 |
Trwała dyskoteka. Ona siedziała przy stoliku pijąc wino. - nienawidzę tej piosenki - powiedziała, słysząc kawałek, podczas którego poprosił ją o chodzenie. - nienawidzę - powtórzyła. Upiła łyk wina i wyszła przed klub, alby zapalić. gdy miała zapalić papierosa, usłyszała - nie rób tego. ten głos poznałaby wszędzie. to był on. zdenerwowana krzyknęła - ciebie to już nie powinno obchodzić. idź do swojej dziewczyny. włożyła szlugę do ust, ale on podszedł do niej, zabrał jej papierosa i powiedział - kocham cię, nadal cię kocham. chodzę jak opętany, bo bardzo tęsknię. Po jej policzkach spłynęły pierwsze łzy. Wtuliła się w jego kurtkę i powiedziała cicho - ja też tęsknię. :c
|
|
 |
siedziała na schodach szlochając. myślała o nim.o tym skurwysynie, który ją tak bardzo zranił. ale ona wciąż go kochała. wybaczyła mu to wszystko, ale on był z inną. miał ją w dupie. - kocham cię - krzyknęła, a wszyscy spojrzeli w jej stronę. - co się gapicie ? - powiedziała ciszej i kolejna porcja łez spłynęła po jej policzkach. i wtedy zobaczyła go, szedł z jej byłą przyjaciółką. trzymali się za ręce. nie wytrzymała. podeszła do niego i uderzyła do z całej siły w twarz i krzyknęła - zniszczyłeś naszą przyjaźń, ale błagam cię, nie zniszcz jej życia. nie pozwól jej cierpieć, tak jak cierpię ja. odwróciła się i odeszła, a jeszcze większa porcja łez spłynęła po jej policzkach. :
|
|
 |
Nie wiem o której wstajesz rano, jaką lubisz kawę, co robisz popołudniami, ale jedno wiem na pewno, chcę Cię poznać i to zaraz .
|
|
 |
Gdzie zdobyłeś tą zdolność, że nawet gdy cały świat się wali, ty masz na to wszystko wyjebane?
|
|
 |
rzucić, to wszystko i uciec. zacząć żyć od nowa. z nową etykietką. bez opinii, na starcie. bez ludzi, którzy kładą Ci kłody pod nogi. bez problemów, bez rutyny. bez abstrakcyjnej nadziei na lepsze jutro. chcę uciec. ale nie mogę. dalej tkwię, w tym zakichanym, szklanym, pudełku, zwanym życiem. stąd, nie ma wyjścia. nawet śmierć, jest zbyt bezszelestna, by pomóc.
|
|
 |
nawet gdy cały czas masz pod górkę, to i tak widzisz szczyt, który gdzieś tam na ciebie czeka.
|
|
 |
-ty skurwysynie - powiedziała cicho, widząc, że on znów uśmiecha się w jej stronę - nienawidzę cię. powiedziała głośniej. - ale jednocześnie cię kocham. kocham twoje włosy, twój uśmiech, twoje każde wypowiedziane ' cześć' - dodała jeszcze bardziej ściszając głos. :
|
|
|
|