I.Znowu siadam w tym miejscu na parapecie. Biorę zeszyt i zaczynam pisać. Dochodząc do połowy strony stwierdzam, że moje słowa nie mają sensu, nie kleją się. Wiem, że stać mnie na coś lepszego, ale wewnętrznie zagubienie nie pozwala mi nic swobodnie stworzyć. Czuję mętlik i pewien niedosyt czegoś. Czuję, że źle robię, bo odsuwam się od kogoś bądź kogoś od siebie poprzez odpychanie. Nie jestem w pełni świadoma tego co się ze mną dzieje. Nie wiem skąd to się bierze. Przecież był spokój, stabilizacja, aż tu nagle tak wiele pytań, które pojawiają się w mojej głowie, tyle niepewności i chwil wątpliwości. Dlaczego to się na nowo dzieje? Dlaczego właśnie w tej chwili tak bardzo się boję? Dlaczego Jego słowa ciągle przysłaniają mi to co się stanie w przyszłości, której nie jestem w stanie nawet przewidzieć?
|