 |
"Wiesz, nie ma miłości, jest tylko chemia
Zwykły seks i strach, by ktoś inny jej nie miał"
|
|
 |
Emocjonalna karuzela w moim życiu trwała trochę
Tobie panna co najwyżej czasem zajebała fochem
|
|
 |
„będziemy singlami z wyboru !”
I chyba obaj wiemy, że to nie wygląda pięknie
Czego chcemy ? Ciszy, kurwa szczęście jest względne
Daj mi odrobinę z pokorą bym uwierzył, że jednak się nie myliłem
|
|
 |
Uwielbiam kiedy budzisz się koło mnie
Twoja bielizna leży wciąż na podłodze
I nawet ból nie potrafi mi przypomnieć
Ile straciłem po drodze, ej
Przestań ! Nie pamiętam już tych czasów
Kiedy woleliśmy trzymać się z dala
Dziś, chcę słyszeć stukot twych obcasów
Gdy wieczorami zbliżasz się do mnie, mała
|
|
 |
Nikt mi nie wmowi, ze wspolne mieszkanje, to tylko przytulanki, pocalunki, smiech i seks. Czasem mam ochote trzasnac drzwiami i isc przed siebie, wiem, ze i On ma takie chwile, gdy przekraczamy swoje granice wyrozumialosci, ale nie robimy tego, maglujemy problem, az nie dojdziemy do zgody. Moge sie na Niego wkurwiac, moge sie z Nim nie zgadzac, ale wiem, ze Go kocham, i nie chce nikogo innego. Milosc bywa trudna, a docieranie sie nigdy nie bedzie latwe, ale gdy On odbarowuje Cie pocalunkiem i usmiechem, to wiesz, ze znajdujesz sie przy odpowiedniej osobie. Tesknie. :c
|
|
 |
Pocałowal mnie w policzek, czolo i nos, przebudzona lapalam przerwany sen, a On szeptem wyznawal swoja milość i kazal zasnąć. Nie pamietam juz po tym nic, zlapalam resztki snu, rano wylaczajac budzik czulam Jego cialo przylegające, oddech na karku, kocham Go, po prostu kocham, i bardzo tesknie.
|
|
 |
Przetrwać dwa dni, przepiekać bol. I znaleźć się przy Tobie, czuc Twój oddech na karku i policzku.
|
|
 |
Martwie sie, boje i wkurwiam. Trzy tygodnie i urlop, moze wtedy choć na chwile odpocznę od tego natloku, kutwa, tesknie, Misiu. ;(
|
|
 |
Diagnoza lekarza wywróciła Moje życie. Nie jest ok, czesc.
|
|
 |
Usiadla na parapecie owinieta kocem, w rękach trzymala kubek kakao. Probowala zatopić się w przeszlosci i przypomnieć sobie jak to bylo zanim pojawil sie w Jej życiu On. Lżą spłynęła po policzku. Nie otarla jej. Przeszyl ja bol wraz z smakiem niespelnionych obietnic. Byla wtedy jakas częścią, nie caloscia. Nie umiala wtedy czerpać z życia piekna, ranila i byla ramiona, zyla miedzy przeszłością a terazniejszoscia. Upila lyk kakao. Wrocila do teraźniejszości, spojrzala na salon, zdjęcie, Fido, usmiechnela sie. Kolejna lza, tym razem szczęścia, podziekowala Bogu za to, co posiada, podziekowala za Niego, to On okazal sie spoiwem, to dzięki Niemu Jej życie sie zmienilo, życie i Ona sama. Zawdzięcza mu wiele. Kocha Go cala soba.
|
|
 |
I obiecuje każdego dnia dbać o Ciebie, sprawiać, by na Twojej twarzy gościl usmiech, chronić Cie przed niebezpieczeństwem, bólem, falszem i obluda. Wspierać Cie w smielszych i mniej smielszych dzialaniach, stawać za Toba murem, byc w zdrowiu i chorobie, szczęściu i nieszczęściu, uspokajać i podnosić, gdy potkniesz sie na życiowych koleinach, tlumaczyc cierpliwie, gdy popełnisz blad, kochac Cie i szanować, ufać bezgranicznie i dbać o Ciebie. Obiecuje, ze będę przy Tobie tak dlugo na ile mi pozwolisz, a biorąc pod uwagę obietnice z lipca i pierścionek, wierze, ze pozwolisz mi pozostac na zawsze powiernikiem Twoich sekretów i życia. Jestes Najwazniejszy.
|
|
|
|