|
Tuż przed północą pamiętam, że wylała na mnie sok, który niosła w szklankach dla siebie i dla mnie, gdy złapałem Ją za kostki, powodując, że straciła równowagę. Ze śmiechem unoszącym się w cząsteczkach powietrza wziąłem Ją na ręce, zanosząc do łazienki, w której ukryłem nasze ciała za szybą kabiny prysznicowej. Zanim zdążyła mi się wyrwać, przytrzymując ręką Jej talię, puściłem gorącą wodę, która chwilę później całkowicie zmoczyła każdą nitkę naszych ubrań, wywołując śmiech, który echem odbijał się od chłodnych kafelek pomieszczenia. Jej śmiech zawsze był tym najpiękniejszym, który do tej pory słyszałem. Rękoma oplotła moją szyję i wspinając się na palcach jak prawdziwa baletnica, pocałowała moje ciepłe wargi, powodując dreszcze na oliwkowej skórze.
1/5
|
|
|
,,Tej nocy jak zapowiedziała, opowiadaliśmy sobie o przyszłości, która zawsze zaczynała się czy kończyła słowami „nasza”, „wspólnie”, „razem”, we wszelkich ich odmianach, wpatrując się w swoje oczy i skradając czułe pocałunki.''
|
|
|
,,- Chcę zostać tutaj. Razem z tobą. Całą noc spędzimy na wpatrywaniu się w siebie leżąc na materacu na balkonie, na przytulaniu, całowaniu i opowiadaniu sobie o przyszłości. - Odpowiedziała, uśmiechając się pod nosem. Nie musiałem na nią spoglądać, aby o tym wiedzieć. Lubiłem w niej te nagłe zmiany humoru, nie ważne, jak źle bywało. Działo się tak zawsze, gdy przy niej byłem.''
|
|
|
,, Właśnie w tamtej chwili zabrakło mi tlenu w płucach, które przez wizję Jej słów zostały pozbawione życia, jakim była dla mnie każda Jej obecność, każdy dotyk, szept słów, każdy uśmiech i myśl, że jest – dla mnie, ze mną, przy mnie; że jest moja. Nie byłem w stanie funkcjonować z myślą, która dotrzymywała mi kroku, że kiedyś mógłbym obudzić się sam, wcześniej zasypiając z nią przy boku. Wtedy było to dla mnie nie do wyobrażenia, jednak czas pokazał, że chcąc czy nie chcąc, będę musiał nauczyć się żyć bez niej…''
|
|
|
Zacisnęła palce na jego lewej dłoni, za przymkniętymi powiekami obserwując harmonię uczuć, emocji i wspomnień, wysypanych na słoneczną plażę ich wspólnej egzystencji. W powietrzu, niesłyszalnie dla uszu blondynki, zarysował się dźwięk słów „kocham cię” - poczuła zaledwie nieznaczny ruch jego warg, kiedy wypowiadał sakrament swojego stęsknionego serca.
|
|
|
Serce zabiło, rozbijając zakurzone i zapomniane uczucia o delikatne żebra.
|
|
|
Rozbierz mnie słowo w słowo a zobaczysz ile noszę milczenia.
|
|
|
- Która godzina? - spytała, znad parującego kubka dosięgając go błękitnym wzrokiem. Przechylił lewą rękę, spoglądając na swój zegarek.
- Dochodzi druga w nocy – odpowiedział, po chwili zatapiając usta w ciepłej cieczy. Ponownie zapadła nić ciszy, która z każdą mijaną minutą stawała się coraz bardziej grubsza i niezręczna – dla niej, dla niego; dla nich. Powietrze pachniało deszczem, które przedostawało się na parapet przez otwarte okno wraz z niewielkimi kroplami deszczu. Minęło pięć miesięcy, odkąd ostatni raz ze sobą rozmawiali. Nie byli pewni tego, o czym chcieli by ze sobą porozmawiać.
2/2
|
|
|
Gdy chłopak wszedł do pokoju, blondynka szybko przymknęła powieki, pozwalając jednej łzie spłynąć po bladym policzku i wpaść do ciepłej herbaty. Przetarła dłonią oczy, podnosząc na niego swoje szklane spojrzenie. Miał na sobie dresowe spodnie i o rozmiar za dużą, sportową bluzę. Niejednokrotnie mówił, że tylko przy niej może pozwolić sobie na niechlujstwo własnego stylu. Usiadł na fotelu naprzeciwko niej, uprzednio z kuchennego blatu zabierając swoją herbatę. Milczeli.
1/2
|
|
|
Pierwsza kreska na idealnym sercu ich uczuć i miłości została nakreślona. Nazwała ją „Raną Pijanego”.
Łudząco sądziła, że kiedyś się zagoi. Pojawiła się na szkle jej serca każdego weekendu.
|
|
|
Zgubił serce, spity alkoholem i struty nikotyną odbierając jej siebie.
|
|
|
Był w jej snach, gdy zamykała oczy i marzeniach na jawie. Ponownie skradał jej oddechy, bawił się uczuciami, manipulował emocjami, pociągając wątłe części jej ciała cienkimi sznurkami miłości, która wciąż tliła się w komorach serca.
Wyjrzała przez okno, chroniąc zmęczone od płaczu i bezsenności oczy przed słońcem. Czuła ciepło jasnych promieni na swojej bladej twarzy i włosach. Uwolniła cząsteczki słonych łez spomiędzy przymkniętych powiek.
|
|
|
|