kolejny ranek, słońce wpada przed okno, rozświetlając pokój, a ja znowu budzę się z podkrążonymi oczami, zachrypniętym głosem, znowu witam tę pieprzoną rzeczywistość. przecież miało się wszystko zmienić, miało być dobrze, a jest tylko gorzej. nadzieja odeszła wraz z chowającym się księżycem i ostatnią kroplą krwi spadającą na podłogę, która po drodze złączyła się ze słoną kroplą łzy.
|