|
Ta droga jest pełna zakrętów. Jest wyboista. Odbijam się od band. Czasem wychodzę z niej bez szwanku, czasem lekko potłuczona, nierzadko z większymi obrzękami. Rekonwalescencja trwa różnie. Czasem krócej, czasem dłużej. Po wszystkim, kiedy już dochodzę do stanu, w którym mogę względnie normalnie funkcjonować, pojawiają się pytania. Czy mogłam temu zapobiec? Czy nie lepiej byłoby gdybym przestała się tak przywiązywać i ufać? Kończy się kolejny rok. Przez wszystkie te lata starałam się być szczęśliwa nie krzywdząc nikogo. Bywało różnie. Dziś z całego serca chciałabym życzyć wszystkim miłości. Tej prawdziwej. Bezgranicznej. Bo gdy ona jest.. Jesteś w stanie poradzić sobie ze wszystkim. Wierzę, że w końcu ona mnie również spotka. Ogrom miłości od need.you.here dla Was ❤️
|
|
|
Mówili przeznaczenie. To nie przypadek. Ten sam dzień, ten sam miesiąc, ten sam rok. To nie może być przypadek. To coś więcej. Miało być coś więcej. Okazał się jak zwykle, odbił się o mnie pozostawił kolejny ślad przypalanego papierosa na mej duszy. Niedługo zabraknie już na to miejsca.
|
|
|
2. Wystarczyła Ci na to chwila.. tydzień. Zbudowałeś u mnie zaufanie, zacząłeś odbudowywać to co przez poprzednie lata było niszczone, po to by z impetem wjechać w sam środek mojej nadziei i rozwalić ją od środka. Tak wierzyłam, że te święta zaliczę do udanych, ze będą mogła dzielić tą radość z Tobą, że pójdziemy do galerii w poszukiwaniu gwiazdkowych prezentów, śmiejąc się i czując tą świąteczną atmosferę, której przez ostatnie lata tak tak bardzo mi brakowało. Liczyłam na to, że spędzimy je przytuleni, nie puszczając się nawet na chwilę, jak mieliśmy to w zwyczaju zawsze gdy byliśmy obok siebie. Potrafiliśmy nic nie mówić leżąc w uścisku, wsłuchując się w bicie naszych serc. Boli myśl, że to tak nagle się skończyło, boli fakt, że zapewniałeś, ze już będzie dobrze, że to już koniec, ze się znaleźliśmy.
|
|
|
1.Pojawiłeś się przypadkiem. Chyba nie wierzę w przypadki. Początkowy żar, namiętność i burza myśli. Bałam się tego uczucia. Obiecywałeś, że tym razem będzie inaczej, że już nie pozwolisz mi płakać, nie pozwolisz by ktoś mnie skrzywdził. Powiedziałeś, że się mną zaopiekujesz. Nie chciałam ufać, jednak zaufałam.. Oddałam Ci skrawem mej duszy, mojego lęku, mojego serca. Utwierdzałeś mnie w tym, że warto dacć temu szansę. Wierzyłam, że już będzie dobrze, że to w końcu koniec niepowodzeń. Obiecaliśmy sobie, że nie pożałujemy tej znajomości. Oboje. Sprawiałeś, że byłam coraz szczęśliwsza. Dawno nie znałam siebie takiej. Podobało mi się. Do czasu. Gdy mówiłeś o swoim szczęściu o tym jak jesteś zakochany, tworzyłeś coraz grubszy mur zaufania, który budowałam od podstaw. Tak bardzo chciałam, żeby już tak było.. Nie było mi dane. Jak zwykle. W momencie gdy zaczęło mi bardzo zależeć, gdy utwierdziłam się, ze jesteś właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, Ty tak po prostu to zniszczyłeś.
|
|
|
Jak bardzo można się pomylić co do drugiej osoby? Jak łatwo przychodzi niektórym manipulowanie uczuciami? Niech ktoś nauczy mnie odróżnić bajkową fikcję od brutalnej rzeczywistości. Nie umiem utrzymywać kontaktów z kimś bezuczuciowo, bez zaangażowania. Nie potrafię. Jestem zbyt słaba. Choć nie z pozoru. Postrzegana jako wesoła, szalona dziewczyna, z duszą romantyczki. Niewielu jednak wie co kryje się za moim prawdziwym „ja” . To pełne bólu wspomnienia, lata niepowodzeń, upadków, nieszczęśliwie ulokowanych uczuć, zawodów miłosnych, przyjacielskich. Pokopana, obdarta z ostatnich resztek nadziei na lepsze jutro.. Ostatnia spadająca łza była jakby czymś przełomowym. Pękła we mnie jedna z ostatnich ufności.. muszę przestać wierzyć w ludzi. Za bardzo zawodzą.
|
|
|
Wraz z Nowym Rokiem pojawiła się nowa znajomość.. Zabawne. Czyżby w życie weszło powiedzenie „ Nowy Rok - Nowa Ja”? Tym razem jednak nie jest to zwykła relacja. To więź oparta na pożądaniu, namiętności i ludzkiej słabości. To coś czego nie potrafiliśmy opanować od pierwszego przypadkowego dotyku, pierwszego spojrzenia, pierwszego tańca, pierwszego objęcia. Od początku nie powinniśmy. Jednak żadne z nas nie potrafiło przestać. To było silniejsze od nas. To przyciąganie było zbyt silne.. Ta słabość do siebie. Dawno czegoś takiego nie czułam. Jednak.. jak zwykle nic nie może być u mnie w porządku. Dzieląca nas cała Polska a już za dwa dni nie tylko nasza ojczyzna.. Rozsądek każe mi przerwać tą znajomość, by nie cierpieć i nie przyzwyczaić się za bardzo, zanim jeszcze na dobre się rozpoczęła, jednak wszystko inne stanowczo protestuje. Kolejny raz stoję na rozdrożu.
|
|
|
2.Pragnęłam tylko by był szczęśliwy, robiłam wszystko by tak się właśnie czuł… jak zwykle zostało mi to odpłacone w nienależyty sposób. Znów zostałam zabawką pocieszenia, na moment…Czy tak będzie kończyć się każda moja relacja z facetem? Mam to zapisane w gwiazdach?
|
|
|
1.Jak szybko można zaufać drugiej osobie? Ile czasu zajmuje wewnętrzne przekonanie, że właśnie ta osoba nas nie zrani, że to ona pokaże Ci, że świat jest lepszy, piękniejszy, że nie wszystkich można wrzucić do jednego worka? Jak długo trwa zaprzeczanie, że tym razem już nie dam się omamić, że tym razem już będę twarda, nie przyzwyczaję się? Po jakim czasie pojawia pierwszy impuls, który zbliża nas do tej osoby, który pozwala nam zacząć jej wierzyć? Dlaczego pomimo wmawiania sobie, że wcale się nie chce angażować, tak nagle żarliwość przychodzi. Nie pyta czy może.. Nie puka… Wkracza pewnie, nie dając chwili do namysłu, czy aby na pewno tego chcę.. I znów wpadam w sidła, z których już tak perfekcyjnie potrafiłam wyjść. Pokonałam je a one znów mnie dopadły. Znów wkracza uczucie uniesienia, pojawia się szczery śmiech, to przereklamowane uczucie motylków w brzuchu, gdy tylko usłyszy się dźwięk telefonu.. nie chciałam tego.
|
|
|
Dlaczego spotykając kogoś na swojej drodze, tak ciężko jest mi się już zaangażować. Wcześniej robiłam to dość szybko. Przychodziło tak nagle, pod wpływem impulsu. Dziś jest zupełnie inaczej. Już tego nie potrafię. Sama próbuję siebie zrozumieć. Nie umiem docenić starania. Widzę, rozumiem lecz to wszystko. Nic nie drga. Gdy pojawił się ktoś, kto zrobiłby dla mnie wiele, ja nie czuje nic. Kompletnie nic. Jest mi przykro. Mam wrażenie, że pożądam tego czego mieć nie mogę. Kiedy jednak to dostaje.. nadal mam niedosyt. Chyba nie jestem już zdolna do życia w partnerstwie. To chyba już nie jest dla mnie.
|
|
|
Jak paproch. Zmięta kartka papieru. Śmieć. Podeptana. Wyrzucona.
|
|
|
Pomieszały się. Połączyły się z błotem wszystkie moje uczucia. Splątały się każde, nawet najdrobniejsze nerwy, w moim przeciętnym, wiele nieznaczącym ciele. Pogmatwały się myśli, tworząc totalną burzę mózgów bez rozwiązania. Zakłóciły spokój duszy. Zmyliły mnie doszczętnie.
|
|
|
|