 |
Bo najważniejsze to odbić sie od dna. Mimo ze jest sie w tym emocjonalnym dołku starać sie z niego wyjść. Mimo wszystkich przeszkód - pokonać je. Pokazać, ze jest sie silnym i każda trudność jest do pokonania. // zdefiniujmymilosc
|
|
 |
Nie potrzeba wiele. Wystarczy, że spróbujesz przyjść do mnie i opowiesz mi o tym, co leży Ci na sercu. Ja wysłucham wszystkiego, zaparzę Ci Twoją ulubioną kawę i będę tylko dla Ciebie. Poświecę Ci dzień, noc, dwie. Poświecę Ci tyle czasu ile tylko potrzebujesz. Czekam już tak długo, tyle tygodni, miesięcy, czasem zdaje mi się, że czekam na to całą wieczność. Na przemian rezygnuję i zaczynam walczyć. I to wszystko dla Ciebie, bo nie widzę swojego życia, w którym nie ma Twojej osoby. Składam swoje złamane serce w całość żeby mogło kochać Cię jeszcze bardziej. Chcesz? Nauczę Cię miłości. Razem nauczymy się żyć od nowa, pokonamy wszystkie przeciwności. Wierzę, że tego chcesz, więc niepotrzebnie się boisz. Przyjdź, ja tutaj jestem i z niecierpliwością wypatruje przez okno czy czasem do mnie nie jedziesz. Och, a wiesz? Często w nocy nie mogę spać, bo tak bardzo tęsknie za Tobą, mój kochany. Wracaj już. / napisana
|
|
 |
tylu ludzi przewija się przez nasze życie. niektórzy zatrzymują się, by trochę z nami pobyć, inni się zapoznają i odchodzą, a jeszcze inni olewają. my natomiast, dziękujemy za obecność tym pierwszym, zapominamy drugich i cierpimy przez trzecich. tacy to już jesteśmy. mamy zepsute organizmy i serca, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mamy własnego rozumu i choć niejeden z nas będzie wmawiał wszystkim dookoła, że nie jest wybrakowany, że jego to nie dotyczy, to i tak nieprawda. wszyscy jesteśmy tacy sami. nie potrafimy docenić i pokochać ludzi, którzy są na wyciągnięcie ręki, a marzymy o kimś z kim dzielą nas kilometry. / niechcechciec
|
|
 |
Jestem tutaj, stoję pewnie i niczego nie żałuje, oprócz tych ostatnich zmarnowanych swych ośmiu miesięcy, które spędziłam w jednym miejscu, na jednej dzielnicy, przy kilku nie właściwych osobach. Jednen z nich niszczył mnie, zabijał każdą cząstkę w mym organizmie, aż w końcu stałam się Jego marionetką, która nie chciała nawet urazić go słowami i dlatego milczała wyłącznie przepijając swą ciszę kolejnym płynem. Stałam się zupełnie kimś innym, traciłam wiarę w samą siebie i bałam się zrezygnować z budującej się już nienawiści. Oczy mi się przymykały na otaczający mnie świat i czułam pustkę. W tym jednym z pomieszczeń wyłączałam się z rzeczywistości, by wspominać te chwilę, gdy było cudownie i chciałam żyć. Teraz te nieudane miesiące są już wspomnieniem, wyszłam ze wszystkich możliwych nałogów pozostawiając je właśnie w tej kańciapie, która przepalona i przelana towarem traciła swój wygląd. Przestałam śnić o lepszym życiu i obudziłam się, by zacząć w końcu żyć tak jak chce [thistylee]
|
|
 |
Przez kilka miesięcy dźwigałam cały ciężar na swych barkach. Śmierć bliskich, masa rozstań z tymi najbardziej zżytymi z własnym sercem czy też wiele rozczarowań i porażek w świecie obłudy. Zatracałam się w kłamstie, alkoholu i bólu, by tylko dowiedzieć się, że życie nie jest przyjacielem. Wręcz dławiłam się cierpieniem i łzami po których tonęłam w litrach trunku, by zapomnieć choć na chwilę o problemach. Masa wspomnień nadal wirowała w moich myślach nie dając chwili spokoju. Przeszłość zakleszczyła się przy mnie i nie dawała wytchnienia. Staczałam się na same dno nie zdając sobie sprawy z sytuaji w której się znalazłam. Upadałam na kolana prosząc Boga bym jutro się nie zbudziła. Gardziłam życiem. Jednak dziś jest inaczej, nawet nie wiem kiedy to się zmieniło, ale promyk szczęścia wymknął się z pod szafy, by wlecieć tuż w moje ręce i ukazać, że jeszcze nada memu życiu barw. [thistylee]
|
|
 |
Powiedz mi, dlaczego się tniesz? Po co tak naprawdę to robisz? Wytłumacz mi czy rzeczywiście każda rana, którą sama sobie zadałaś przyniosła Ci ulgę, czy moment kiedy żyletka rozcinała Twoje ciało, a krew wylewała się na zewnątrz sprawił, że poczułaś się lepiej, a wszystkie problemy uciekły. Popatrz na swoje ciało, policz wszystkie rany oraz blizny i zastanów się czy dzięki temu zrobiło Ci się lżej na duszy. Czy samookaleczanie to naprawdę taki cudowny sposób na wyjście z dołka? Bo ja nie sądzę. Mi się wydaje, że to tylko zwyczajne pogrążanie się w depresji. Popatrz na siebie jeszcze raz. Popatrz jak zniszczyłaś swoje ciało. Chciałabyś aby za kilkanaście lat Twoje dziecko robiło to samo? Proszę Cię, obudź się wreszcie, nie tnij się i pozwól komuś aby Ci pomógł. Sama nie dasz rady, a cięcie się też Ci nie pomoże. Po prostu nie pomoże. / napisana
|
|
 |
Każdego dnia czekam. Na uśmiech, na wiadomość, na spotkanie. Nie poddaję się, ale też nie walczę. Czekam. Łudzę się, że pewnego dnia podejdziesz i powiesz, że czujesz to samo, że tęsknisz, że czegoś ci brakuje, że spróbujesz pokochać. Czekam, choć ta opcja z góry jest już przegrana. Żyję nadzieją, że może jutro dostrzeżesz w moich oczach coś więcej, jakiś błysk, iskierkę, dzięki której zrozumiesz, że potrzeba ci właśnie mnie. Czekam. Nie spiesz się. Jutro też będę to robić. [ yezoo ]
|
|
 |
Mam dosyć uciekania przed jego spojrzeniem. Tak często napotykam na jego osobę. Śle mi ten swój łobuzerki uśmiech,przeszywa wzrokiem i idzie dalej. Niewinne uśmieszki przyprawiają mnie o ból,który odnawia rany szpecące moje serce. Co jest nie tak? Co się ze mną dzieje gdy krzyżujemy swoje spojrzenia? Tak szybko w moje głowie pojawiają się wspomnienia,które równie szybko się ulatniją. Wyrzucam z siebie myśli o jego czułym dotyku,ciepłym oddechu i namietych pocałunkach. Wycinam całą historię,popełnione błędy. Jest mi dobrze tak,jak jest. Niech nie zbliża się do mnie. Niech zatrzyma odpowiedni dystans. Tak,jak było do dzisiaj.
|
|
 |
Wiesz jaki mam mętlik w głowie? Wiesz ile myśli męczy mnie każdego cholernego dnia? Co ja mam z tym zrobić? Jak mam sobie poradzić z uczuciem, że muszę walczyć, ale chyba nie mam już sił i chyba nie wiem jak. Poddać się? Mam zrezygnować czy dalej kolejne miesiące trwać w tym i próbować jakoś działać, próbować być przy Tobie? Powiedz mi, proszę powiedz, bo ja nie umiem sama poradzić sobie ze swoim życiem. Tak długo burzyłam mury, które stawiałeś przede mną, tak długo starałam się do Ciebie dotrzeć i rozjaśnić Twoje niebo, przepędzić wszystkie chmury i powiesić na nim słońce. Zawsze chciałam dla Ciebie jak najlepiej, ale kto chciał tego dla mnie? Moje chore serce nie jest w stanie wytrzymać wszystkiego, nie jest w stanie unieść takiej tęsknoty. Pomóż mi jakoś, wykańczam się tutaj. / napisana
|
|
 |
Smutek.Ale nie taki gdy dostane niechciany prezent na urodziny.Taki trawiący od środka,taki który dosłownie pali serce,rozrywa duszę na strzępy,zaciska gardło bez możliwości wypowiedzenia słowa, nie pozwala racjonalnie myśleć.
|
|
|
|