 |
wciąż boję się, że coś się nie uda.
że zawiodę, że inni zawiodą...
za dużo książek bez happy endów.
za dużo!
|
|
 |
szaleję za nim! nigdy nie mówię mu jak bardzo.
w końcu czasem lepiej nie wiedzieć za dużo.
|
|
 |
miało być długo i o wszystkim. ciekawie i z humorem.
nie wyszło.
|
|
 |
ona kocha cię po polsku, angielsku, niemiecku, francusku… ja kocham cię w Braille'u.
|
|
 |
Weszła zestresowana do sali. Postanowiła wrócić do karate, po 2 latach przerwy. Pora powrócić do tego co kochała. Rozejrzała się dookoła, w celu znalezienia trenera. Młodzież w jej wieku kręciła się po sali, ale jej uwagę przykół jeden z chłopaków, z czarnym pasem i mimo stroju jaki obowiązywał widoczna była jego zadbana muskulatura. Odwrócił się, spojrzał na nią i uśmiechnął się uprzejmie. Odwzajemniła uśmiech. Wreszcie znalazła trenera. Podeszła. Poznał ją od razu. – Czyżby to była nasza mistrzyni, we własnej osobie? – Zapytał wyraźnie uradowany. – No… Tak. – Przyznała zawstydzona. Po krótkiej chwili stała już przebrana na środku sali, trener aby ją sprawdzić kazał jej zmierzyć się z nowo poznanym przystojniakiem. CDN
|
|
 |
CD. Wiedziała już, że miał na imię Piotrek, i że był naprawdę dobry. Stanęła przygotowana do walki. Chłopak wyglądał na zaszokowanego umiejętnościami dziewczyny. Uderzyła go mocno, lecz ten zrobił szybki unik, przewrócił ją, a sam wywrócił się na nią. – Całkiem niezła jesteś, mała – powiedział z dziwnym błyskiem w oku. – Dzięki… - Odpowiedziała i uśmiechnęła się swoim najpiękniejszym uśmiechem. Tego dnia nie dość, że wróciła do tego co kochała, to jeszcze znalazła nową miłość. Piotrka.
|
|
 |
oj już takiego twardziela nie zgrywaj . amorek to mój dobry kumpel , prędzej czy później cię trafi / tymbarkoholiczka
|
|
 |
może nie potrafię zrobić szpagatu. zupę zawsze przesole , a spóźnienia są już moim nawykiem. może nie mam tak zajebistego głosu i nie potrafię poruszać się idealnie w butach na obcasach. jednak mam jedno co mnie wyróżnia - nie do końca egoistyczne serce. bo mimo iż dbam tylko o swój tyłek, kochać potrafię tak mocno jak nikt inny. / veriolla
|
|
 |
Leżała chora w łóżku. Nie miała siły na nic. Do tego jeszcze nie mogła się z nim spotkać. Przewracała się z boku na bok, nie mogąc usnąć, z męczarni wybawił ją dzwonek do drzwi. Wygramoliła się z łóżka, założyła wielkie puchowa kapcie i poczłapała otworzyć. W drzwiach stał on we własnej osobie i uśmiechał się bosko. Nie wiedziała co powiedzieć. – Nie mogłem sobie zaleźdź miejsca bez ciebie, poza tym nie możesz tak tu sama siedzieć i męczyć się z tą chorobą, urwisku. Pokonamy ją razem! – Powiedział jakby czytając jej w myślach, swoim komicznym głosikiem a’la rycerz. Zaśmiała się i wpuściła go do środka. – Poczekaj na mnie minutkę w pokoju, co? Mam dla Ciebie niespodziankę. – Powiedział z tajemniczym uśmiechem, prowadząc ją do pokoju. CDN
|
|
 |
CD. Po chwili wpadł do pomieszczenia w piżamie, z gołą klatą pokazującą jego boską muskulaturę i mieczem w ręku. – No! To gdzie ta twoja choroba, misiu? Zaraz ją załatwię! – Wykrzyczał. – Chodź tu, mój rycerzu – Powiedziała ze śmiechem i pocałowała go namiętnie zupełnie zapominając o chorobie, którą najwidoczniej pokonał.
|
|
 |
Jestem prawie idealnym odzwierciedleniem Królewny Śnieżki. Mam siedmiu, niekoniecznie małych, najlepszych przyjaciół, długie, niekoniecznie czarne włosy, pełne, niekoniecznie czerwone usta i delikatną, niekoniecznie bladą cerę. Prawie wszystko się zgadza. Ale mój książę po drodze do mnie odwiedził Kopciuszka. Nigdy nie lubiłam bajki o Kopciuszku.I chciałoby się powiedzieć- bez łaski, poderwę sobie księcia Śpiącej Królewny, ale weź go znajdź!
|
|
|
|