| 
					                             -ktoregoś letniego wieczoru siedząc z Nią w Brassco, małym pubie przy ekspresówce prowadzącej do Los Angeles spytałem jej,czy nie przeraża jej fakt jak życie szybko sie toczy, ile już wydarzeń jest za Nią, ile już dni i nocy przeminęło a jak nie wiele z Nich jest w stanie sobie odtworzyć. Takie dni są przecież zmarnowane, nie były warte zapamiętania. 
  Uśmiechnęła sie leniwie sięgając po whisky z colą które właśnie sączyła, -Dlaczego mam więc marnować kolejny na zastanowienie się nad tym? - sięgnęła po ostatni łyk, po czym wstała poprawiając przy tym włosy w sposób który wiedziała, ze uwielbiam. Chwyciła mnie za dłoń - sprawny żeby ten dzień był tym którym zapamiętamy. 
Poza Nią nie widziałem sensu życia. 
					                            				                             |