie. Nie jestem w pełni świadoma tego co się ze mną dzieje. Nie wiem skąd to się bierze. Przecież był spokój, stabilizacja, aż tu nagle tak wiele pytań, które pojawiają się w mojej głowie, tyle niepewności i chwil wątpliwości. Dlaczego to się na nowo dzieje? Dlaczego właśnie w tej chwili tak bardzo się boję? Dlaczego Jego słowa ciągle przysłaniają mi to co się stanie w przyszłości, której nie jestem w stanie nawet przewidzieć?
|
|
 |
II. Czy On nie rozumie moich słów, kiedy proszę Go, aby przestał tak do mnie mówić, że ma mi tego nie robić, bo nie mogę przez to spać, a każdy dzień kiedy wstaję z łóżka przepełnia się jedynie strachem, od którego nie mogę uciec? Przecież widzi ból w moich oczach, ale to olewa. Udaje, że nie chce czuć tego co mu próbuję przekazać. Oczywiście, bo po co ma się tym zamartwiać, prawda? Lepiej od razu postawić krzyżyk nad wszystkim i pokazać czarny scenariusz. Szybciej przy tym zszargam sobie nerwy, no nie? Oczywiście, że tak..Bo będzie lepiej. Później nie będę cierpieć. Lecz On tego nie widzi i nie rozumie, że wtedy będzie jeszcze gorzej. Po co zachować trochę rozsądku i pohamowania w życiu. Najłatwiej jest powiedzieć coś negatywnego, coś złego co zniszczy nie tylko wewnętrzny spokój, ale rozpieprzy cały ciąg harmonijnego spokoju.
|
|
 |
W życiu są chwile, których zwyczajnie nie da się zapomnieć.
|
|
 |
Nigdy nie jest za późno na przeprosiny. Czasem jest tylko za późno, aby wybaczyć.
|
|
 |
Może kiedyś z ciebie po prostu wyrosnę. Bo cholera, nie znam innego sposobu.
|
|
 |
Myślałam, że będzie na zawsze, teraz wiem, że nigdy nie ma na zawsze.
|
|
 |
Przestałam się w to wszystko bawić. Przestałam się zajmować własnym życiem i chcę żyć bardziej spontanicznie niż wcześniej. Mieć wyjebane na ludzi i całą resztę? Owszem, mogłabym taką taktykę wybrać, ale co mi to da? Więcej cierpienia niż spokoju? I tak nie umiałabym się w pełni do tego dostosować. Nie potrafię być obojętną na ludzi, na ich cierpienie..Nie należę do tych osób, które po prostu usuwają się w cień, gdy coś się złego dzieje. Owszem, czasami może i ktoś takie odebrać wrażenie, ale ja wtedy jedynie robię większość rzeczy z pełną świadomością tego, jaki ciężar na siebie biorę. Nie odsuwam się daleko. Jedynie ustępuję z drogi, bo wiem, że są chwile, kiedy człowiek potrzebuje samotności..I dopiero później, gdy coś sobie poukłada może nastąpić jakaś zmiana, lekki przełom. Lecz ja już nie naciskam. Staję poza granicą tak, aby nikomu nie przeszkadzać. Ale i tak zostaję dostępna dla każdego, gdy ktoś będzie po prostu chciał, abym była..
|
|
 |
Gdyby każdy kochał i nikt nie kłamał.
|
|
 |
Nie mów, że kochasz, gdy nie rozumiesz znaczenia tego słowa. Nie mów, że potrzebujesz, kiedy już planujesz rozstanie. Nie wmawiaj, że Ci zależy, kiedy jest Ci całkiem obojętne.
|
|
 |
Cisza, widzisz? Nie ma nic. Nie ma nikogo. Pusty, samotny pokój przepełniony jedynie moją obecnością. Nie ma tutaj nikogo do kogo mogłabym się zwrócić, odezwać, napisać.. cokolwiek zrobić. Jest jedynie burdel, którego nie da się tak łatwo ogarnąć. Masa myśli dopiero powoli uchodzi z mojej głowy, uczucia? Przyspieszają jedynie rytm serca, napędzając przy tym moje ciśnienie, które automatycznie unosi się ku górze, aby organizm pokazał mi kto ma tak naprawdę władzę nad całym losem. W tle słychać jedynie czasem szum jakiejś muzyki, którą próbuję zabić to co się dzieje, ale to nie działa. Towarzyszy mi jedynie mętlik, którego nie mogę się pozbyć, którego nie chcę się pozbywać...?
|
|
 |
Ty wciągasz, jak narkotyk, bezwzględnie uzależniasz.
|
|
 |
I na końcu mojej historii życia, napiszę, że żyłam, bo miałam Ciebie.
|
|
|
|