 |
dziś kocham cię świąteczniej niż zwykle, może dlatego, że to maj, ale maj bez ciebie to listopad
|
|
 |
Z biegiem lat coraz bardziej utwierdzam się w tym że, w każdej pięknie wyglądającej rodzinie jest coś nie tak. Ludzie myślą o jak fajnie się dogadują, a tak na prawdę w domu każdy żyje oddzielnie. Chciałabym, aby było lepiej, niestety są rzeczy na które nie mamy wpływu. Powinnam się cieszyć, że jesteśmy wszyscy w komplecie i na dodatek zdrowi. Ale widzę też wiele wad , rodzice nie spędzają czasu razem, nigdzie nie wychodzą nawet na spacer we dwoje, kłócą się o wszystko, a tak na prawdę o nic. Zmieniły się ich metody wychowawcze, może nie mają sił, ale nie wiem jakie skutki przyniesie to w przyszłości. Każdy mówi mi nie przejmuj się nie twój mąż, nie twoje dziecko , wyluzuj się i zajmij się sobą, bo zwariujesz. Mają racje wariuje, to jest moja rodzina . Ciężki temat, który ostatnio mnie bardzo męczy. Jest mi tu dobrze, ale dziś szukałam mieszkania do wynajęcia i zdałam sobie sprawę, że gdybym chciała to sama nie dałabym rady przede wszystkim ze względów finansowych. Błędne koło.
|
|
 |
Ostatnio jest po prostu trochę pusto.
|
|
 |
-ktoregoś letniego wieczoru siedząc z Nią w Brassco, małym pubie przy ekspresówce prowadzącej do Los Angeles spytałem jej,czy nie przeraża jej fakt jak życie szybko sie toczy, ile już wydarzeń jest za Nią, ile już dni i nocy przeminęło a jak nie wiele z Nich jest w stanie sobie odtworzyć. Takie dni są przecież zmarnowane, nie były warte zapamiętania.
Uśmiechnęła sie leniwie sięgając po whisky z colą które właśnie sączyła, -Dlaczego mam więc marnować kolejny na zastanowienie się nad tym? - sięgnęła po ostatni łyk, po czym wstała poprawiając przy tym włosy w sposób który wiedziała, ze uwielbiam. Chwyciła mnie za dłoń - sprawny żeby ten dzień był tym którym zapamiętamy.
Poza Nią nie widziałem sensu życia.
|
|
 |
tyle lat czekałem na ciebie. przewaliło się nade mną wiele dni złych i takich sobie, wspinałem się do góry i spadałem na samo dno. kochałem i byłem nienawidzony, ale stale czekałem na ciebie. wiedziałem, że spotkam wreszcie ciebie, choćby to spotkanie zdarzyło się po końcu świata
|
|
 |
właściwie to nawet żałuję, że udałem się jakiś taki, że dużo wiem i prawie wszystko przemyślałem. co z tego mam? nic, tylko zniechęcenie
|
|
 |
mam przed oczami foto, na nim twój uśmiech, zawsze mnie wspiera w drodze po sukces
|
|
 |
ufaj mi, ufam tobie, choć słuchasz bełkot jak za mocno się zrobię, za cenę wszelką chcę łzom zapobiec, nie chcę być ich powodem
|
|
 |
na końcu Ty będziesz ostatni, bez wiary w siebie, zbity jak pies
|
|
 |
nie czujesz nic, nawet miłości do swej matki, nawet, że jako człowiek już wypalasz się
|
|
 |
w końcu załapałeś, że nie ma za czym biec
|
|
 |
wolę samotność, niż fałszywą bliskość
|
|
|
|