 |
Dumna z tego, że już Go nie kocha, usiadła razem z Nim w szkolnej ławce. On wyraźnie bał się tego spotkania. Ona tylko uśmiechnęła się do Niego, nic więcej. Nie poczuła niczego innego, żadnych motyli w brzuchu. Tym razem nic nie przyciągnęło jej uwagi. Jego ubranie, zapach jej ulubionych męskich perfum, Jego twarz. Nic już to dla niej nie znaczyło. Była szczęśliwa.
|
|
 |
- Czemu jesteś smutna? Gdzie się podział Twój uśmiech? - Za sałatą, kurwa...
|
|
 |
- Mam nadzieję, że masz na tyle rozumu, żeby się zabezpieczać. - Twoi rodzice tego nie robili./ Łatwa dziewczyna
|
|
 |
A gdyby tak czekolada miała właściwości odchudzające? ;p
|
|
 |
Uwielbiała się z nim kłócić, bo to on zawsze ją przepraszał bez względu na to, po której stronie leżała wina. Przychodził do niej ze swoją nieziemsko piękną miną, której nie było możliwości się oprzeć. Kochała te chwile.
|
|
 |
Kochała Go. Tylko dla niej był idealny, tylko ona nie widziała w Nim wad. Tylko ona potrafiła dostrzec w Nim dobro. Tylko ona zdołała zobaczyć w Nim coś, co przykuło jej uwagę i udowodniło, że warto walczyć. A teraz w Jego śmierci nie mogła zobaczyć już niczego. Może dlatego, że razem z Nim umarła i ona?
|
|
 |
I znów ten schemat się powtarza: ona pokochała, on ją upokarza.
|
|
 |
Bo życie jest jedno, a nas jest dwoje, kochanie.
|
|
 |
I znów poszła w Ich miejsce, znów w tym samym celu. Chciała uczcić resztkę pamięci o Nim, która mimo wielkiej niechęci, nadal się w Niej tliła. Usiadła na murku, a przed sobą postawiła Jego zdjęcie. Otworzyła tanie wino i biorąc łyka prosto z butelki, powiedziała oschle: "Twoje zdrowie, skurwielu".
|
|
|
|