 |
You must tell me. To say that it does not exist. I can't love him again. /improwizacyjna
|
|
 |
Najgłębiej patrzą te oczy, które najwięcej płakały.
|
|
 |
Pamiętam doskonale ten wieczór. Płakałam wtedy, płakałam po raz pierwszy od czterech lat. Po raz pierwszy łzy lały się z powodu braku zrozumienia jak mogłam być tak głupia. 22 szpitalna sala, siedziałam na skrzypiącym łóżku. Świetlówka mrugała i dawała nikłe światło. Zapach był typowo szpitalny i typowo nieprzyjemny. Kraty w oknach i miasto które zdawało się być senne i ciężkie. Usilnie przypominałam sobie zdarzenia z poprzednich kilku godzin. Nie miła pielęgniarka powiedziała mi, że matka wyszła bo nie miała ochoty na mnie patrzeć. Wszystko dobijało coraz mocniej, nawet wstać nie mogłam po podłączana do kilku kroplówek odtruwających organizm. Odrzucenie od matki, wykład lekarza na temat tego, że nie powinnam żyć i usilne pytania pani psycholog o pocięte ręce i nogi. Wszystko było obce i nie potrzebne. Straciłam wtedy wszystko, opinię, znajomych i dziewczynę którą kochałam, przyjaźń która nas łączyła nie była idealna ale kochałyśmy się. /improwizacyjna cz.1
|
|
 |
Pokazała mi swoją miłość na psach zgarniając cały syf na mnie. Nie było jej przy mnie gdy leżałam w tym pieprzonym szpitalu. Nie zainteresowała gdy całą noc leżałam zwijając się w kłębek, gdy tak naprawdę chciałam sie zabić. Wiem, szpital to nie było odpowiednie miejsce na tego typu cyrki, ale naprawdę żałowałam, że to przeżyłam, że w szpitalnych oknach są kraty, że zabrali mi wszystkie ostre przedmioty, żałowaałam tego wszystkiego. Do dzisiaj żałuję, bo właściwie nienawidzę siebie również przez to. Przez moje olewanie wszystkiego, przez wieczne bycie pod wpływem, używki, zabawy na uczuciach innych gdy sama byłam z nich wyzyskana. Nie potrzebowałam uczuć do seksu i powodów do chlania. Nie widziałam potrzeby chodzenia do szkoły i normalnego życia. Nienawidzę siebie, bo wiem, że gdzieś tam w środku wciąż jestem ja, ta sama co kiedyś, z wiecznym wyjebem, i boję się, boję się, że kiedyś wrócę do poprzedniego życia, mimo, że skurwiłam się w nim, mimo to. /improwizacyjna cz.2
|
|
 |
Mój idealizm idzie w przeciwnym kierunku. Wszystko jest nie takie począwszy od wyglądu skończywszy na zachowaniu i charakterze. /improwizacyjna
|
|
 |
Ocal mnie pod gruzami mojego życia, nie mów mi w twarz, że nie jestem nic warta. Dziś nie chcę tego słuchać. /improwizacyjna
|
|
 |
Znasz uczucie, gdy krok po kroku, element po elemencie odbudowujesz pewną sprawę z idealną dokładnością, starasz się i robisz wszystko by to było bezpieczne. A potem? potem zjawia się z pozoru prosta i nic nie znacząca osoba w Twoim życiu, która Ci to niszczy. Psuje idealnie ułożony domek z kart, który zdawał się już być stabilny. Rujnuje wszystko i świat znów przysłania zbudzona natłokiem myśli druga postać w Tobie. /improwizacyjna
|
|
 |
Za krótkim "nieważne" kryje się wszystko.
|
|
 |
Kolejny nie powstrzymywany potok łez, kolejne wyklinanie siebie i całego świata. Kolejny papieros na posadzce w łazience i kolejne 'dlaczego'. Tego jest zbyt dużo, to jest zbyt kurewsko męczące. /improwizacyjna
|
|
 |
Ale ja nie mam siły udowadniać im, że jestem coś warta, bo codziennie, udowadniam sobie, że się w jakikolwiek sposób liczę i jestem potrzebna. /improwizacyjna
|
|
 |
I tylko czasami odczuwam potrzebę kontaktu z Tobą, tylko chwilami mam ochotę znów zatonąć przed senem w myślach o 'nas'. Momentami mi Ciebie brakuje i od czasu do czasu pożałuję, że to wszystko potoczyło się tym złym torem. Ale czasu nie cofniesz, tamtych chwil nie odzyskasz, straciliśmy, przegraliśmy, nastąpił koniec nie do obudowania. Mur między nami dziś jest zbyt duży, okazuje się, że do zwyczajnej znajomości jest za wysoki. Trudno, czas sprawi, że zapomnimy o sobie do końca, myśli będą coraz rzadsze a wspomnienia bledsze, jeszcze trochę, naprawdę. /improwizacyjna
|
|
 |
Hipokryzja użalanie się nad sobą, że czegoś się nie potrafi jednocześnie pierdoląc naukę i doskonalenie tej czynności. Taa, mów mi mistrzu w tej dziedzinie. /improwizacyjna
|
|
|
|