 |
- przecież ty go kochasz. totalnie kochasz. - a pamiętasz co cały czas powtarzam? - taaa. ty się nie zakochujesz. nie teraz.
|
|
 |
a kiedy ktoś pyta mnie o ciebie, odpowiadam 'spoko' udając obojętną. następnie w pośpiechu wychodzę z pomieszczenia, żeby ukryć uśmiech i błysk w oku.
|
|
 |
a kiedy opowiadam ci o moich planach na przyszłość, to tylko się śmiejesz. że niby nie mam szans? myśl sobie co chcesz. lecz pewnego pięknego dnia, wyjdę z czarną teczką z mojej wielkiej, znanej firmy, pod którą ty będziesz odśnieżał ulicę. twoje plany są tak ambitne, że moje na głowę biją. i zanim otworzę moje boskie audi z zamiarem pojechania po najlepszą kieckę z nowej kolekcji Coco Chanel, w której pójdę na randkę mojego życia, z facetem najlepszym na świecie, podejdę do ciebie, spojrzę prosto w oczy, uśmiechnę się słodko i powiem ‘a nie mówiłam?
|
|
 |
ze stanowiska przyjaciółka, zostałaś zdegradowana na stanowisko wróg. gratuluję, przeskoczyłaś kilka poziomów. spieprzyłaś to.
|
|
 |
a to jebane pierwsze wrażenie niech się jebię z tą swoją jebaną miłością i tym jebanym 'czymś', czego okazuje się nie masz, zjebie.
|
|
 |
moja wieczna energia się ulotniła, wiara w siebie wyparowała, milion pomysłów na minutę zmęczyło się bieganiem po mózgu, a uśmiech przegrał ze łzami. to nie miało tak wyglądać.
|
|
 |
i patrząc na krople deszczu, spływające po szybie w smukłych strugach, nie miała sił opanować lecących ciurkiem łez.
|
|
 |
i chciałabym szczerze powiedzieć 'mam wyjebane'.
|
|
 |
ozsiadła się na zimnej podłodze i paliła. papieros za papierosem. nie zwracała uwagi na to, że mijają godziny. może dni? tak samo, jak nie zwracała uwagi na brak klimatyzacji... nie obchodziło ją, że jest pusto, nie zastanawiała się dlaczego nie ma klamek...
|
|
 |
jak zwykle padał deszcz i jak zwykle ją to ani ziębiło ani grzało. jak zwykle powoli człapała zatłoczoną ulicą, a ludzie mijali ją w pędzie i gonili. zawsze zastanawia się dokąd oni tak się śpieszą. zawsze też śmieje się w duchu, że do grobu.
|
|
 |
to nie jest miłość, prawda?
to nie ta jedyna, wymarzona, zdarzająca się raz w życiu miłość, czyż nie?
nie, to nie może być ta.
|
|
 |
znowu dałam się nabrać. znowu pojawiłeś się znikąd, powiedziałeś milion cudownych rzeczy, a ja naiwna po prostu nie mogłam się od Ciebie odkleić.
|
|
|
|