 |
2.Traktowała to jak ocenę. Nie lubiła mówić o sobie, bo wiedziała, że tylko ten kto szanuje charakter i wygląd innych, tak naprawdę szanuje siebie. Dążyła do tego, by ludzie też się o tym przekonali. Chciała robić wszystko co sprawiało przyjemność. Troszczyć się, pomagać, trwać w sercach ważnych towarzyszy jej istnienia. Wszystko było dla niej idealne, tylko dlatego, że nie było w tym, ani jednego idealizmu. Uwielbiała rzeczy, które sama mogła dopilnować i powiedzieć, że to właśnie ona przyczyniła się do poprawienia ich wyglądu. Lecz było coś czego strasznie się bała strata bliskiej osoby.
|
|
 |
3.Nie dopuszczała do siebie myśli, że pewnego dnia kogoś jej zabraknie. Była nawet w stanie oddać swoje życie, za istoty będące w jej egzystencji. Codziennie borykała się z myślą, że to właśnie w tych poniedziałkowych, wtorkowych czy innych z siedmiu dni tygodnia 24 godzinach może utracić cząstkę siebie. Dwudziestego lipca 2011 roku straciła wszystko. Straciła osobę będącą dla niej przyjacielem, wzorem dla naśladowania, straciła od tak zbyt wiele.
|
|
 |
4. Mimo iż nie mieli ze sobą niesamowicie dobrych kontaktów, kochała Go bardzo mocno. Wiadomość o śmierci zamknęła ją. Stała się niedostępna, cicha, skryta. Została kruchą dziewczyną gubiącą się pomiędzy brakiem odwagi , a utratą zaufania. Nic nie dawało jej spokoju. Rozpraszały ją złe sny, brak otuchy. Wszystko z kolorowych barw przemieniło się w szaro - czarny ból. Teraz jej jedynym błaganiem było cofnięcie czasu, odzyskanie tego co straciła. Nikt nie potrafił jej pomóc. Stała się potworem wewnątrz. Znienawidziła ten świat, osoby. Miłość przestała dla niej istnieć, a Bóg... Bóg stał się jedynie znakiem zapytania. Zaprzestała bycia realistką. Trwała w jednym momencie, z którego uwolnienie się było wręcz niemożliwe. Nikt od tej pory nie spytał w jakim jest stanie. Odpowiedź zawsze brzmiała inaczej, lecz była kłamstwem. Truła się pustką. Dorabiany uśmiech, sztuczne zadowolenie. Tylko nieliczni patrzyli w jej oczy. Stały się jak szkło rozbite, zaniedbane.
|
|
 |
5.Tylko one krzyczały rozpaczą. Starała się to ukrywać i dość dobrze jej to wychodziło. Nieprzespane, przepłakane noce jedynie pozwalały na otwarcie się. Chciała zostać, lecz odejść. Trwała na granicy dobra ze złem. Czuła się samotna mając dookoła siebie wielu ludzi. Nic jej nie dawali, nie starali się przekonać do powrotu jej dawnego oblicza. Nikt nie rozumiał jednego. Dlaczego nie próbowała walczyć o swoje ja, skoro każdego dnia, aż do tego jednego obiecywała, że się nie podda? Dlaczego stała się obojętnością? Nikt nie znał odpowiedzi, nawet ona. Z czasem w jej głowie pojawiły się myśli dotyczące śmierci. Zaś później coraz częściej. Mrok, rozrywanie klatki piersiowej, głupie stereotypy. To było ostatnie co zrobiła. Przestała oddychać... Stała się cieniem. Skąd to wiem? To może życie, to ja nią byłam...
|
|
 |
Nie jesteś już tą samą osobą co kiedyś. Nie znam Cię i dobrze o tym wiesz. Nigdy nie miałam okazji Cię poznać, bo zawsze coś było ważniejsze od Twojego dziecka, prawda? Jak nie praca to mąż, jak nie mąż to drugie dziecko bądź zwykła niechęć i odrzucenie. Byłam mała i wtedy tego nie rozumiałam. Widziałam jedynie Twoje odrzucenie, a to czego potrzebowałam odnajdywałam w moim dziadku, a Twoim ojcu. To On zawsze chodził ze mną na spacery, zakupy czy jeździł do kuzynów bądź wychodził na rower. On się mną opiekował praktycznie przez całą dobę. Wstawał nawet w nocy, aby sprawdzić czy śpię spokojnie, czy jeszcze oddycham, a Ty? Nigdy na to nie reagowałaś. To On biegał ze mną po lekarzach, kiedy tylko w środku nocy dostawałam prawie czterdziestostopniowej temperatury. Ty zaś zawsze miałaś jakieś wytłumaczenie na daną sytuację, ale nigdy nie pomyślałaś, aby zrobić chociaż raz krok do przodu, którym okazałabyś odrobinę miłości. A dziś się dziwisz dlaczego nie umiem mieć szacunku do Ciebie, mamo?
|
|
 |
Marzysz o Nim, ale wiesz, że nie możesz go mieć. Pragniesz go zdobyć, ale każdy Twój ruch jest kontrolowany przez los, a następstwa, które następują w wyniku Twoich działań stają się rozliczeniem Twojego szczęścia. Zastanawiasz się wtedy co robisz źle, za co życie Cię wini. Próbujesz być szczęśliwa, walczyć o swoją prywatną radość, którą masz przy Nim. Wiesz, że nie chcesz i nie możesz wybierać, a jednak wszystko wokół Ciebie zaczyna się komplikować. Zaczynasz się powoli poddawać, czujesz wyczerpanie i nie wiesz, jaką stroną się udać, aby naprawić chociaż część własnych błędów. Rozglądasz się po codzienności szukając jednocześnie odpowiedniego rozwiązania.. Jedynie na Twojej drodze pojawia się tysiące pytań, na które nie znasz odpowiedzi i nigdy nie będziesz w stanie ich znaleźć. Zaczynasz się powoli staczać ku dni, upadasz na samo dno.. Dusisz się, a po czasie zaczynasz odchodzić. Twoje serce zaczyna słabnąć. Czujesz, że wybór pomiędzy przyszłością,a miłością Cię zabił..
|
|
 |
To koniec. Z dzisiejszym dniem straciłam powód, aby istnieć. Dziękuję.
|
|
 |
Spoglądam na Twoje zdjęcie i zastanawiam się co dziś czuję. Nienawiść, niechęć, a może po prostu obojętność? Ciężko jest to określić po tym co oboje przeszliśmy. Tyle lat ze sobą, wiele upadków, potknięć, a niekiedy też szczęśliwe chwile. Łączyło nas cholernie dużo wspólnych sytuacji, ale żadne z nas nie było negatywnie względem siebie nastawione. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Twoja twarz była jedynie zapisem kłamstw, których nie widziałam, których nie chciałam widzieć, prawda? Co z tego, że się przy Tobie męczyłam, a tego nie rozumiałam, że tak się dzieje.. Wiesz, wtedy liczył się sam fakt, że jesteś. Nic poza tym nie było tak bardzo ważne dla mnie. Bo widzisz, w tamtym czasie jeszcze wierzyłam w siebie. Nie poddawałam się, a teraz? Przy pierwszej okazji, która się przydarzy ja odpuszczam i przestaję istnieć nie tylko dla Ciebie, ale też i dla ludzi.
|
|
 |
|
I dopiero teraz gdy siedzę sama w fotelu pijąc herbatę i obserwując przez okno zachód słońca zdaję sobie sprawę, że to koniec. Bałam się tego dnia, ale jednak nie wiedziałam, że to tak boli. Nie wiedziałam, że będzie dla mnie tak ważny. To śmieszne, że dopiero dostrzegamy to wszystko gdy nadchodzi koniec i nie możemy już nic zrobić, a wszystko co Nas łączyło nagle zaczyna nas dzielić. Było wiele kłótni, wiele przykrych słów, ale one są niczym w porównaniu z minutami szczęścia jakie mi dał. I wierzę, że spotkaliśmy się z jakiegoś powodu. Wierzę, że znów się spotkamy i wtedy zostanie na dłużej.
|
|
 |
Wiesz, nie mam sił na walkę o Ciebie, a tym bardziej na walkę z Tobą. Nie chcę, abyśmy po raz setny się kłócili. Ile można toczyć tak zawziętą walkę i grę, która jest między nami? Zdajemy sobie sprawę oboje, że długo w taki sposób nie pociągniemy, a jednak bez przerwy w to brniemy. Nie czujemy żadnego dystansu, który rodzi się pomiędzy nami tylko dlatego, że jesteśmy ślepi na los, który jest przy nas? A może to wina naszej niechęci i obojętności? Ranimy się wzajemnie, nie cofamy przed niczym, a to nam nie jest do niczego potrzebne. Oboje o tym doskonale wiemy i rozumiemy się bez żadnych przeszkód. Chociaż ucieczka, w którą brniemy staje się z dnia na dzień coraz silniejsza, a powstająca obojętność bardziej nas do siebie zniechęca jest przyczyną wyłącznie tego, że żyjemy, ale jednocześnie zatruwamy się wzajemnymi ciosami.
|
|
 |
Który raz z kolei próbuję wyrzucić Cię z mojej pamięci? Który raz już chcę, abyś odszedł na zawsze, a Ty wciąż tego nie robisz? Zdajesz sobie sprawę z tego, jak Twoje zachowanie negatywnie wpływa nie tylko na mnie, ale i na całą resztę? Oboje doskonale wiemy, że Twój powrót w moich myślach w niczym nie pomoże, a wręcz przeciwnie... Może jeszcze więcej zniszczyć. Nie mam z Tobą kontaktu od ponad roku, ale sam fakt, że przenikasz przez moje myśli, wspomnienia, które zaczynają być odświeżane zaczyna mnie irytować i coraz bardziej denerwować. Wiesz, że to jest złe, a jednak nie przestajesz tego robić. Nie przestajesz mnie prześladować nie tylko na wizji, ale też i w śnie. Dlaczego to robisz? Może kiedyś mi odpowiesz na to pytanie i przestaniesz prowokować, abym więcej za Tobą nie zatęskniła, abym o Tobie nie pomyślała i na zawsze zerwała z dawnymi zasadami, które odeszły razem z Tobą?
|
|
 |
Za dwa tygodnie mija nasza rocznica poznania. Mija dzień, w którym coś się zmieniło. Nie spędzimy go razem, na pewno nie. Już dawno przestałam się łudzić na to, że się odezwiesz tego dnia, że znajdziesz ten czas, o który Cię proszę już od kilkunastu tygodni. Wiem, że nie będziesz pamiętał o tym dniu. W końcu sam zawsze mi powtarzasz, że to ja mam tylko pamięć do dat i cyfr. Aczkolwiek chciałabym zaznać tego zaskoczenia z Twojej strony, tego odezwania się i wywołania tą jedną chociaż wiadomością czy telefonem pozytywnego zaskoczenia. Może to dla Ciebie nic nie znaczy, ale dla mnie to naprawdę jest wiele. Kiedyś każda chwila, którą mogłam z Tobą spędzić była bezcenna, a dziś? Jedynie mogę Cię widzieć i słyszeć w snach, a to nie zmienia już niczego... Jedynie nasila uczucia i zadaje większy ból niż kiedykolwiek on był.
|
|
|
|