Nadzieja wciąż stoi z wciągniętą ręką w górę, jak durny nastolatek po trzech browarach, na koncercie życia. Nie słucha szeptów doświadczeń, nie czuje jak boa dawno straconych szans owija się i zbliża do szyi. Podnosi dłonie bo słyszy refren z wyobrażeń, patrzy w kolorowe światło a myśli, że widzi tyle szans. Nawet gdy nie może oddychać, gdy ciało miażdży uścisk rzeczywistości, uśmiecha się, nawet gdy słone krople poczuje zamysłem smaku, gdy światło zmieni się w ciemność, ostatnią żywą częścią wybije rytm naiwnych.
|