|
[1] Włożyłam nerwowo nike, wskoczyłam w kurtkę nawet jej nie zapinając i ze łzami w oczach wybiegłam z domu trzaskając drzwiami. Szłam w stronę bloku, na którym siedziałam z nim, kiedy przyjechał. Było mi zimno, jednak nie chciałam zapiąć kurtki. Weszłam na blok. Wszystkie wspomnienia nagle wróciły, każda minuta spędzona z nim tu odtwarzała się dokładnie w pamięci, jak gdyby to było wczoraj. Stałam i płakałam nie wiedząc co ze sobą zrobić. Wszystko dookoła przypominało mi Jego, po chwili doszła do mnie świadomość, że już nigdy więcej go nie zobaczę, nie spotkam, nie przytulę, że nigdy więcej nie będę mogła oprzeć głowy o Jego ramie, i siedząc na dachu tego właśnie bloku słuchać jak śpiewa, że nigdy więcej nie dostane od niego buziaka, że nigdy więcej nie powie mi że kocha i j ma tylko mnie, że nigdy więcej nie będę miała takiego przyjaciela jakim był On.
|
|
|
Nie jest mi łatwo i pewnie już nigdy nie będzie. Z każdą chwilę słabnę coraz bardziej, dłonie drżą coraz to mocniej a oczy przepełniają się łzami coraz to częściej. Pustka w sercu pewnie już nigdy się nie zapełni, a cięcie się, narkotyki, alkohol czy papierosy nie dają ukojenia, ani chwili spokoju. Nie dają już chwili zostawienia wszystkich problemów i odlecenia w inny świat. Coraz to częściej myślę, że lepiej by było, gdyby już dawno zginęła, odeszła. Wieść o mojej śmierci, nie poruszyła by ludźmi, w końcu i tak jestem tylko ciężarem dla innych. Nic dla nikogo nie znaczę. Coraz częściej zaczynam miewać myśli samobójcze i boję się, cholernie się boję, że któregoś dnia nie wytrzymam wyjdę z domu i najzwyczajniej więcej nie wrócę. /jachcemambexd
|
|
|
Był. Zwyczajnie był i zarzekał się, że to już na zawsze, że nie zostawi, że kocha. Potrafiłam dla niego zrobić wszystko, byleby był szczęśliwy. Kiedy tylko mnie potrzebował, zawsze byłam, dzwoniłam, nie spałam po nocach, byle tylko móc słyszeć Jego głos, czy pomóc mu w jakikolwiek sposób rozmową. Był ważniejszy od chłopaka, koleżanek, od wszystkich. Zawsze liczył się tylko On, był najważniejszy, kochałam Go. Myślałam wtedy, że lepszego przyjaciela nie będę mieć nigdy a On zostanie już na zawsze. Jednak niespodziewanie z dnia na dzień wszystko się zmieniło, przestał się odzywać, telefon miał ciągle nieosiągalny, nie wchodził na skype, gg, facebooka ani na żadne inny portal. Zniknął. Olał mnie, wystawił. Płakałam nocami, cięłam się, paliłam. Czułam pustkę w sercu. Po prostu Go potrzebowałam, jak nikogo innego. Jego słowa, że kocha, że to na pewno, że to prawdziwa przyjaźń stały się rzuconymi na wiatr, nic nie znaczącymi zdaniami. Obietnicami, które nigdy się nie spełniły. /jachcemambexd
|
|
|
spójrz, jak odchodzi. wolno, na luzie, jakby to co trzyma w ręku wcale nie było odłamkami jej serca. pali fajkę, udając że ten dym to wcale nie nadzieja, która spłonęła żywcem. daszek czapki osłania jego węglowe oczy, w których ukrył jej duszę, gdy wytargał ją z ciała. w kieszenie upchał resztki żarliwej miłości, ledwo dopinając guziki na pulsującej namiętnością tęsknocie. pod pachą niósł małą torbę, do której upakował jej wspomnienia, te dobre oczywiście. złe zbyt wiele ważą, a on z natury nie lubił się przemęczać. nie lubił się wiązać, czuć jak pies na łańcuchu. ale kochał niszczyć. dlatego zabrał jej to wszystko, co zdołał. i nie pozostawił nic, prócz pustego ciała, wypranego z uczuć. zostawił ją na pastwę dzikich myśli, urojeń i braku wiary. lubił patrzeć na czyjąś autodestrukcję./nieswiadomosc
|
|
|
ciągle naciskała klamkę, próbując otworzyć drzwi. szarpała, waliła w nie pięściami, krzyczała, abym dała choć jakiś znak życia. bez mrugnięcia słuchałam tego wszystkiego, gapiąc się w okno, które w połowie przysłaniała rozdarta firanka. zaszklonymi oczami próbowałam wyłapać coś co odwróci moją uwagę od otaczającego świata. tym razem jednak nie udało mi się, a ona wciąż się nie poddawała. po jakimś czasie zrobiło mi się jej nawet żal, troszczyła się o mnie i naprawdę chciała pomóc, a ja.. ja miałam to w głęboko gdzieś, totalnie olałam przyjaźń, zniszczona czymś co nazywają miłością. w wyniku impulsu podbiegłam do drzwi i otworzyłam je, ze zgrzytem przekręcając klucz. zaszokowana moją nagłą reakcją, wpadła do pokoju, omal nie potykając się o poprzewracane meble. wzrokiem omiotła plamy na dywanie, kawałki szkła i roztrzaskane krzesło. rysy na ścianach, rozrzucone ubrania i stos chusteczek obok popielniczki. nic nie powiedziała. patrzyłam na nią, wypuszczając łzy. - Boli. - Wiem./N
|
|
|
Nie mów mi, że wiesz jak się czuję bo nigdy nie czułaś tego samego. Nie wiesz jak to jest nie mieć pełnej rodziny, jak to jest stracić bliską Ci osobę, która była dla Ciebie oparciem. Nie wiesz jak to jest patrzeć, jak trumna z nim zjeżdża na linach pod ziemię a w Tobie budzi się świadomość, że nigdy nie będzie już tak samo. Nie wiesz jak to jest stracić cały sens życia, przez swój zajebany charakter, i to, że przywiązuje się zbyt szybko. Nie zdajesz sobie nawet sprawy, jak to jest leżeć całymi dniami i płakać, praktycznie nie opuszczając swojego pokoju. Nie wiesz jak to jest, kiedy każda cząstka serca wykrusza się po stracie, kiedy każda łza spływająca po moim policzku ma w sobie miliony wspomnień, kiedy każda myśl o Nim boli, kiedy każde wspomnienie z przyszłości, porusza falę łez i dobija serce. /jachcemambexd
|
|
|
Zawsze bałam się, że kiedyś odejdzie i zostawi mnie z tym wszystkim samą. Odjedzie, rzucając w moją stronę chamskie 'nara' i wyjdzie, zostawiając po sobie ten pieprzony bałagan i dziurę w sercu. Stało się. Cholernie brakowała mi Jego dotyku, obecności, głosu. Jego imię ciągle odbijało się we mnie, a z każdym dniem Jego nieobecność, bolała coraz bardziej jak gdyby, ktoś lub coś za wszelką cenę chciało, żebym cierpiała. Nie potrafiłam powstrzymać łez, kiedy spoglądałam na zdjęcia, stare wiadomości, czy kiedy widziałam go na ulicy. Każdego wieczoru, leżąc na łóżku, łzy delikatnie spływały mi po policzku, karmiłam się złudzeniami, że on jeszcze wróci, że wejdzie do mojego pokoju, przeprosi, przytuli. Żyłam z tą pierdoloną, złudną nadzieją przez pół roku, teraz? teraz już mi przeszło. Wiem, że on nigdy nie wróci, że żyje swoim życiem i pewnie jest szczęśliwy. Jednak ja nigdy go nie zapomnę, on zawsze będzie we mnie żył, pomimo, że już go nie kocham i nic dla mnie nie znaczy. /jachcemambexd
|
|
|
Ja mam już dość życia kiedy nic się nie układa. Wszystko co robię jest źle, wszystko psuję. Nic mi jeszcze w życiu nie wyszło, tak jak ja bym tego chciałam. Od pewnego czasu ciągle płaczę, czasami nawet od tak, bez konkretnego powodu. Nawet teraz, łzy spływają mi na klawiaturę, a tam w środku czuję dziwne kłucie, które narasta kiedy tylko pomyślę o miłości. Chciałabym być szczęśliwa, ale się boję. Boje się zakochać, boję się, że znów wszystko zepsuje. Boję się miłości, boje się kochać. Boję się, że znów będę musiała sklejać serduszko przez pół roku tylko po to, żeby później znów jakiś chłopak je rozpierdolił i spędzę kolejne pół roku dławiąc się łzami. Ja już nie mam sił na nic, jedyne czego teraz chcę, to żeby w końcu było dobrze. /jachcemambexd
|
|
|
Wolę życie w nie pewności z Nim, niż życie w pewności przy kimkolwiek innym. /jachcemambexd
|
|
|
i myślę że właśnie miało być tak, przez ból i nadzieję, przez długie noce pełne łez i samotne dni. skazanie na przeczekanie tej ilości czasu, który ktoś wyznaczył nam do spotkania siebie nawzajem. wytrzymanie każdego załamania, upadku i nieszczęścia, które o dziwo wcale nikogo nie wzmocniło, jedynie próbowało dobić i wyrobiło charakter. kilka linijek tekstu, kilka kartek, może rozdział, wszystko co trzeba było przeżyć aby wreszcie dojść do końca, a zarazem początku czegoś nowego. wiele niepowodzeń i tyle przeklętych przez nas osób, tyle zmarnowanych uczuć i przeterminowanych serc na wynos. ale mieliśmy czekać. mieliśmy przejść tę próbę, chociażby ceną psychicznej wytrzymałości. przetrwaliśmy a z nami ta historia, którą powinniśmy sami tworzyć. piszmy ją my. zabierzmy losowi pióro./nieswiadomosc
|
|
|
|