Tuż przed północą pamiętam, że wylała na mnie sok, który niosła w szklankach dla siebie i dla mnie, gdy złapałem Ją za kostki, powodując, że straciła równowagę. Ze śmiechem unoszącym się w cząsteczkach powietrza wziąłem Ją na ręce, zanosząc do łazienki, w której ukryłem nasze ciała za szybą kabiny prysznicowej. Zanim zdążyła mi się wyrwać, przytrzymując ręką Jej talię, puściłem gorącą wodę, która chwilę później całkowicie zmoczyła każdą nitkę naszych ubrań, wywołując śmiech, który echem odbijał się od chłodnych kafelek pomieszczenia. Jej śmiech zawsze był tym najpiękniejszym, który do tej pory słyszałem. Rękoma oplotła moją szyję i wspinając się na palcach jak prawdziwa baletnica, pocałowała moje ciepłe wargi, powodując dreszcze na oliwkowej skórze.
1/5
|