Cz. 5) Lubiłam Jego włosy, oczy, w które uwielbiałam patrzeć, bo widziałam w nich siebie. "Będę pamiętała, że jedyną muzyką, którą chciałam słyszeć, była słodka cisza Jego spojrzenia."! Miał takie śliczne oczy, które mnie tak onieśmielały... Kręciło mnie to, że strzepywał mi śnieg z włosów, całował w dłoń, ramię... Czułam dumę, gdy szliśmy przez miasto trzymając się za ręce. Razem. Jak prawdziwa para! Byłam szczęśliwa, że pomimo okropnego mrozu On odprowadzał mnie na przystanek i czekał ze mną tak długo, aż nie przyjedzie mój autobus. Zawsze staliśmy wtedy wtuleni lub trzymając się za łapki. "Spijaliśmy słowa z naszych ust" mimo, że dookoła było tyyle ludzi. Kochałam, bo nazywał mnie "Łajzą" i miał tak zajebiście fajny szalik, którego za cholerę nie chciał mi oddać!
|