 |
kochałem ją, lecz było za wcześnie by mówić, później za późno, tutaj mogę to z siebie wyrzucić, zły moment i okoliczności wszystkie, rozstaliśmy się tak jakoś, kurwa.. dziwnie
|
|
 |
nie wystarczy patrzeć, trzeba mieć patent na 'widzieć',
dzień w dzień walczę o barwę, którą znów zmyję za tydzień
|
|
 |
witaj w teatrze lalek, elita w pierwszych rzędach
|
|
 |
nie zabiorę Cię wysoko, ale możemy spaść razem
|
|
 |
Dziwi mnie, kiedy spławia gości, których mogłaby mieć i to w takiej ilości, że każdy by umarł z zazdrości. Lubi robić, co chce i mówi mi, że na razie się bawi, a kiedyś się przeprowadzi do Wawy
|
|
 |
Poznałem kobietę, która jest lekiem i chyba zapale, choć rzucilem to przeciez
|
|
 |
ona teraz na zawsze odchodzi, a Ty nie umiesz strzelać i nie masz broni
|
|
 |
Nie ma nic poza nami. To my tacy sami, sami sobie dobrze znani. Nazywani kochankami gramy swe życia dramy na deskach sceny krzycząc: "I Need love", choć żyjemy jak żyjemy
|
|
 |
Widzę ją, jakby nic się nie zmieniło,
Uśmiech na jej twarzy ciągle daje mi miłość
Nienawidzę siebie za te wszystkie przykre chwile,
Za te wszystkie przykre słowa, za to że nie doceniłem,
Ile znaczę dla niej, ile ona znaczy dla mnie...
|
|
 |
Wciąż cie dotykać, mówić co do ciebie czuje, słuchać co ty mówisz, wiedz, ze tego potrzebuje, wyczytać z twoich oczu, scałować z twoich ust, wszystko to co pragniesz ukryć przede mną, wiem jedno
|
|
 |
Zostawiamy gdzieś z tyłu tą całą grę pozorów
Tych daremnych artystów i tandetnych aktorów
Mamy siebie, we dwoje, nie straszny żaden problem
Mamy siebie, a kurwa, cała reszta to drobne
|
|
 |
kiedy do ucha szepcze czułe słówka mam drgawki, spojrzeniem przeszywa mnie jak Trinity w matrix
|
|
|
|