 |
już jaka mała dziewczynka zadawałam pytania, które mama uważała za 'zbyt skomplikowane'. chciałam wiedzieć po co oddychamy, jaki jest sens życia. czy to właściwie ma sens. zastanawiałam się czy warto żyć, czemu jedni żyją w najlepsze, a inni nie mają nawet na chleb. gnębiła mnie sprawiedliwość na Ziemi. z każdym rokiem nadal nie odnajdywałam odpowiedzi. i w końcu postawiłam przed sobą wizję śmierci. no bo po co funkcjonować w tej chorej monotonii? jednakże zrezygnowałam z tego. nie żałuję. odnalazłam coś, co motywuje do życia. Ciebie.
|
|
 |
i pierwszą rzeczą jaką robię, po wyrwaniu się z sennego koszmaru, jest złapanie komórki w dłonie i wybranie Twojego numeru. nie wiesz jaką nieziemską czuję ulgę słysząc Twój głos w słuchawce. on jak odjął wymazuje mi pamięć i z chwili na chwilę, zapominam co mi się śniło. dręczona wyrzutami sumienia, że Cię obudziłam rzucam niepewne 'bo wiesz.. przypomniało mi się, że chciałam Ci coś powiedzieć.. kocham Cię. no to dobranoc.'. i rozłączam się, nie czekając na odpowiedź. na prawdę chciałabym zasnąć, a nie resztę nocy rozpływać się po tym jak powiesz 'a ja kocham Ciebie'.
|
|
 |
i nagle wszystko stało się inne. znalazłam się w zupełnie innym miejscu. zawisłam tak jakby pomiędzy dwoma światami, w czystej nicości. otoczył mnie spokój, a przed oczami pojawiło się coś niezwykłego. moje narodziny, chrzest, pierwsza lekcja, komunia, coraz to nowsze przedmioty szkolne, sprawdzian szóstoklasisty. zmiana szkoły. nowi ludzie. ON, idący parkiem, trzymając, drobną dziewczynę o blond lokach, za rękę. była zadziwiająco bardzo podobna do mnie. mój niebiański 'film' urwał się. dotarło do mnie, że moje życie było piękne. dopóki nie sięgnęłam po paczkę proszków nasennych.
|
|
 |
na prawdę nie rozumiesz ile to dla mnie znaczyło? Twój ciepły oddech na moim karku. pocałunki w szyję. to chore zapewnienie, że jednak mnie kochasz. kłamałeś! kłamałeś, na każdym kroku. brnąłeś z jednego kłamstwa, w drugie. wierzyłam Ci. niepotrzebnie. tacy jak Ty się nie zmieniają.
|
|
 |
ej, Ty bijące, po lewej stronie klatki piersiowej, rób tak dalej na Jego widok, a niebawem będziesz dusiło się pod gipsem, a ja będę cierpieć z powodu połamanych żeber.
|
|
 |
przestałam piszczeć w wesołym miasteczku na szybkiej karuzeli. przestałam jeść swoją ulubioną czekoladę. zaczęłam w zamyśleniu, przesładzać herbatę. nie odpisywałam na wiadomości. nie chodziłam nigdzie z przyjaciółmi. kiedy tylko rodziców nie było w domu, nie chodziłam do szkoły. nie ruszałam się z łóżka. moimi nowymi, bardzo dobrymi znajomymi stali się cierpienie, ból i tęsknota. wtedy uświadomiłam sobie, że miłość 'spuściła' ze mnie życie.
|
|
 |
no i co Ty sobie myślisz? że jesteś jak kot i masz siedem żyć? nie, skarbie. rozczaruję Cię. jesteś człowiekiem. jak każdy inny dostałeś jedno życie. w pełni świadomie, zmarnowałeś je. i zrozum wreszcie, że nie masz najmniejszego prawa, wpieprzać się do mojego!
|
|
 |
nie obchodzi mnie to ile dziewczyn miałeś w całym swoim życiu, ile dziewczyn jeszcze będziesz miał. interesuje mnie tylko to, ile ich miałeś, będąc ze mną.
|
|
 |
zaraz po urodzeniu straciła rodziców. trafiła do sierocińca. poznając nowych znajomych, wciąż nie mogła opanować samotności jaka Ją przepełniała. dopiero kiedy poznała Jego, wszystko się zmieniło. pełnił dla Niej różnorodne funkcje. opiekował się Nią, jak ojciec. trzymał Ją z daleka od innych chłopaków, jak brat, o którym zawsze marzyła. był jak prawdziwy przyjaciel, któremu mówiła dosłownie wszystko. był jak miłość Jej życia. kochała Go. po raz pierwszy od wielu lat poczuła się szczęśliwa.
|
|
 |
Siedziałam w domu, gdy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam kilku znajomych mojego chłopaka. Czułam, że coś jest nie tak. Spojrzałam na nich pytająco, lecz dopiero po długim czasie, któryś odważył się cokolwiek powiedzieć. Rozumiałam, co piąte słowo. Za szybka jazda, motor, hamulce, wypadek, nie było szansy. Osunęłam się na ziemie. Nic do mnie nie docierało, czułam się jak w transie. Słyszałam jakieś wrzaski i dopiero, gdy poczułam, że ktoś mnie obejmuję, zorientowałam się, że to ja krzyczę. Nie wiem, co działo się ze mną przez kolejne dwa dni. Zadzwonił telefon, ktoś zapytał się dlaczego jeszcze mnie nie ma. Nie chciałam iść na pogrzeb, nie chciałam się żegnać. Lecz przyjaciele nie dopuścili do tego. Stanęłam nad jego grobem, wokół zebrało się z tysiąc osób, odgłos motorów, padający deszcz, płacz, to wszystko wydawało się nie być realne. Jednak wiedziałam, że to koniec.
|
|
 |
byłam pewna, że mnie nie kocha. przytula, całuje, wyłącznie dla zabawy. szpanu. rozgłosu. jednak nie mogłam oprzeć się temu by być z Nim dalej.
|
|
 |
objął mnie i przyciągnął do siebie. położyłam głowę na Jego piersi, wsłuchując się w bicie Jego serca. szeptem, wprost do ucha, złożył mi deklarację tego, jak bardzo tęsknił. zamknęłam oczy. ze szczęścia.
|
|
|
|