 |
z każdym cierpkim słowem moje serce łamało się na małe kawałeczki, a po rozstaniu rozpadło się. po czasie, On, próbował je skleić, niestety bezskutecznie. nie był na tyle wytrwały, więc porzucił swoją pracę w połowie. dni cierpienia mijały powoli. samotność uderzała do głowy. w ustach czułam smak szlugów pomieszanych z czerwonym winem. byłam przygaszona, a to o wiele gorsze niż załamanie. czekałam na szczęście nie robiąc nic. pijana wysłałam zaczepkę do przystojnego chłopaka. zaczarował mnie jego gust muzyczny. potem napisałam, również na rauszu. rozmawialiśmy całymi dniami. zaczęłam się uśmiechać. spotkania, jedno, drugie, piąte. zbliżyliśmy się do siebie. został moim bohaterem. wytrwale składał moją pikawę, zbierał tycie skrawki i dopasowywał je do siebie sklejając przy tym miłością.
|
|
 |
mieliśmy iść na studia do Warszawy. miałam zostać dziennikarką, a Ty psychiatrą, po Twoich przeżyciach marzyłeś o tym zawodzie. planowaliśmy nasze wesele na plaży i zaręczyny w Moskwie. buntowaliśmy się dorosłym, nie raz musieliśmy uciec z domu by być razem. naszym jedynym wsparciem byli przyjaciele, oni ukrywali nas przed całym światem. bywało, że nie mogliśmy spędzać ze sobą czasu. tęskniliśmy. wyjechałeś bez pożegnania. czekałam dopóki nie wróciłeś. a potem poznałeś ją. była zielona, dosyć droga, ale dawała Ci szczęście. nie pyskowała i nie płakała z byle powodu. nie była zazdrosna. wybrałeś ją. poświęciłeś nas dla niej.
|
|
 |
mówisz, że go kochasz. a wiesz, że ma mały pieprzyk na prawym obojczyku. że nie lubi swojego głosu. że boi się ciemności. że nienawidzi samotności. że od dziecka słucha rapu. że Bob Marley jest jego idolem. że gdy się całuje odchyla głowę w lewą stronę, a większość ludzi w prawą. że uwielbia inteligentne konwersacje. że woli się przytulać niż całować. że uwielbia kiedy kobieta dominuje w związku. że chce nazwać córkę Marysia. że uwielbia chodzić po lesie ze słuchawkami w uszach. że ma pewną chorobę, którą ukrywa przed całym światem. a umiałabyś mu pomóc, gdyby źle się poczuł. gdyby znowu wydawało mu się, że rozmawia z diabłem. nie? to po co zawracasz sobie nim głowę i utrudniasz mi skomplikowaną drogę do jego serca.
|
|
 |
doskonale pamiętam tamten listopadowy wieczór. wszystkie bariery odeszły w niepamięć. byliśmy tylko my, zdecydowanie daleko, nad ziemią. przytuliłam się do Ciebie, niby to dlatego, że na podwórku panował ziąb, ale tak naprawdę ten gest miał ukryte sedno. niebezpiecznie zbliżyliśmy się do siebie i nasze usta subtelnie złączyły się. spłoszona spuściłam głowę, ale chwilę później wróciliśmy do tego przyjemnego zajęcia, teraz już namiętnie, z niesamowitym wyczuciem. motylki wirowały gdzieś w okolicach wątroby. miałam płytki oddech. a serce przeżywało prawdziwe wstrząsy. zdałam sobie sprawę, że to właśnie tego szukałam i tego chciałam.
|
|
 |
Ciekawi mnie nasze spotkanie na ulicy za parę lat. Może po prostu miniemy się jak nigdy nic, może znów odrodzi się w nas uczucie, może wpadniemy sobie w ramiona, może wcale się nie poznamy, może nic się u nas nie zmieni, może nadal będziemy się kochać, może zatęsknimy, może poczujemy nienawiść i złość. A może mnie zabraknie na świecie a ty w niewiedzy będziesz oczekiwać na przypadkowe spotkanie? A może po prostu już się nie spotkamy?
|
|
 |
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to,że okłamywała go każdego dnia. Mówiła że się uczy,idzie podać lekcje przyjaciółce, ma rodzinny obiad, wyjeżdża na zakupy z mamą, jedzie do rodzeństwa, jest chora, jedzie do lekarza...co robiła tak na prawdę? Spotykała się z innymi, każdego wieczoru czekała aż on wyjdzie do kolegi by mogła wyjść z domu i znów go oszukać. To nie byli dobrzy znajomi. Nikt nie wiedział jaka jest na prawdę. Przecież nikt nie mógł się domyślić z kim się spotyka,co robi skoro zawsze miała inną wymówkę. Nikt nie znał jej "drugich" znajomych. Miała opinię normalnej dziewczyny. Miała dwa życia. Teraz prawda wychodzi na jaw. Wszystko w niej się niszczy. Ma problemy,poważne. Każdego dnia chce wziąć się w garść ale popadła w uzależnienie. Pragnie zgłosić się do kogoś o pomoc,ale najtrudniej jest się przyznać. I robi to wciąż, oszukuje dobrych ludzi i wychodzi do gorszej rzeczywistości o której wie tylko ona i oni.
|
|
 |
Mamusiu, gdybyś wiedziała o wszystkich moich tajemnicach, bardzo byś się na mnie zawiodła. Może to jednak lepiej, że o niczym nie wiesz? Może to lepiej, że nie widzisz mojego roztrzaskanego serca, bo pewnie Twoje upadłoby z taką samą mocą tuż obok mojego. To może lepiej, że nie słyszysz jak płaczę, bo pewnie martwiłabyś się, a na Twojej twarzy tak rzadko gości uśmiech. Mamusiu, przepraszam, że wracam do domu zbyt późno i okłamuję Cię, gdzie idę. Nie chcę, abyś się o mnie bała, Twoje zdrowie jest dla mnie najcenniejszym skarbem. Przepraszam za wszystkie kłótnie i za to, że nigdy nie potrafię przyznać się do winy. Mamusiu, przepraszam, że Cię nie doceniam... szukam bliskich w obcych osobach, które wciąż mnie ranią, podczas gdy ta najbliższa osoba siedzi tuż za ścianą i tęskni za swoją małą córeczką, która przychodziła bezinteresownie, aby się przytulić. Przepraszam, że nie jestem idealna i że nie potrafię powiedzieć Ci tego wszystkiego prosto w oczy... / welcometoreality
|
|
 |
Po raz kolejny przypominam sobie wszystkie wspólne spędzone dni. Nic nie wymazałam jeszcze z pamięci. Wciąż przed oczami mam ciąg wydarzeń,które tak szybko przemijały. Nie rozmawiamy zaledwie parę godzin a ja już za nim tęsknie. Da się odejść,zniknąć- tak nagle? Mam zapomnieć o osobie z którą byłam w kontakcie bez przerwy? Opowiadałam mu każdą historie, nawet jakąś bez sensu. Dogadywaliśmy się jakbyśmy byli dla siebie stworzeni. A teraz? Szukam obojętnie jakiej osoby aby jej coś opowiedzieć,ale to nie to samo. Nie angażują się w rozmowę tak bardzo jak on. I mówi,że mam się odezwać jak będę czuć że w sercu jest pusto, ale nie potrafię. Już nie ma mnie jak dawniej, został tylko mały fragment. Tak na prawdę sprawił mi tyle bólu, tak na prawdę mam dość płakania, tak na prawdę tęsknie...
|
|
 |
pamiętaj aby nie przekroczyć linii między naiwnością a zaufaniem
|
|
|
|