Usiadla na parapecie owinieta kocem, w rękach trzymala kubek kakao. Probowala zatopić się w przeszlosci i przypomnieć sobie jak to bylo zanim pojawil sie w Jej życiu On. Lżą spłynęła po policzku. Nie otarla jej. Przeszyl ja bol wraz z smakiem niespelnionych obietnic. Byla wtedy jakas częścią, nie caloscia. Nie umiala wtedy czerpać z życia piekna, ranila i byla ramiona, zyla miedzy przeszłością a terazniejszoscia. Upila lyk kakao. Wrocila do teraźniejszości, spojrzala na salon, zdjęcie, Fido, usmiechnela sie. Kolejna lza, tym razem szczęścia, podziekowala Bogu za to, co posiada, podziekowala za Niego, to On okazal sie spoiwem, to dzięki Niemu Jej życie sie zmienilo, życie i Ona sama. Zawdzięcza mu wiele. Kocha Go cala soba.
|