 |
Kochać do granic swego istnienia. / toky
|
|
 |
pokochałam ten blond nieład na głowie, to błękitne niczym morska fala spojrzenie, te malinowe usta, ta koszule w krate, spodnie które najczęściej były podwinięte, pokochałam Jego.
|
|
 |
tylko od ciebie zależy to czy czegoś dokonasz, bądź ponad, pot będzie ściekał po skroniach, zapamiętaj Atak To Najskuteczniejsza Obrona, nikt nie będzie cię pamiętał w drodze do piekła, zawsze bądź świadomy tego czemu poświęcasz swoje życie, swój czas plus swoją wiarę, nie zapomnij ile razy już śmierć pokonałeś. .- W.E.N.A.- Podstawowe Instrukcje
|
|
 |
Mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętasz. Zapomnij to co złe, pamiętajmy tylko dobre momenty. A teraz pozwól, że otrę łzę z policzka i w milczeniu odejdę.
|
|
 |
Znów siedzę Tu, na cmentarzu, na pamiętnej marmurowej płycie. Lubię tu przesiadywać. Opowiadać Ci, co aktualnie się u mnie dzieje. Czuję Twoją obecność. Czuję, jak czule dotykasz mnie warkoczem ciepłych słów. Tylko ty z tak wielką troską głaszczesz mnie po głowie. Nikt inny nie robił tego lepiej. A kopertę z listem wsunę Ci nad Twoim portretem na tabliczce& przy okazji, jest cholernie piękny.
|
|
 |
Nie jestem tylko pewna, czy się doczytasz kochanie, łzy za bardzo rozmazują tusz.
Uwielbiam siedzieć z Twoją bluzą w rękach. Jej zapach skłonił mnie, bym wszystko z siebie wyrzuciła. Tak, w tym liście.
|
|
 |
Nienawidzę naszego miejsca. Mostu, stawu i tego drzewa, ze szczątkami Twojego rozbitego samochodu. Dlaczego Bóg mi Cię zabrał? Dlaczego to właśnie tak się potoczyło? Dlaczego nie mogliśmy spokojnie zestarzeć się wraz z dwójką dzieci, tak jak mieliśmy to w planach.. Wszystko mi Ciebie przypomina, Kochany..
|
|
 |
Ból. To cholerne ukłucie w sercu. Moje oczy widzące marmurową płytę. Ta tabliczka.. Twoje imię, nazwisko, data urodzenia& i data śmierci. Łzy spływające wraz z deszczem. Krzyk. I znowu ten ból. Że nie wrócisz. Że nie zdążyłeś usłyszeć moich słów przebaczenia. Tego, że byłeś dla mnie najważniejszy, mimo Twoich wszystkich, pieprzonych bredni i kłamstw.
|
|
 |
Każdy dzień był coraz gorszy. Wszystko było gorsze, bo w końcu.. bez Ciebie. Tak trudno żyć bez świadomości gdzie teraz jesteś, co właśnie robisz. Chciałam przebaczyć, zapomnieć.. znowu położyć się na Twojej klatce piersiowej i planować z Tobą wspólną przyszłość. Brakowało mi tego. To wszystko było silniejsze ode mnie. Jak długo jeszcze mogłam przeżyć bez Twoich oczu wpatrujących się we mnie? Musiałam wybaczyć. Musiałam zobaczyć Twój wyjątkowy uśmiech, gdy tylko znowu mnie odzyskasz. Lecz.. coś przerwało moje przemyślenia. Telefon. Jeden, pieprzony telefon, który znów odmienił moje życie.
|
|
 |
Zbyt wiele się stało. Płakałeś, klnąłeś w niebogłosy, upadłeś na kolana.. błagałeś. O szansę. Kolejną, pieprzoną szansę. Wybaczyłabym wszystko. Ale nie to. Nie zdradę. Takich rzeczy się nie wybacza. Chciałam powycierać Twoje łzy z policzków, tak jak Ty kiedyś to robiłeś.. lecz nie mogłam. Nie mogłam znowu Ci uwierzyć, nie tym razem. Stałam w milczeniu i patrzyłam na Twoją oddalającą się sylwetkę. Odszedłeś..
|
|
 |
Wydawałeś się być złym człowiekiem. Raniłeś, krzywdziłeś, niszczyłeś, kłamałeś, wpadałeś w nałogi, bluźniłeś.. wszystko co robiłeś wydawało się być złe. No, może nie wszystko. Nikt inny nie potrafił tak zawzięcie gryźć mojej szyi, wodzić dłońmi po talii i koniuszkami palców ocierać kolejne łzy.. co prawda, sprowokowane Tobą.
|
|
|
|