 |
|
mała , jeszcze raz powiesz mi głupie czesc na tej jebanej przerwie to ci przyjebie i spytam czy nie zgubiłaś czasem twarzy pod biedronką jak robiłaś moim kumplom lody na sylwestra.
|
|
 |
|
i ty masz odwagę mowic do mnie przyjaciółko ? nie no kurwa , przeginasz . najpierw mi go odbijasz a teraz piszesz mi pod zdjęciami `szczęścia słodziaki :*` , żałosne pulpet.
|
|
 |
|
zrobię sobie słit focie. dodam je na klasę, a ty jak zwykle spędzisz na moim profilu pół dnia i będziesz sprawdzał, którzy chłopaki, napisali mi komentarz. przez następną część dnia, będziesz truł mi, że to właśnie oni cię wkurzają, a ja jak zwykle z dziecinnym wyrazem twarzy powiem ci, że zajedwabiście wyglądasz jak się złościsz. / malynoowa.
|
|
 |
|
czasem wydaje mi się, że Ty po prostu nie chcesz słyszeć. nie chcesz wiedzieć, co czuję.
|
|
 |
|
stałam pod klasą. zadzwonił dzwonek, więc czekałam na nauczycielkę. akurat przechodziła laska, której nie trawię. spojrzała na mnie i powiedziała ' kurwa ', a ja ze słodkim uśmiechem odrzekłam ' miło mi, a ja Klaudyyna' i weszłam do klasy. / malynoowa.
|
|
 |
|
lubię ją. nasze noce 'rozmowy'. potrafi mnie niebywale dobrze słuchać, nie przerywać. milczeć, po prostu być. ze spokojem przyjmuje moje łzy. możemy przebywać ze sobą non stop, dwadzieścia cztery godziny na dobę. słuchamy razem rapu, oglądamy różnorakie filmy, nawet przy rozmowach z moimi rodzicami jesteśmy razem. nie znoszę jej tylko w jednym momencie - kiedy nie chce wejść w poszewkę.
|
|
 |
|
to takie złe, tak? nie mogę Cię kochać?
|
|
 |
|
ja w końcu umrę od tego. przez niego. i przez siebie samą. nie fizycznie. tylko wewnętrznie, psychicznie. już nigdy nie będę taka jak kiedyś. to chujowe uczucie zniszczy mnie w powolny i bolesny sposób. nie wiem czy istnieje gorsza śmierć od tej. a potem pozostanie we mnie tylko pustka i brak życia. brak nadziei na cokolwiek. brak mnie. dziś już wiem, że nikt nie jest w stanie mi pomóc. muszę dać radę sobie sama. sama w walce z sobą.
|
|
 |
|
siedziałam na bujanym fotelu, delikatnie kołysząc się w tył i przód. zęby wbijałam w wargi na tyle mocno, że po brodzie ciągnęły się cienkie strużki krwi. źrenice miałam powiększone, patrzyły w nicość. -on naprawdę odszedł -pomyślałam. a w mojej głowie mimowolnie pojawiło się nowe marzenie - zapragnęłam umrzeć.
|
|
 |
|
W jednym dniu założyłam 2 różne od siebie skarpetki, wywaliłam talerz do kosza, posoliłam herbatę i nawet nie zauważyłam różnicy. Co to może oznaczać? Albo jestem niezrównoważona psychicznie, albo się zakochałam. no w sumie to na jedno wychodzi.
|
|
|
|