Nadejdzie wieczór, w którym nie będzie już Twej miłości, nie będzie srebra ani zieleni ani ciemności. I noc nadejdzie, w której zapłacze trawa zziębnięta przejrzystą rosą co ciała nasze jeszcze pamięta. Nadejdzie wieczór, w którym nie będzie Ciebie pod lasem, co wtedy zrobię ze swą tęsknotą i swoim czasem. Nadejdzie wieczór, w którym nie spotkam Ciebie na szosie. Czy łzy me spłyną po twardym lodzie czy wiotkim wrzosie.
|